Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Katechezy nie zaczyna się od dymu kadzidła, tylko od dymu papierosa [WYWIAD]

22.11.2023 19:00 | 0 komentarzy | żet

Nagrywa filmy, modli się, a w komentarzach czyta: "Proszę pozdrowić chłopaków z Dąbrowy Górniczej!". Z księdzem Adrianem Chojnickim, znanym na Tik Toku jako Padre Adriano, rozmawiamy o odchodzeniu młodzieży od Kościoła, hejcie oraz wyprowadzeniu religii ze szkół.

Katechezy nie zaczyna się od dymu kadzidła, tylko od dymu papierosa [WYWIAD]
Ksiądz Adrian Chojnicki zyskał rozgłos dzięki temu, że jako nauczyciel religii korzysta z platform internetowych popularnych wśród młodzieży, np. z Tik Toka. Filmiki, które nagrywa razem ze swoimi uczniami cieszą się ogromną popularnością. - Nie ma wytycznych, w jaki sposób ewangelizować na Tik Toku. Nie, to robi się na wyczucie – poznaje się, jak ten świat działa, o co w nim chodzi, a potem stara się wpuszczać tam dobrą treść - mówi Nowinom ks. Adrian Chojnicki.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

- Korzysta ksiądz z Tik Toka, nagrywa podcasty na YouTube. Czy to pomaga w ewangelizowaniu młodzieży?

- Tik Tok jest zejściem do świata młodych. Właściwie każdy z nich ma Tik Toka. Oni rozumieją trendy i tym podobne rzeczy. Dlaczego nie mielibyśmy zrobić czegoś wspólnie? Właśnie tak się zaczęło, że z jedną klasą liceum, teraz mam drugą klasę, zaczęliśmy tworzyć na Tik Toku. Mieliśmy z tego bardzo duży ubaw. Dzięki temu otworzyła się między nami dobra przestrzeń. Teraz młodzież chętniej dzieli się swoim prawdziwym myśleniem, bierze udział w lekcjach katechezy. Ja też to lubię, bo już wcześniej "gadałem do telefonu" - nagrywałem na YouTube, potem na Instagramie, doszedł do tego Tik Tok. Dla mnie to są narzędzia. Jeśli chcę dotrzeć do młodzieży, muszę być obecny w Internecie, nawijać ich językiem.

- Jest pan przedstawicielem młodego pokolenia duchownych.

- Kiedyś na zajęciach z katechetyki padły takie słowa, że katechezy nie zaczyna się od dymu kadzidła, tylko od dymu papierosa. Od dymu papierosa przechodzi się do dymu kadzidła. Co to znaczy? Nie rozpoczynamy od wysokiego "C", tylko od rzeczy, które są im bliższe. Co jest bliższe młodemu człowiekowi? Zdecydowanie papieros. Od tego zaczynamy katechezę i stopniowo prowadzimy ich do dymu kadzidła, do poznania Boga. Jednak najpierw trzeba się spotkać. Spotykamy się w tych nagraniach, robią filmiki z konkretnym przesłaniem - powstają świetne rzeczy.

- To są krótkie, szybkie formy. Czy nie ma ryzyka, że w tym wszystkim spłyca się fundamentalne i trudne tematy?

- Traktuję to jako wędkę. Tik Tok nie jest od głębokich form, ale umożliwia dotarcie, "złapanie", wielu osób. W Internecie jest też miejsce na głębsze, ambitniejsze rzeczy. Ja nagrywam "Mocny Podcast" na moim kanale na YouTube. Pojedynczy odcinek to 40-50 minut rozmowy. To jest coś dla tych, którzy chcą czegoś więcej. Natomiast krótkie formy muszą być tzw. petardą, czyli trzeba wrzucić coś, co przynosi natychmiastowy, duży efekt. Wiem, że niektórzy podzielają obawy o tę formę i w tym sensie czuję się jakimś pionierem. Nie ma wytycznych, w jaki sposób ewangelizować na Tik Toku. Nie, to robi się na wyczucie – poznaje się, jak ten świat działa, o co w nim chodzi, a potem stara się wpuszczać tam dobrą treść.


Liczba uczniów uczęszczających na religię w poszczególnych szkołach i klasach - rok szkolny 2023/2024 - licea (%) autorstwa Nowiny.pl, na podst. danych UM Rybnik


- We współczesnej kulturze popularnej jest dużo treści sprzecznych z nauczaniem Kościoła. Przykład pierwszy z brzegu – Halloween. W ostatnich latach przed Uroczystością Wszystkich Świętych rozbrzmiewa ogólnonarodowa dyskusja na ten temat. Rozmawiał ksiądz z nimi o tym?

- Ja jestem za tym, żeby zaproponować coś, co będzie dobre, co będzie wpisywać się w kulturę chrześcijańską. W tym przypadku to będzie "holy win" (z ang. holy – święty, win – wygrywać – red.), czyli bal wszystkich świętych. My na parafii mieliśmy dzieci, które przebrały się za świętych, czyli popularyzowaliśmy kulturę świętości. Dzieci przebrały się, był różaniec, później był bal. Młodzież – ponad sto osób – była w bazylice. Wydaje mi się, że zamiast się ciągle sprzeczać, trzeba zaproponować coś innego, dobrego.

- Czyli krew się w księdzu nie burzy na widok dzieci przebranych za straszydła, które chodzą od bloku do bloku i proszą o cukierki?

- Nie budzi to we mnie emocji. Skupiam się na tym, co ja mogę zrobić, na co mam bezpośredni wpływ i co konkretnie mogę zaproponować dobrego, wpisującego się w kulturę chrześcijańską. Nie chcę marnować energii na to, żeby coś demonizować, tylko włożyć ją w coś pozytywnego i pociągającego zarazem.

- Coraz mniej uczniów uczęszcza na lekcje religii. Jednych wypisują rodzice, inni wypisują się sami, po ukończeniu 18. roku życia. Jak ksiądz na to patrzy - jako duchowny, ale i nauczyciel?

- Patrzę na to ze smutkiem, bo na katechezie chcemy coś bardzo konkretnego przekazać. W katechezie chodzi o formację sumienia, o wartości, które są uniwersalne dla wszystkich, o rozwój duchowy. Uczniowie np. liceum, którzy chodzą na katechezę przez cztery lata, mogą z tego bardzo dużo wyciągnąć, również, jeśli chodzi o relację z Bogiem. Mogą Boga lepiej poznać. Jeżeli ktoś się wypisuje, to sam patrzę na to ze smutkiem. Szkoda mi tego, bo jestem przekonany, że mam coś tej osobie do zaoferowania. Mogę jej dać coś naprawdę dobrego, rozwojowego, co może na nią wpłynąć, a ona nie chce tego przyjąć. Wiem, że ma do tego prawo. Wiem, że jest wolna w swoim wyborze, ale mi jako księdzu i katechecie towarzyszy w tej sytuacji smutek.

- Ten problem nie dotyczy tak bardzo szkoły, w której ksiądz uczy. Z czego to wynika?

- Tych czynników może być sporo. Rzeczywiście nie mamy takiej klasy, że na 30 uczniów chodziłoby mniej niż 20 osób, więc frekwencja wynosi co najmniej 2/3. W jednej z pierwszych klas mam sytuację, w której na katechezę uczęszcza komplet 30 uczniów, więc jest to duża radość. Drugi ksiądz, który uczy w IV LO ma podobnie. Wierzę, że jeśli chcesz pokazać młodzieży, że możesz z nimi porozmawiać, podyskutować, niekoniecznie coś nachalnie im narzucać, dajesz im przestrzeń i pole do działania, wchodzisz z nimi w relacje - to robi swoje. Druga sprawa to specyfika Rybnika i okolic. W innych szkołach sytuacja też wygląda dobrze. Ksiądz proboszcz z bazyliki mówił, że u nich frekwencja wynosi 95%. Rybnik trzyma poziom pod kątem uczęszczania na katechezę.

Ksiądz Adrian Chojnicki nagrywa z młodzieżą krótkie filmiki, które cieszą się ogromną popularnością użytkowników Tik Toka. Niektóre z nich mają ponad milion wyświetleń!

- W jakim stopniu odchodzenie młodych ludzi od Kościoła, wypisywanie się z lekcji katechezy, to kwestia laicyzacji kultury popularnej, a jak dalece jest to kwestia postaw i umiejętności konkretnych katechetów, księży, czy wieści o skandalach?

- Uczę już siedem lat. Z moich obserwacji wynika, że na decyzje młodych ludzi o wypisaniu się z katechezy nie wpływają skandale i inne takie historie, to raczej kwestia... braku potrzeby. Młodzi mają dobrowolność, mogą wybrać czy chcą chodzić na katechezę, czy nie. Jeśli wypisanie się z katechezy oznacza, że skończą lekcje szybciej albo że mogą w tym czasie robić coś innego, to się na to decydują. Oni nie są "anty". Zdarzyła mi się jedna klasa, w której z 30 osób katechizację ukończyło 11 uczniów. To były bardzo fajne jednostki, którym zależało, mieliśmy świetne lekcje. Pozostali zrezygnowali, choć nie doszło między nami do żadnych spięć. Po prostu woleli spędzić ten czas inaczej. Przemawia przez nich pragmatyzm, wygoda. Można lekcje później zacząć lub szybciej skończyć, albo – jeśli katecheza jest w środku dnia – zwyczajnie porobić coś innego. Kościół nie ma mocnego PR-u wśród młodych, dlatego niewiele dla nich znaczy.

- Łatwo jest zrezygnować z tego, co wydaje się zbędne.

- Jeśli ktoś jest zaangażowany, działa w rozmaitych wspólnotach, to doświadcza i widzi dobro Kościoła. Kto nie ma takiego doświadczenia, kto Kościół kojarzy księdzem, który tylko gani, to nie czuje potrzeby przynależenia do niego. Młodzi ludzie wielokrotnie mówili mi, że wierzą w Boga, ale że Kościoła nie czują.

- Mówi ksiądz, że są uczniowie, którzy wierzą w Boga, ale wypisują się z katechezy. A czy są tacy, którzy nie wierzą, ale mimo to uczęszczają na lekcje religii?

- Miałem uczennicę, która ukończyła katechezę w liceum, mimo że była niewierząca. Koleżanka spytała ją o to, a ona odpowiedziała, że gdy powiedziała o tym księdzu (czyli mi) to nie było reakcji typu "jak możesz?!", tylko normalna rozmowa na ten temat. Dlatego została. Ja nie chcę młodym niczego narzucać, bo wiem, że to przynosi odwrotny efekt. Chcę, żeby młodzi ludzie sami pewne rzeczy odkryli, sami zdecydowali się na kontakt z Bogiem, na to, że chcą go coraz mocniej poznawać. To jest moja misja. Doprowadzić ich do miejsca, w którym mogą poznać piękno i atrakcyjność Boga, zobaczyć jak przemienia nasze życie. Doprowadzić ich do wyboru, czy tego chcą, czy według nich budowanie relacji z Bogiem jest sensowne. Nauczając przykazań Bożych, zawsze staram się pokazać im logikę wpisaną w te prawdy. Nawet jeśli nie zgadzają się z tym, to możemy o tym rozmawiać.

- Zakładam, że sprzeciw wobec aborcji czy stosunek do homoseksualizmu podnosi temperaturę dyskusji.

- Tak, wokół tych tematów jest zawsze najwięcej emocji. Kolejny taki temat to zamieszkanie razem przed ślubem. Nauczyłem się, że w tych rozmowach nie może być nic na siłę, lepiej pokazać negatywne i pozytywne strony, ująć takie zagadnienie w pewien logiczny ciąg. Bez oceniania, bez potępiania. Chcę, żeby po tych 3-4 latach katechezy mieli pozytywny obraz Kościoła. Żeby skończyli szkołę ze świadomością, że Kościół nie jest tak zły, jak go malują, że jest w nim wiele dobra, ale to dobro jest codziennością, o której niekoniecznie mówi się głośno.

- Czy uczniowie pytają o skandale? Czy tych bardziej wierzących trapią wieści o pedofilii?

- Temat pedofilii przegadałem z nimi bardzo dobrze. Miałem też taką wewnętrzną potrzebę, żeby wyjaśnić im, jakie działania są dzisiaj podejmowane w związku z pedofilią. Trzeba jasno powiedzieć, że to zjawisko jest dzisiaj bardzo ukrócone, natomiast płacimy obecnie cenę za przeszłość w tym aspekcie. Dzisiaj procedura jest taka, że od razu powiadamia się prokuraturę.


Liczba uczniów uczęszczających na religię w poszczególnych szkołach i klasach, rok szkolny 2023/2024 - technika (%) autorstwa Nowiny.pl, na podstw. danych UM Rybnik


- A takie zdarzenie jak to z Dąbrowy Górniczej? Czy uczniowie słyszeli od tym?

- To co wydarzyło się w Dąbrowie Górniczej, to jest po prostu wstyd na całą Polskę. Gańba. Ja sam jako ksiądz mam potężną złość, że coś takiego się stało i wstyd mi z tego powodu. Nie ukrywam, że jest to trudne, bo przykleja nam się z tego powodu łatkę, a w czym ja jestem winny? Mimo to doświadczam z tego powodu hejtu. Nagrywam filmy, modlę się, a w odpowiedzi mam komentarze w stylu "proszę pozdrowić chłopaków z Dąbrowy Górniczej". Wierzę, że ludzie mają wewnętrzną mądrość i przez pryzmat tych kilku księży nie patrzą w ten sposób na całą resztę. Jednocześnie mam wrażenie, że młodych ludzi aż tak to nie rusza. Szczerze, temat Dąbrowy Górniczej nie był poruszony z inicjatywy klasy. To ja sam go poruszyłem, zapytałem, czy o tym słyszeli. Niektórzy wiedzieli o tym ze śmiesznych filmików na Tik Toku. Ogólnie rzecz biorąc, po nich takie rzeczy spływają.

- Wspomina ksiądz o hejcie. Każdy, kto funkcjonuje dziś Internecie, musi się z nim mierzyć. Jak ksiądz sobie z tym radzi?

- Jeśli spada na mnie hejt, bo staję w obronie życia, w obronie najmniejszych, to ja to po prostu przyjmuję. To jest cena za głoszenie nauki Chrystusa. Sam Jezus nie był modny w tym, co mówił i wywoływał skandale. Chrześcijaństwo to nie jest życie łatwe i wygodne. To życie, które ma głęboki sens. Wąska droga, mało uczęszczana, ale piękna. Gorzej jest w przypadku takiej Dąbrowy Górniczej, gdzie to nie ma nic wspólnego z wiarą, gdzie dostaje się za czyjąś głupotę.

- Pytałem o uczniów, którzy wypisują się z religii, bo nie chodzą lub przestają chodzić do Kościoła. A czy z perspektywy siedmiu lat nauczania zaobserwował ksiądz przypadki odwrotne? To znaczy, że uczeń, który nie chodził do Kościoła, zaczął do niego chodzić pod wpływem tego, czego doświadczył na katechezie?

- To jest kwestia łaski Bożej. Myślę, że są osoby, którym katecheza dała coś konkretnego. Lubię takie momenty, kiedy ktoś z młodych przychodzi, prosi o modlitwę, zaufa, zawierzy. Trudno mówić o konkretnej liczbie przypadków, ale są osoby, które poszły do przodu. Nie brakuje też osób, których wiara była taka sobie, ale zaangażowały się bardzo mocno. Pamiętam nieśmiałą dziewczynę, która w ogóle się nie odzywała, nie wiedziałem, co myśli. Później ona przyszła do naszej grupy młodzieżowej, a dzisiaj jest osobą, która prowadzi spotkania, animuje – nabrała odwagi. To jest budujące.


Liczba uczniów uczęszczających na religię w poszczególnych szkołach i klasach, rok szkolny 2023/2024 - szkoły branżowe i przysposabiające (%) autorstwa Nowiny.pl na podst. danych UM Rybnik

- Przed wyborami część ugrupowań opowiadała się za wyprowadzeniem religii ze szkół. Jak ksiądz się na to zapatruje?

- Dostrzegam pozytywy tego, że religia jest dzisiaj w szkołach. Dzięki temu mamy możliwość dotarcia do młodych ludzi. Wielu tych, którzy chodzą na katechezę, nie chodzi do Kościoła, a katecheza to wychowanie do wartości, formacja sumienia. Boję się, że jeśli lekcje religii zostałyby wyprowadzone ze szkół, stracilibyśmy dostęp do tej części młodzieży. Plusem na pewno byłoby to, że ci, którzy by zostali, byliby bardziej zainteresowani. Na katechezie byłoby mniej masowości, większe skupienie się na kształtowaniu konkretnych osób. Jednak tak jak mówię, szkoda byłoby mi tych, którzy pozostając poza Kościołem, nie mieliby szansy poznania tego wszystkiego, co on ma do zaoferowania. Właśnie z tego powodu jestem w social mediach, bo chcę dotrzeć do takich osób. Kościół nie może szukać komfortu wewnątrz, tylko musi wychodzić. Obecność w placówkach oświatowych jest jednym z tego przejawów.

- A jeśli politycy wyprowadzą religię ze szkół?

- Nie będę płakał z tego powodu, tylko będę robił swoje. Jak będzie trzeba – to na salkach, jak będzie trzeba iść pod most – to pod mostem. Poradzimy sobie.

Wywiad przeprowadził Wojciech Żołneczko


Ilu uczniów uczęszcza na lekcje religii w rybnickich szkołach?

Szkoły podstawowe

W 27 (na 33) rybnickich szkołach podstawowych na lekcje religii uczęszcza ponad 90% uczniów. Wyjątek stanowią: SP 1 - 73%, SP 9 - 79%, SP 10 - 82%, ZSP 10 - 85%, ZSP 11 - 85%, SP 34 - 86%.

Z danych udostępnionych portalowi Nowiny.pl przez Urząd Miasta w Rybniku wynika, że najmniejszy odsetek uczniów uczęszcza na katechezę w klasach ósmych szkół podstawowych. W SP 9 na katechezę nie uczęszcza ani jeden ósmoklasista, w SP 1 na lekcje religii chodzi 47% ósmoklasistów, a w SP 15 50%. Średnio na katechezę uczęszcza 81% ósmoklasistów i odpowiednio: 94% uczniów klas 1, 94% uczniów klas 2, 94% uczniów klas 3, 91% uczniów klas 4, 91% uczniów klas 5, 92% uczniów klas 6, 90% uczniów klas 7.

Szkoły ponadpodstawowe

Odsetek uczniów uczących się religii w szkołach ponadpodstawowych:

  • licea ogólnokształcące: LO 4 - 87%, ZS 3 - 82%, LO 2 - 80%, ZS 6 - 79%, LO 1 - 72%,
  • technika: ZS 5 - 84%, ZST - 84%, ZSB - 79%, ZSME - 71%, ZSEU - 67%,
  • szkoły branżowe i przysposabiające: ZS 6 - 88%, ZSE - 85%, ZSME - 79%, ZST - 67%, ZSB - 66%.