Nadal nie wiadomo, co jest przyczyną masowego śnięcia ryb napływających z Czech [RELACJA NA ŻYWO]
Wojewoda Jarosław Wieczorek podał, że od wczorajszego przedpołudnia, do dzisiaj (tj. 27 lipca), do godziny 8.00 zebrano ponad 1100 kg padłej ryby. - Obecnie jest siedem jednostek pływających, które je wyławiają. Oprócz tego była i jest stawiana zapora, zarówno ta denna i powierzchniowa, co powoduje, że możemy wyłapać ich jak najwięcej - powiedział J. Wieczorek.
27 lipca na starym przejściu granicznym w Chałupkach zorganizowano konferencję prasową wojewody śląskiego, na której powiedziano o bieżącej sytuacji w Odrze.
Bez złotych alg
Wojewoda mówił, że oprócz działań w terenie, są prowadzone badania. W próbkach wody nie wykazano obecności złotej algi, które w zeszłym roku przyczyniły się do masowej śmierci ryb. Przypomnijmy, łącznie zebrano wtedy 250 ton śniętych ryb. Sternik województwa w Chałupkach oświadczył, że Polacy czekają także na takie badania ze strony Czechów. - Inne parametry wody nie wskazują na żadne odchylenia - relacjonował, choć ciągle nie wiadomo, co jest przyczyną masowej śmierci ryb.
Woda nie jest zanieczyszczona
Dyrektor Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie w Gliwicach relacjonował, że wczorajsze działania służb trwały do 22.00, dzisiaj wznowione zostały o godzinie 5.00. - Wody Polskie monitorują nie tylko ten odcinek, ale całą rzekę - powiedział Mirosław Kurz, podkreślając, że nie ma obecnie żadnych informacji o padłych rybach po stronie polskiej (mowa tylko o tych napływających z Czech). Stwierdził, że służby działają sprawnie i szybko, bo mają doświadczenie po zeszłorocznej sytuacji, kiedy to właśnie stwierdzono, że masowe śnięcia ryb spowodowały złote algi.
Zastępca Śląskiego Komendanta Wojewódzkiego PSP przypomniał, że działania ze strony tej formacji prowadzą strażacy zawodowi i ochotnicy. Łącznie, jak wyliczył Rafał Świerczek, 24 zastępy oraz 7 jednostek pływających. - Działania polegają na rozstawianiu zapór, monitorowaniu wody, zbieraniu ryb oraz pobieraniu próbek do badań dla Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska - relacjonował. Dodał, że dotąd postawiono dwie zapory – po jednej ze strony polskiej i czeskiej.
Andrzej Holecki, Zastępca Śląskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, powtórzył to, co wcześniej mówił już wojewoda, że wstępne badania wody nie wykazują żadnego zanieczyszczenia wody. Co więcej, oświadczył, że są porównywalne ze wcześniejszymi wynikami, które wykonywane są co poniedziałek. - Dzisiaj znowu będą pobierane próby i analizy będą w najbliższych dniach - zapowiedział.
Przyducha jako jedna z hipotez
Konrad Kuczera nadmienił z kolei, że wczoraj pobrano reprezentatywną próbę do badań ichtiopatologicznych, ale te, jak stwierdził, są utrudnione, bo oceniono, że ryby znajdowały się w rzece dwa, trzy dni. - Nic nie wskazuje na nagłą śmierć tych ryb, ale te wyniki, przede wszystkim poziomu metali ciężkich, będą dostępne prawdopodobnie już dzisiaj. Będę je na bieżąco przekazywał panu wojewodzie - mówił Zastępca Śląskiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii. Dopytywany o hipotezy, odpowiedział, że jak na razie nie ma żadnej. - To coś po czeskiej stronie musiało się wydarzyć. Może być to związane z bardzo wysokimi temperaturami i bardzo niską zawartością tlenu w wodzie - odpowiadał. Zapytany przez Nowiny, czy mowa o przydusze (znaczne zmniejszenie ilości tlenu rozpuszczonego w wodzie zbiornika wodnego), odpowiedział, że taka hipoteza jest brana pod uwagę.
Polacy czekają na wiadomości z Czech
Ryb, jak stwierdził Konrad Kuczera, z Odry wyławianych jest coraz mniej, ale ciągle są, co podkreślił wojewoda Wieczorek. Sternik województwa mówił, że służby szybko zadziałały, co jest efektem systemu monitoringu, który wprowadzono po wydarzeniach z roku wcześniejszego. - Stąd bardzo szybko można było podjąć wszelkie kroki. Dzięki temu tak naprawdę na tym odcinku parę kilometrów od granicy wszystkie ryby są wychwytywane i oddawane do utylizacji i badań - komentował.
Dopytywany, czy są jakieś wiadomości ze strony czeskiej, co jest powodem tej sytuacji, odpowiedział, że na ten moment nie. - Pani minister (klimatu i środowiska – przyp. red.) Anna Moskwa jest w kontakcie ze swoim odpowiednikiem po stronie Republiki Czeskiej. Natomiast my oczekujemy od naszych sąsiadów na informację. Wczoraj, przed godziną 11.00 wysłaliśmy zapytanie tą drogą międzynarodową, czy są znane powody i przyczyny. Dostaliśmy odpowiedź, że są w trakcie postępowania i badania. Dzisiaj ponowiliśmy takie zapytanie i oczekujemy na odpowiedź. Bardzo byśmy chcieli, żeby po stronie czeskiej przyczyna została ustalona, bo to również może nam usprawnić działania - odpowiedział.
Konferencję na żywo transmitowaliśmy na Facebooku:
Pierwsze informacje pojawiły się 26 lipca
Przypomnijmy, pierwsze informacje o śniętych rybach napływających z Czech do Polski w rejonie Chałupek w gminie Krzyżanowice pojawiły się przed południem w środę 26 lipca. Poinformowały o tym Wody Polskie, wyjaśniając, że o sytuacji powiadomiono odpowiednie służby. - Wody Polskie w Gliwicach interweniowały bezzwłocznie w Povodí Odry (odpowiednik PGW WP w Republice Czeskiej) w sprawie weryfikacji źródła zdarzenia oraz podjęcie właściwych działań. Służby pracują w terenie, kolejne zmierzają na miejsce. Źródło śnięcia ryb nie znajduje się w Rzeczypospolitej Polskiej. Na żadnym odcinku rzeki Odry, będącym w zarządzie RZGW w Gliwicach nie odnotowano śnięcia ryb - podały służby prasowe.
Chwilę później do doniesień odniosła się minister klimatu Anna Moskwa, która poinformowała, że o sytuacji rozmawiała ze swoim odpowiednikiem w Czechach, który, jak relacjonowała, potwierdził śnięcia ryb w Odrze po stronie czeskiej blisko granicy. - Minister przekazał, że na miejsce udały się służby w celu poboru próbek do analiz. Jesteśmy w kontakcie. Będziemy informowani o wynikach badań i bieżącej sytuacji. Polskie służby także prowadzą badania w Chałupkach po tym, jak zaobserwowano napływ śniętych ryb ze strony Czech - relacjonowała.
Jej czeski odpowiednik, Petr Hladík, na Twitterze także potwierdził, że odnotowano taką sytuację. - Zakres i przyczyna śmierci nie są jeszcze znane. Poinformowaliśmy stronę polską zgodnie z ustalonymi zasadami - napisał.
Wojewoda Jarosław Wieczorek z kolei zwołał zdalny sztab kryzysowy. Następnie pojechał do Chałupek, gdzie sytuacji przyglądał się z bliska. Towarzyszyła mu Konsul Generalna RP w Ostrawie Izabella Wołłejko – Chwastowicz. Sternik województwa oświadczył, że w działania zaangażowano około 100 osób – strażaków z PSP, OSP, pracowników Wód Polskich i strażników Straży Rybackiej, którzy przeczesywali wody od granicy z Czechami i wyławiali kolejne ryby. Zapadła także decyzja o rozciągnięciu w Olzie, na wodach Odry specjalną zaporę, która ma za zadanie wyłapywanie padłych ryb. Taką samą, jak podał wojewoda na briefingu prasowym, także stawiali Czesi.
Nie było wówczas wiadomo, jaka jest przyczyna tej sytuacji, choć relacjonowano, że zbadano już wodę po polskiej stronie i jej parametry nie odbiegały od normy. Konrad Kuczera, Zastępca Śląskiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii, podał mediom, że oprócz badania ichtiopatologicznego reprezentatywna próba śniętych ryb przejdzie także badania toksykologiczne.
Czytaj także:
Ludzie:
Jarosław Wieczorek
Poseł na Sejm, były Wojewoda Śląski