środa, 6 listopada 2024

imieniny: Feliksa, Leonarda, Melaniusza

RSS

Celebrytki straszą Konfederacją. Kobieta z Konfederacji: Niech mówią, co chcą, ale mogłyby nie kłamać za bardzo

23.07.2023 18:51 | 33 komentarze | żet

Z Hanną Boczek, liderką Nowej Nadziei w naszym regionie rozmawiamy o pomysłach na reformę edukacji, celebrytkach odwodzących kobiety od głosowania na Konfederację oraz... estrogenach.

Celebrytki straszą Konfederacją. Kobieta z Konfederacji: Niech mówią, co chcą, ale mogłyby nie kłamać za bardzo
Hanna Boczek będzie numerem drugim na liście Konfederacji w wyborach do sejmu z naszego okręgu wyborczego (powiaty mikołowski, raciborski, rybnicki, Jastrzębie-Zdrój, Racibórz, Rybnik, Wodzisław Śl., Żory).
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

- W polityce konkurentami są wszyscy, ale która z głównych partii jest waszym głównym rywalem w walce o elektorat?

- Prawdę mówiąc odstajemy tak od całej reszty, że trudno patrzeć na pozostałe partie jako na naszą bezpośrednią konkurencję. Znaleźliśmy błękitny ocean, bo jako jedyna partia nie proponujemy socjali. Po prostu idziemy po tych ludzi, którzy chcą rozwijać się na własnę rękę, a nie za pomocą dodatków i różnych socjali.

- Traktuje pani swoją młodość jako atut i do ludzi młodych odwołuje się w swoich wystąpieniach. A młodzi ludzie często są w rozkroku między Konfederacją a Lewicą. Badania m.in. Ibrisu pokazują, że właśnie na tej linii przepływy elektoratu są dość dynamiczne, w zależności od tego, czy dany wyborca w młodym wieku bardziej interesuje się liberalizmem gospodarczym czy kwestiami ideologicznymi.

- Ostatnie sondaże pokazują, że młodzi ludzie wolą Konfederację, która raczej stawia na praktyczne rzeczy, które przydają nam się w życiu. Obyczajowe kwestie nie dotyczą wielu z nas osobiście, natomiast inflacja czy wysokie podatki dotyczą każdego. Każdy chciałby się rozwijać i żyć w tym kraju, dlatego szala przechyla się na naszą stronę.

- Duża część waszych postulatów ma charakter wolnorynkowy, deregulacyjny. Na rynku w Rybniku powiedziała pani, że to nie politycy mają decydować o tym, czego będzie się uczyć w szkołach. Kto ma o tym decydować?

- W naszym programie jest coś takiego jak bon edukacyjny. To rozwiązanie zmierzające do swego rodzaju urynkowienia szkół. To będzie na takiej zasadzie, że to nie minister będzie wybierał program nauczania tylko wykwalifikowana kadra nauczycieli w konkretnej szkole. I tak np. jeśli szkoła stawiałaby na rozwój umiejętności informatycznych, to rodzice dzieci, które mają takie dzieci, wysłaliby je właśnie tam. Inna szkoła postawi na rozwój artystyczny, to pójdą tam dzieci uzdolnione w tym kierunku. Po prostu chodzi o to, żeby szkół było więcej, oferta była lepsza, a poziom nie był wyrównywany dla wszystkich. Ludzie są różni. Chcemy, żeby ludzie młodzi rozwijali się zgodnie ze swoimi predyspozycjami.

- A ci najsłabsi?

- No to również będą takie szkoły, których sposób nauczania i poziom będą dostosowane do nich. Do dzieci, które nie są zbyt chętne do nauki, można dotrzeć inaczej, np. poprzez zabawę. Myślę, że w ten sposób rynek by zareagował i znalazł odpowiednie rozwiązania.

- To nie jest nowy pomysł. Liga Polskich Rodzin idąc do wyborów, po których później współtworzyła koalicję z PiS i Samoobroną, miała taki postulat. Ministrem edukacji został Roman Giertych, który również mówił o bonach edukacyjnych. Czy jest wam blisko do środowiska Romana Giertycha?

- Nie, po prostu ten pomysł jest dobry i dlatego chcemy go wprowadzić.

- Jak pani reaguje na wzmożoną aktywność celebrytek*, które odwodzą kobiety od głosowania na Konfederację, jako na partię, która nie szanuje kobiet?

- Prawdę mówiąc to jest polityka. Każdy próbuje przyciągnąć wyborców. Ja się z tym przekazem nie zgadzam. Znam środowisko Konfederacji od środka. Wiem, jakie koledzy z kierownictwa mają nastawienie do kobiet i jest ono odwrotne do tego, którym "straszą" niektóre celebrytki. Dlatego uważam te twierdzenia za kłamliwe. Jednocześnie jestem wolnościowcem - każdy może mówić co chce, ale mógłby przy tym nie kłamać za bardzo.

- Jeszcze jedno pytanie o kobiety takie jak pani, w młodym wieku. Niedawno Janusz Korwin-Mikke stwierdził: "Posłanki PiSu często bronią niesłusznych ustaw, ale nigdy nie plotą bzdur, jak Lewicówki. Dlaczego? Sprawdziłem: są średnio o 9 lat starsze! Mniej estrogenów!". I dalej: "Kinga Gajewska (PO) ma 3 dzieci: 4, 3 i 2 lata. Nie ma sensu Jej cokolwiek tłumaczyć. Za kilka lat sama zrozumie...". Czy pani zdaniem takie wypowiedzi nie uwłaczają godności kobiet?

- Jeśli chodzi o prezesa Korwina, to podchodzę do jego wypowiedzi z dużym dystansem. Zazwyczaj trzeba je osadzić w szerszym kontekście. Prezes z jednej strony uśrednia, ale z drugiej strony zaznacza, że każdy człowiek ma inne predyspozycje. Wiele jego słów jest rozumianych na opak. W tym przodują aktywistki Lewicy. Uważam, że na pewne kwestie nie ma się co obrażać, bo to tak, jakby kobiety się obrażały na to, że są niższe od mężczyzn. Są, ale przecież z tego nic negatywnego nie wynika.


* Np. Zofia Zborowska, która apeluje do kobiet: "Używajcie własnych mózgów, zaufajcie sobie":

Zofia Zborowska o głosowaniu na Konfederację. Fot. Instagram.

Zofia Zborowska o głosowaniu na Konfederację. Fot. Instagram.


Zobacz również:



Ludzie:

Hanna Boczek

Hanna Boczek

Prezes okręgu rybnickiego Nowej Nadziei (ugrupowania wchodzącego w skład Konfederacji)