Anna Buksa z Hufca ZHP Żory: Nie czekajcie za długo, bo możecie przegapić przygodę swojego życia [WYWIAD]
O tradycjach, wyzwaniach i jubileuszu opowiada w wywiadzie dla portalu eZory.pl Komendantka Hufca ZHP Żory hm. Anna Buksa.
W minionym 2023 r. przeżywaliście 90-lecie Hufca. Jest jakieś niezwykłe wspomnienie związane z jego historią, które jest szczególnie ważne w kontekście tego jubileuszu?
- Myślę, że zdecydowanie najważniejszym wydarzeniem, które wspominaliśmy, jest założenie naszego hufca. Wiąże się z tym ciekawa historia. Zwyczajowo zawsze obchodziliśmy nasze jubileusze w ostatni weekend września. Niestety, z powodu różnej historii naszego hufca nie zachowały się żadne dokumenty, które mogłyby to potwierdzić. Przygotowując się do wydania publikacji z okazji 90. Lecia Hufca Komisja Historyczna Hufca Żory dotarła jednak do rozkazu powołującego nasze środowisko. Mamy więc pewność, że Hufiec Żory został powołany Rozkazem L.9 z 1933 r., wydanym przez Komendanta Chorągwi Harcerzy Śląskich harcmistrza Jana Grzebieli. Fragmenty rozkazu zostały również umieszczone w publikacji pn. Harcerze i Baca pod redakcją druha Tomka Góreckiego, która miała premierę 11 listopada podczas naszego Jubileuszu.
Najważniejsze wyzwania, z jakimi żorski Hufiec ZHP boryka się obecnie, to?
- Obecnie jesteśmy w fazie dużego wzrostu liczebnego. Hufiec Żory liczy już prawie 300 osób - zuchów i harcerzy, którzy są zrzeszeni w gromadach zuchowych i drużynach harcerskich. Moim zdaniem największym wyzwaniem jest teraz wsparcie kadry, naszych wolontariuszy, którzy co tydzień prowadzą zbiórki. W tej chwili nasz hufiec to 15 podstawowych jednostek organizacyjnych, które łącznie prowadzone są przez około 50 wolontariuszy. Chodzi o to, aby każde nasze działanie miało wymiar wychowawczy. Jesteśmy organizacją, której misją jest wychowanie i wspieranie we wszechstronnym rozwoju, a żeby to robić, wolontariusze muszą posiadać do tego odpowiednie przygotowanie.
Jakie jest znaczenie patrona Hufca, hm. Władysława Drobnego, dla całej waszej społeczności?
- Bohaterem, bo takiego nazewnictwa używamy w harcerstwie naszego hufca, jest pierwszy hufcowy, czyli osoba, która jako pierwsza stanęła na czele hufca i podjęła się budowania struktur, tak aby w Żorach mogły funkcjonować drużyny i gromady. Myślę, że postać Władysława Drobnego ma dla nas kluczowe znaczenie, bo bez niego po prostu nasz hufiec mógłby nie powstać. Podejmujemy starania, aby stale pracować z bohaterem. Jestem przekonana, że każdy zuch, harcerz, wędrownik i instruktor zrzeszony w naszym hufcu zna postać Władysława Drobnego i potrafi powiedzieć, kim był. Od niedawna również każdy członek naszego hufca będzie mógł powiedzieć, że wie, jak wyglądał Druh Drobny, ponieważ dzięki naszemu byłemu instruktorowi pwd. Grzegorzowi Porębie w naszym hufcu wisi jego piękny portret.
Są jakieś tradycje harcerskie, które pielęgnujecie od lat w Hufcu i które są najbardziej cenione przez Was?
- Harcerstwo bardzo dużo czerpie z tradycji. Uważam, że dbałość o tradycje jest wizytówką naszego ruchu harcerskiego. Jako wizytówkę harcerstwa wskazałabym krąg przyjaźni, w którym harcerze stają na zakończenie każdego spotkania i puszczenie iskierki. Sam krąg również ma dla nas duże znaczenie. W kręgu wszyscy są równi i znajdują się w takiej samej odległości od środka, najczęściej od ogniska. Harcerskie pozdrowienie Czuwaj, którym nadal harcerze witają siebie nawzajem. Ale mamy również nasze żorskie tradycje, które są dla nas ważne i wyróżniają nas na tle innych hufców. Jest to m.in. odkładanie noży wokół ogniska na czas obrzędowego spotkania. Na dowód tego, że przy ogniu jesteśmy skupieni tylko na naszych ideałach, a ognisko jest czasem zgody i braterstwa. Inną tradycją są biegi po beret, które realizowane są w naszych środowiskach. Powiem tylko, że nie mogę powiedzieć nic więcej, bo obrzędy te są owiane tajemnicą i znają je tylko Ci, którzy brali w nich udział.
Ile lat jest Pani związana z harcerstwem?
- Z harcerstwem jestem związana już 20 lat. Jako harcerka starsza wstąpiłam w szeregi V Drużyny Harcerskiej STPJ. Do harcerstwa wciągnęła mnie moja przyjaciółka. Jej siostra była już druhną, więc miała autorytet i mogła dużo nas nauczyć. W naszym bloku mieszkała też ówczesna komendantka hufca druha hm. Wanda Biegesz, która okazała się bardzo serdeczną kobietą. Do dzisiaj pamiętam, jak swoim autem woziła nas na warty. Odbiór był spod bloku. Potem wspólnie z przyjaciółką zaangażowałyśmy się w prowadzenie 9 Gromady Zuchowej “NeSeNe” i tak powoli wkręcałam się w tę przygodę coraz bardziej. Przez wiele lat byłam też odpowiedzialna za program w hufcu, a 5 lata temu, teraz widzę, że była to naturalna kolej rzeczy, po raz pierwszy zostałam komendantką hufca. 12 listopada zeszłego roku rozpoczęłam drugą i ostatnią kadencję jako komendantka. Stoi przede mną teraz wyzwanie przygotowania następcy lub następczyni, ale jestem dobrej myśli.
Dlaczego nadal jest Pani z nim związana?
- Jestem tu, ponieważ metoda harcerska działa. Jedną z jej cech, taką moją ulubioną, o ile można użyć takiego określenia, jest wzajemność oddziaływań. Ja daję z siebie dużo dla organizacji, ale organizacja daje dużo mi. Ostatnio zaobserwowałam na portalu LinkedIn wielu harcerzy, którzy dzielą się tym, jakie kompetencje, które teraz wykorzystują w pracy dało im harcerstwo. A daje ono naprawdę wiele, np.: umiejętności komunikacyjne, naukę odpowiedzialności, możliwość realizacji projektów, zarządzanie zasobami ludzkimi, współdziałanie, współpraca. Tak naprawdę my, jako skauci, od ponad 100 lat pozwalamy dzieciom i młodzieży zdobywać kompetencje przyszłości.
Od 2019 r. pełni Pani funkcję komendantki. Są w Pani pamięci jakieś satysfakcjonujące momenty z tym związane?
- Zdecydowanie odebranie wyróżnienia “Najliczniejsi” z rąk Komendy Chorągwi Śląskiej. Było to wyróżnienie za zanotowanie największego przyrostu liczebnego w całym województwie. Ogromna radość. Dwa razy byłam też nominowana w plebiscycie instruktorskim w kategorii “Najlepszy komendant hufca”. To są drobnostki, ale miło jest wiedzieć, że nasza praca jest widoczna na terenie całej chorągwi.
Z perspektywy czasu, zauważa Pani jakieś wyzwania, które stoją przed harcerstwem w obliczu współczesnych trendów społecznych i technologicznych?
- Największe wyzwania z jakimi się borykaliśmy jak do tej pory to pandemia wirusa COVID-19 oraz wojna na Ukrainie. To są prawdziwe wyzwania, z którymi mierzy się organizacja. Jeśli chodzi o technologię, to moim zdaniem dość sprawnie z niej korzystamy i wykorzystujemy ją na rzecz organizacji. Każdy harcerz może na przykład pobrać harcerską aplikację, w której znajdzie najważniejsze przydatne dla niego informacje. Jeśli miałabym odpowiedzieć, czy boimy się, że technologia odciągnie dzieci od harcerstwa powiedziałabym, że jest wręcz odwrotnie. Rodzice i same dzieci widzą jałowość relacji internetowych i każdego roku coraz więcej dzieciaków chętnie wkracza w nasze szeregi.
Media społecznościowe bardziej pomagają, czy przeszkadzają w tym, aby do harcerstwa wstępowały nowe osoby?
- Myślę, że media społecznościowe są po prostu narzędziem dla nas, które można albo dobrze, albo źle wykorzystać. Przede wszystkim ważne jest, aby odpowiedzieć sobie na pytanie do kogo kierujemy przekaz, który umieszczamy w mediach społecznościowych. Naszymi odbiorcami na portalach są głównie rodzice zuchów i harcerzy. Mamy wiele dzieciaków zapisanych właśnie "z internetu". Ale można też media źle wykorzystać i wtedy będą działały na szkodę organizacji. Do promowania harcerstwa w sieci, tak samo jak do każdej innej czynności, trzeba się po prostu dobrze przygotować.
Jakie są najważniejsze lekcje, jakie harcerstwo może przekazać współczesnej młodzieży?
- Myślę, że taką lekcją jest treść dewizy wędrowniczej: Wyjdź w świat, zobacz, pomyśl - pomóż, czyli działaj! Nie bójcie się działać. Nie dajcie sobie wmówić, że młodzież jest trudna, że nic nie umie, że kiedyś to było coś. Podejmujcie wyzwania.
Jakie rady chciałaby Pani przekazać młodzieży, która zastanawia się nad dołączeniem do ruchu harcerskiego?
- Nie czekajcie za długo, bo możecie przegapić przygodę swojego życia.
Rozmawiała Justyna Koniszewska