środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Świąteczne samochody po raz kolejny przejadą przez Żory. Jacek Drobny: U mnie nie ma miejsca na sformułowanie "nie da się" [WYWIAD]

06.12.2023 13:00 | 0 komentarzy | juk

Rozświetlone tysiącami lampek, ozdobione łańcuchami i innymi świątecznymi motywami auta ponownie przejadą przez Żory. 17 grudnia po raz kolejny na żorskich ulicach zagoszczą Świąteczne Samochody, czyli niezwykłe wydarzenie, organizowane przez Stowarzyszenie Race For Victory. Z jego prezesem Jackiem Drobnym wspominamy poprzednie edycje, rozmawiamy o popularności przedsięwzięcia i o szczegółach nadchodzącej czwartej już jego edycji.

Świąteczne samochody po raz kolejny przejadą przez Żory. Jacek Drobny: U mnie nie ma miejsca na sformułowanie "nie da się" [WYWIAD]
- W tym roku na trasę wyjedzie w sumie 27 pojazdów, z czego sporą część stanowić będą samochody uprzywilejowane - radiowozy policyjne i wozy strażackie - mówi nam Jacek Drobny, prezes Stowarzyszenia Race For Victory, który od roku jest także strażakiem-ratownikiem.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Jak narodził się pomysł zorganizowania Świątecznych Samochodów w Żorach?
- Cała idea przejazdu to prawdę mówiąc efekt rozpaczy, w jakiej pogrążyliśmy się w 2020 r. W tamtym czasie planowaliśmy organizację zlotu pojazdów udekorowanych w świąteczne ozdoby. Impreza miała odbyć się na Rynku w Żorach, pandemia skutecznie te plany jednak pokrzyżowała. Zlot się nie odbył, w zasadzie nie było zezwolenia na żadną imprezę w tamtym czasie. Członkowie stowarzyszenia mieli już jednak wstępne pomysły na dekoracje pojazdów, dokonaliśmy też pierwszych zakupów w tym kierunku. Szkoda, żeby to wszystko się zmarnowało. W tym momencie pojawia się olśnienie, a dokładniej to wykorzystanie znanego przysłowia - jeżeli Mahomet nie może przyjść do góry, to góra musi przyjść do Mahometa. Jeżeli mieszkańcy Żor nie mogą przybyć na nasz event, to my musimy z tym eventem przyjechać do nich. I w ten oto sposób narodził się pomysł na paradę Świątecznych Samochodów. Czym prędzej pognaliśmy z tym pomysłem do władz miasta i żorskiej drogówki. Obie instytucje zdecydowały się pomóc w tym przedsięwzięciu. Finałem tego zamieszania była pierwsza edycja, która odbyła się 20 grudnia 2020 r.

Zaskoczył Pana odzew mieszkańców Żor, którzy oglądali pierwszą edycję?
- To było jak wróżenie z fusów. Nikt z nas nie miał zielonego pojęcia, czy kogokolwiek ten przejazd zainteresuje. Osobiście spodziewałem się kilkudziesięciu widzów na całej trasie. Moje czarnowidztwo zostało bezlitośnie znokautowane już na pierwszej ulicy na trasie korowodu, czyli ul. Jodłowej. Na starcie powitało nas 100, może 150 osób. Tyle samo osób o ile nie więcej witało nas ponad godzinę później na żorskim Rynku. Kulminacyjnym punktem był jednak postój obok Parku Cegielnia, gdzie pierwszy raz spotkałem się z tłumem osób, który pojawił się w trakcie trwania Świątecznych Samochodów przez wszystkie edycje. Nie trudno zgadnąć, że najbardziej zainteresowani byli najmłodsi mieszkańcy. Nie dziwię się jednak temu. Parada z 2020 r. była jedyną świąteczną atrakcją w Żorach. Dzieci tyle miały świątecznego klimatu, co przez minutę, może dwie mogły zerknąć na dekoracje naszych pojazdów. To wydarzenie uratowało wtedy jakąkolwiek atmosferę świąteczną w Żorach. A na to wydarzenie mogliśmy sobie pozwolić tylko dlatego, że miało charakter mobilny. Następnego dnia znalazłem na Facebook-u wiele pozytywnych komentarzy, które tylko umocniły mnie w przekonaniu, że robimy dobrą robotę. Z niczego powstała fantastyczna impreza, która dzisiaj jest wizytówką Żor w świątecznym okresie.

Był jakiś moment w trakcie minionych przejazdów, który najbardziej utkwił Panu w pamięci?
- Owszem, sporo takowych momentów było. Przede wszystkim zatrzymanie się na trasie w 2021 r. i wręczenie prezentu choremu dziecku. Nie pamiętam już imienia i nazwiska tego chłopaka, pamiętam za to dokładną lokalizację. To wydarzyło się na ul. Brzozowej w dzielnicy Kleszczówka. Od pani Basi Rutkiewicz dostałem informację, że wraz ze swoim ojcem będzie na nas czekał chory chłopiec. Niewiele myśląc pognałem do sklepu, aby kupić mu jakiś ciekawy prezent. No i jest. Dzień przejazdu. Faktycznie na trasie dostrzegam grupkę ludzi, a wśród nich chłopaka na wózku. Zatrzymałem więc korowód i wspólnie ze strażakami z OSP Rój wręczyliśmy nasze skromne podarunki. To był niesamowity moment, bo widziałem miny na twarzach osób, które nie wiedziały nic o tej akcji. Była to scena bardzo wzruszająca i przypominająca nam, że niewiele potrzeba, aby drugiej osobie podarować radość. Nie chodzi już o sam prezent, ale o fakt zatrzymania się i poświęcenia chwili czasu temu chłopakowi.

Aż się łezka ze wzruszenia kręci w oku. Są jeszcze jakieś momenty, które przywołuje Pan, tym razem z uśmiechem na twarzy?
- Z pozostałych wydarzeń to przede wszystkim wjazd na Os. Gwarków w 2021 r. Mam wrażenie, że połowa mieszkańców tego osiedla przywitała nas na placu przed dawną kopalnią. Rok do roku jeszcze większe tłumy witają nas na Rynku. Ale najbardziej utkwiły mi w głowie trzy komentarze z 2020 r. z Facebooka: "Uratowaliście święta", "Przywieźliście święta do Żor" oraz "Fajnie, gdyby to stało się tradycją". No i stało się.

Faktycznie stało się. Mało tego okazało się, że organizacja imprezy była strzałem w dziesiątkę. Zdziwiło to Pana?
- Czy byłem zdziwiony? Zdecydowanie nie. Doskonale znam uczucia, jakie towarzyszą kierowcom tego przejazdu, sam rok do roku dekoruję swój pojazd i otwieram kolumnę korowodu. Podobne odczucia widziałem na twarzach mieszkańców, którzy spragnieni jakiejkolwiek atrakcji świątecznej, przybyli cieszyć się naszym wydarzeniem. Wydaje mi się, że mam odrobinę amerykański styl bycia, u mnie nie ma miejsca na sformułowanie "nie da się". Wszystko się da, trzeba tylko chcieć. Ta parada to przede wszystkim mega pozytywne widowisko, a całe społeczeństwo takich akcji zdecydowanie potrzebuje. Jesteśmy wspaniałym narodem, tylko zbyt często o tym zapominamy. Pogrążamy się w rozterkach, niepotrzebnych kłótniach, narzekaniach, itp. A tutaj proszę. Wystarczyło udekorować pojazdy i reszta zadziała się sama. Ale tę atmosferę zbudowali właśnie zwykli ludzie, zwykli mieszkańcy.

W tym roku jako stowarzyszenie organizujecie świąteczny przejazd po raz czwarty. Impreza nadal cieszy się popularnością?
- W tym roku wydarzenie osiągnęło rekordowe zainteresowanie. To już nie tylko atrakcja dla mieszkańców Żor. Na finał przejazdu, czyli wjazd na Rynek zaczynają zjeżdżać się mieszkańcy z okolicznych miejscowości - Rybnika, Wodzisławia Śl., Orzesza, czy Pszczyny. Nasze statystyki z mediów społecznościowych poszybowały w kosmiczny dla nas poziom. Prawdę mówiąc obawiałem się, czy zeszłoroczny wynik frekwencji mieszkańców jest możliwy do powtórzenia. W 2022 r. wydarzenie było dostępne na Facebook-u przez miesiąc, w tym czasie wygenerowało zainteresowanie na poziomie 2700 osób. W tym roku ten wynik padł w niecałą dobę po publikacji.

Jakie samochody mogą wziąć udział w tym świątecznym wydarzeniu? Czy istnieją jakieś specjalne kryteria uczestnictwa?
- Pierwszeństwo w naborze mają członkowie stowarzyszenia oraz osoby, które do tej pory uczestniczyły już w imprezie i wykazały się pomysłowością i kreatywnością podczas dekorowania swoich pojazdów. Pozostałe wolne miejsca obsadzamy chętnymi spoza naszego grona. Do każdego zgłoszonego pojazdu podchodzimy jednak indywidualnie. Oceniamy zadeklarowaną wizję dekoracji, przyglądamy się atrakcyjności samego pojazdu. Tutaj musimy kierować się nieco odwrotnym kryterium, niż podczas organizacji zlotów samochodowych. Obniżone pojazdy są oczywiście atrakcyjne, ale nasz korowód wjeżdża w różne zakamarki miasta, również te z progami zwalniającymi. Dla wielu zgłoszonych pojazdów przejazd przez te progi byłby sporym wyzwaniem. To samo tyczy się wagi proponowanej maszyny oraz jej wymiarów. Auto musi być na tyle zwinne i mobilne, aby nie opóźniać parady i nie odstawać tempem od pozostałych uczestników. W tym roku pojawił się problem z falą zgłoszeń, jaka zalała naszą skrzynkę mailową. Na potencjalnie cztery wolne miejsca zgłosiło się ponad 50 chętnych osób. Przykre jest dla mnie to, że część z tych osób do teraz nie potrafi zrozumieć sytuacji i pogodzić się z faktem, że nie możemy zabrać wszystkich tych, którzy wysłali swoje kandydatury. W trzech przypadkach pojawiła się nawet wrogość pod adresem stowarzyszenia. Tak jak wspominałem wcześniej. Jesteśmy wspaniałym narodem, ale czasami o tym zapominamy, niestety.

Ma Pan jakieś oczekiwania co do liczby uczestników i widzów podczas zbliżającego się przejazdu?
- Gdy widzę tegoroczne statystyki, jestem w wielkiej euforii, na prawdę. Wiem na 100%, że w tym roku padnie kolejny rekord zainteresowania wśród mieszkańców. Jeżeli zaś chodzi o samych uczestników korowodu, tutaj będzie nieco skromniej. Na trasę wyjedzie w sumie 27 pojazdów, z czego sporą część stanowić będą samochody uprzywilejowane - radiowozy policyjne i wozy strażackie. W ubiegłym roku parada liczyła nieco więcej pojazdów, jednak byliśmy rozbici na dwie kolumny, jadące po sobie w pewnym odstępie. Spora część mieszkańców jednak tego nie przewidziała i z reguły rozchodziła się po przejechaniu pierwszej części.

Auta rozświetlone tysiącami lampek, ozdobione łańcuchami oraz innymi świątecznymi motywami. Liczy Pan na kreatywność w dekorowaniu samochodów przez uczestników?
- Jest to ta kwestia, o którą nie muszę się martwić w ogóle. Cieszę się, że w ekipie przejazdowej mamy osoby z tak rozwiniętą szeroko wyobraźnią. Oni mnie rok do roku zaskakują swoimi pomysłami. Nie wiem, skąd czerpią natchnienie, ale efekt końcowy jest z reguły na bardzo wysokim poziomie. Od czasu naszego debiutu pojawiło się kilka podobnych imprez. Mało kto decyduje się jednak na takie ilości lampek, jakie u nas definiowane są jako absolutne minimum. Dodam też, że mówimy cały czas o lampkach sieciowych, nie ma możliwości używania słabszych bateryjnych.

Jakie wyzwania napotkaliście podczas organizacji takiego wydarzenia, zwłaszcza biorąc pod uwagę czwartą już jego edycję?
- Największym wyzwaniem jest zawsze ułożenie trasy przejazdu. Jest to proces długotrwały, musimy brać pod uwagę wiele czynników. Trasa każdego roku jest nieco inna, głównie ze względu na liczne ostatnio remonty i przebudowy dróg. Bardzo ubolewam z tego powodu, bo w tym roku musimy pominąć aż trzy dzielnice: Baranowice, Rogoźną i Rój. Szczególnie smuci mnie fakt kolejnego pominięcia Baranowic. Każdego roku na wykazie remontów znajdują się właśnie Baranowice. W tym momencie nie mamy wyboru, musimy trasę wyznaczać na podstawie takiego wykazu. To, czy budowa faktycznie ruszy w terminie, to zupełnie inna sprawa, nie możemy jednak ryzykować. Mam gorąco nadzieję, że za rok uda nam się wreszcie wpisać komplet dzielnic na trasę przejazdu. Samo ułożenie przebiegu trasy jest jednak bardzo pozytywne. Z reguły zabieram się za to pod koniec wakacji. Wtedy wychodzą pierwsze pisma, pojawiają się pierwsze plany na dany rok.

Znana jest już trasa tegorocznego przejazdu samochodów?
- Zaczynamy standardowo na Kleszczówce o 16.30, aby po przejechaniu znacznej części Żor zawitać na Rynek około 19.00 jako część atrakcji Jarmarku Świątecznego. Dokładna trasa oraz godzinowy rozkład jazdy zostały podane na wydarzeniu na naszych social mediach. W tym roku również będzie możliwość śledzenia naszego położenia "na żywo". Link do tej aplikacji zostanie udostępniony na fanpagu stowarzyszenia.

Co jeszcze w ramach wydarzenia zaplanowano?
- Z dodatkowych atrakcji z pewnością trzeba wymienić te, przygotowane przez Żorskie Centrum Organizacji Pozarządowych. Zapraszamy więc na rozpoczęcie parady - o 16.30 przed dworcem kolejowym. Poczęstunek dla mieszkańców, konkurs z nagrodami, wspólne odliczanie do startu - to tylko kilka z tych atrakcji. Więcej szczegółów pojawi się wkrótce na fanpage ŻCOP-u na Facebook-u. Zakończenie korowodu to standardowo wjazd na Rynek. Tam odbywać się będzie Jarmark Świąteczny. Tutaj także serdecznie zapraszamy. Mieszkańcy uformują kolumnę wjazdową, zostaną też rozdane zimne ognie oraz lampki choinkowe, aby tegoroczny ceremoniał wjazdu był dla wszystkich wyjątkowym przeżyciem. Ostatnim ciekawym punktem będzie przyjazd na parking Miasteczka "Twinpigs", około 20.00. W tym roku pojawiła się żywa szopka, teren wokół Restauracji "Texas" został pięknie przyozdobiony. Będzie tam z pewnością wspaniały i ciepły klimat.

Nie obawia się Pan, że świąteczny przejazd samochodów będzie krytykowany przez np. organizacje ekologiczne biorąc pod uwagę, że uczestnicy podróżują samochodami, a to może negatywnie wpływać na środowisko?
- Tutaj wypada zachować po prostu zdrowy rozsądek. Wszystkie pojazdy mają aktualne badania techniczne, muszą też spełniać rygorystyczne normy poziomu i jakości spalin. Wydaje mi się, że w tym okresie ruch na drodze i tak jest większy, niż zazwyczaj. To ostatni dzwonek na ewentualne zakupy świąteczne. Nie sądzę więc, aby te dodatkowe 27 pojazdów będzie miało jakikolwiek negatywny udział w skali całego miasta, nie wspominając już o Europie i całym świecie.

Rozmawiała Justyna Koniszewska