środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

22.07.2023 07:00 | 2 komentarze | FK

Zabytkowe samochody to bez wątpienia dobra inwestycja. Ich wartość wzrasta każdego roku. Dziś przedstawiamy panów Sylwestra i Władysława - szczęśliwych posiadaczy Forda T, którego pieszczotliwie nazywają Teodorem. 

Ford T wzbudza sensację na ulicach Radlina, Rybnika i Żor. „Czuję nieustanny strach o Teodora”
Panowie Sylwester i Władysław Bednorz z Teodorem. Fot. Fryderyk Kamczyk
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Sylwester i Władysław Bednorz z Radlina są szczęśliwymi posiadaczami Forda model T wyprodukowanego w Stanach Zjednoczonych w 1923 roku. Wyjątkowość tego samochodu polega na tym, że jest to pierwsze auto produkowane na ruchomej taśmie montażowej, a także na tym, że był to pierwszy samochód przeznaczony dla „ludu” ze względu na stosunkowo niskie koszty zakupu w porównaniu z innymi wozami.

Ford T (nazywany pieszczotliwie Teodorem) to nie jedyny samochód będący w posiadaniu braci Bednorzów. Mają pod opieką jeszcze kilka innych starych samochodów – są bowiem pasjonatami starej motoryzacji, do której trzeba mieć zarówno pieniądze, jak i cierpliwość. Obecność aut w swoich zbiorach traktują jako inwestycję, która na pewno będzie zwiększać swoją wartość.

Skąd pomysł na stare samochody?

- Chciałem zapewnić bratu jakąś możliwość utrzymania. To miał być jego środek zarabiania pieniędzy. Samochód to dobra inwestycja, a jej wartość ciągle wzrasta. Szukaliśmy czegoś, co można wynająć i na czym można zarobić – mówi Sylwester Bednorz.

Panowie w 2017 roku zakupili w Katowicach Forda T, który był przywieziony w 2008 roku ze Stanów Zjednoczonych i wymagał kapitalnego remontu.

Czekał na nas

Dziś Ford T Bednorzów jest po gruntownej odbudowie. Obecnie jego wartość to około 250 tysięcy złotych, aby jednak doprowadzić go do takiej wartości, trzeba było kilku lat pracy i znacznego wkładu finansowego.

- Samochód miał pęknięty blok, przez co silnik chodził bardzo nierówno – pracowały trzy z czterech cylindrów. Trzeba było dokonać naprawy wielu części. Pojazd był mocno pordzewiały i pomalowany nieodpowiednią farbą. Jednym słowem był bardzo zaniedbany, brakowało połowy miejsc do smarowania, drewniane elementy kół były przegniłe. Doprowadzenie do obecnego stanu wymagało bardzo dużo pracy - mówi pan Sylwester.

Chęć zakupu takich samochodów wymaga sprawnego poruszania się w tematyce i ogłoszeniach związanych ze starą motoryzacją. Jak wskazują właściciele, ten Ford od dłuższego czasu był wystawiany na sprzedaż. Ogłoszenie było w Internecie kilka razy odświeżane. Nie było jednak chętnych.

Pierwszy samochód produkowany seryjnie

- Jest to pierwszy samochód produkowany seryjnie czyli nie ręcznie, ale na ruchomej taśmie montażowej. Jeden samochód był składany przez półtora dnia. Tego modelu wyprodukowano około 15 milionów. W zasadzie to jest samochód, który zmotoryzował Stany Zjednoczone. Był pierwszy powszechny, miał być dostępny dla każdego. Miał kosztować nie więcej niż dwie wypłaty – mówi Sylwester Bednorz.

Pojemność 2,9 litra, moc... 20 koni mechanicznych

Samochód znacznie różni się od tych produkowanych współcześnie, nie tylko jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny ale również mechanikę.

- W naszym Fordzie jest silnik rzędowy, czterocylindrowy, dolnozaworowy, o pojemności 2,9 litra, dysponujący mocą około 20 koni mechanicznych. Paliwem jest benzyna – mówi Władysław Bednorz.

Silnik rzędowy, czterocylindrowy, dolnozaworowy, o pojemności 2,9 litra, dysponujący mocą około 20 koni mechanicznych. Fot. Fryderyk Kamczyk

Silnik rzędowy, czterocylindrowy, dolnozaworowy, o pojemności 2,9 litra, dysponujący mocą około 20 koni mechanicznych. Fot. Fryderyk Kamczyk

Problemem w renowacji takich samochodów są części zamienne, których nie można kupić w każdym sklepie motoryzacyjnym, a często trzeba je wykonać rzemieślniczo.

- Na szczęście główne elementy tego samochodu były w stanie dobrym. Panewki można dorobić na Śląsku. Wszelkiego rodzaju uszczelki można ściągnąć ze Stanów Zjednoczonych – mówi Sylwester Bednorz.

Trudność sprawiło jedynie koło zapasowe, na które panowie czekali aż dwa lata, zaś ostatecznie musieli je wykonać sami w Polsce.

Koło zapasowe trzeba było wykonać w Polsce. Fot. Fryderyk Kamczyk

Koło zapasowe trzeba było wykonać w Polsce. Fot. Fryderyk Kamczyk

Prądnica zamiast alternatora, lampy naftowe zamiast reflektorów

Wielu elementów obecnych w Fordzie T nie znajdziemy w dzisiejszych samochodach. Części te są odbudowywane, lub produkowane rzemieślniczo – najczęściej w Stanach – przez co są droższe od części do współczesnych aut.

- Jest gaźnik, jest aparat zapłonowy, są cztery cewki, a nie jedna tak jak w dzisiejszych samochodach. Nie ma atrapy chłodnicy, a więc ona jest na wierzchu i można się poparzyć. Jest magneto na kole zamachowym. Ten model samochodu był produkowany od roku 1908 i wtedy był bez rozrusznika i instalacji elektrycznej. Wiadomo, że w każdym samochodzie na benzynę musi powstać bardzo wysokie napięcie, tak aby stworzyła się iskra na świecy. Jako, że nie było w tamtych czasach ani akumulatora, ani instalacji elektrycznej w tych samochodach, to za iskrę odpowiadało magneto, które jest na kole zamachowym. W dzisiejszych samochodach tego już nie ma. W Fordzie jest prądnica, dziś mamy alternator. Nasz wóz posiada również lampy naftowe. Nie ma również olejarek we współczesnych autach. W dzisiejszych samochodach nie ma miejsc, które muszą być ręcznie regularnie natłuszczone. Prędkościomierza też nie ma, jest tylko amperomierz – mówi pan Sylwester.

Ford posiada między innymi lampy naftowe. Fot. Fryderyk Kamczyk

Ford posiada między innymi lampy naftowe. Fot. Fryderyk Kamczyk

Biegi wybiera się nogami, gaz jest przy kierownicy

W deszczowe dni samochód nie jeździ, gdyż jest wykonany w połowie z drewna. Rama pod karoserią jest drewniana, która jest osadzona na stalowej – mówi Władysław Bednorz.

Jak wskazują właściciele, w zimę samochód również nie jeździ i jest garażowany w ogrzewanym pomieszczeniu. Ciekawostką jest fakt, że samochód ten posiada zupełnie inny układ hamulcowy niż te obecnie używane. Jak podkreśla pan Sylwester, jadąc nim czuję się nieustannie pewien strach i trzeba być w pełnym skupieniu.

- Zacznijmy od tego, że hamulce w tym samochodzie są tylko na tylnych kołach i hamulec główny jest w skrzyni biegów, czyli on zatrzymuje wał napędowy, a nie bezpośrednio koła. W zasadzie zatrzymuje się ten pojazd napędem, a nie hamulcami – stwierdza pan Sylwester.

Inaczej funkcjonuje również układ kierowniczy, nie ma wspomagania i w czasie postoju używanie kierownicy wymaga znacznej siły.

- Kolejna sprawą jest skrzynia biegów, która nie jest taka do jakiej przyzwyczaiły nas dzisiejsze auta. Biegi wybiera się i steruje się nimi przy pomocy nóg. Hamulec jest w miejscu „dzisiejszego” pedału przyspieszenia. Sterowanie gazem znajduje się przy kierownicy. Najbliższe do tego sposobem obsługi są współczesne motocykle – mówi pan Sylwester wspominając, że przed zakupem Forda nie jeździł takim pojazdem . Kierowaniem Fordem T wymaga wyłączenia wszystkich dotychczasowych nawyków ze współczesnych samochodów.

Zmiana biegów dokunuje się za pomocą nóg, co powoduje konieczność wyłączenia wszystkich dotychczasowych nawyków. Fot. Fryderyk Kamczyk

Zmiana biegów dokunuje się za pomocą nóg, co powoduje konieczność wyłączenia wszystkich dotychczasowych nawyków. Fot. Fryderyk Kamczyk

Wartość auta ciągle wzrasta, ale mechanicy go nie lubią

Wartość Forda T wzrośnie w najbliższych 10 latach o około 100 proc. Jednak bracia Bednorz ostrożnie podchodzą do zbyt pochopnych decyzji zakupu takich. Trzeba się zastanowić, czy wystarczy nam cierpliwości, by zajmować się jednym projektem przez kilka lat. Należy pamiętać równocześnie o kosztach i setkach godzin włożonej pracy w doprowadzenie samochodu do takiego stanu. Warto wspomnieć, że przez Europę przetoczyły się dwie wojny światowe, co ma bezpośredni wpływ na obecność starych samochodów na tym kontynencie, zaś w USA jest inaczej gdyż skutki wojny nie były tak wielkie.

- Mechanicy i dzisiejsi fachowcy nie chcą się zajmować tak starymi samochodami. Każdy chce mieć samochód trzy dni, wykonać pracę i oddać właścicielowi. Ten samochód będzie w warsztacie pół roku. Kolejna sprawa to części. Współcześni fachowcy są przyzwyczajeni do wymian części. Tutaj trzeba działać starymi metodami, czasem "wyklepać", pracować z blacharką, dopasowywać, odtworzyć pewne elementy – mówi Sylwester Bednorz.

Teodor wzbudza zainteresowanie

Samochód jadący ulicą wzbudza wielkie zainteresowanie. Ludzi robią zdjęcia, machają, pozdrawiają. Ford T jest bowiem normalnie zarejestrowany jako zabytek (posiada tzw. „żółte tablice”), gdyż spełnia normy bezpieczeństwa z roku, w którym został wyprodukowany. Co jednak czuje kierowca i jak należy się zachowywać na drodze spotykając takie wozy?

Samochód wzbudza wielkie zainteresowanie innych uczestników ruchu drogowego. Fot. Fryderyk Kamczyk

Samochód wzbudza wielkie zainteresowanie innych uczestników ruchu drogowego. Fot. Fryderyk Kamczyk

- Pasażer jest zadowolony i jest mu fajnie (śmiech). Kierowca czuje strach. Ten samochód ma OC, ale stawki za AC są tak wysokie, że po prostu to nie ma najmniejszego sensu. Więc jeżeli kogoś "klupnę" to będę musiał remontować swój samochód na własny koszt. Samochód drugiego uczestnika takiego zdarzenia zostanie naprawiony na koszt ubezpieczalni. Tu muszę bardzo uważać. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że ten samochód nie ma na przykład prawie w ogóle hamulców. Pieszy wejdzie na pasy widząc w oddali samochód i myśli, że droga hamowania będzie taka sama jak w przypadku współczesnych aut. Jeżeli ktoś nas wyprzedzi i zahamuje przed samym „nosem” to ja się nie zatrzymam. Ludzi podjeżdżają z tyłu i nie widzą kiedy hamuję, bo nie ma świateł stopu. Jeżeli dojdzie do wypadku to najprawdopodobniej stracę zęby na kierownicy – mówi pan Sylwester, podkreślając, że jeżeli widzi się tego typu pojazd, to należy się zachować większą bezpieczną odległość niż przy zwykłych samochodach.

Ciekawostką jest też fakt, że akumulator znajduje się pod nogami tylnych pasażów, zaś zbiornik z paliwem jest pod siedzeniami kierowcy i pasażera z przodu, jadąc siedzi się zatem na prawdziwej bombie. Do Forda wejdzie 36 litrów paliwa.

Zbiornik paliwa znajduje się pod siedzeniem kierowcy i pasażera. Fot. Fryderyk Kamczyk

Zbiornik paliwa znajduje się pod siedzeniem kierowcy i pasażera. Fot. Fryderyk Kamczyk

Gdzie można znaleźć i zobaczyć „Teodora” braci Bednorz? Czasami właściciele pojawiają się na zlotach, czasem jadą ulicami Radlina, Żor, Rybnika. Raz gościli w Czyżowicach.

Fryderyk Kamczyk