Gawęda, Woś i Jabłoński na otwarciu wystawy IPN o rzezi Wołyńskiej [LIVE, WIDEO, ZDJĘCIA]

Ryszard Frączek jest synem Kresowiaka i pamięta opowieść swego ojca, o tym jak bandy UPA mordowały polskiego kapłana na Wołyniu. - Zapłonęły chaty. 45 mieszkańców wioski miało być zamordowanych, ale napłynęły łodzie węgierskie i ukraińscy mordercy uciekli. Nie o zemstę dziś wołamy, ale o uszanowanie pamięci zabitych - tłumaczył radny powiatowy pod kościołem-okrąglakiem.

Frączek zauważył, że popularne są twierdzenia, żeby o tragedii na Wołyniu teraz nie mówić, bo trwa wojna w Ukrainie. - Nie, właśnie trzeba mówić, wyjaśnić, bo istnieje potrzeba pojednania - podkreślił lider Oblicz.

- Zgromadziliśmy tu elitę polskiej polityki - podkreślił R. Frączek, wskazując na senator Ewę Gawędę i dwóch wiceministrów z Raciborza - Michała Wosia i Pawła Jabłońskiego. Gdy to wypowiedział, zabiły dzwony na mszę w południe.

Nie wszyscy w tłumie podzielali entuzjazm organizatora. - Lansują się, teraz wszędzie będzie ich pełno - skomentowała starsza parafianka, zwracając się do męża wychodzącego z kościoła po mszy.

WIDEO: STANISŁAW ŻÓŁCIŃSKI Z RACIBORZA WSPOMINA CZAS WOJENNY

Wspólną modlitwę ku pamięci pomordowanych odmówił ksiądz Stanisław Juraszek. We wtorek 11 lipca odprawi mszę i wygłosi kazanie w Raciborzu, w ramach obchodów rocznicy zbrodni.

- Modlimy się, by te traumatyczne wydarzenia stały się przeszłością. Za poległych, za zmarłych których kości nie ma w grobach, bo są rozsiane w polach, tam zaorane - mówił kapłan.

Wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński przyznał, że wielu Polaków spoczywa w miejscach nieznanych i przez wiele lat mało zrobiono w tej sprawie. - W ostatnich miesiącach bliżej jest prawdy i pojednania, przebaczenia opartego na rozliczeniu zbrodni. Nie będzie prawdziwego pojednania bez rozwiązania tej sprawy - stwierdził polityk PiS.

Ewa Gawęda zauważyła, że zawsze ktoś będzie knuł przeciw wolnej Europie i takie zbrodnie jak na Wołyniu będą wracać. - Dlatego należy nazwać rzeczy po imieniu. Panu ministrowi Jabłońskiemu dziękuję, że głośno i wyraźnie mówi o tej sprawie - podkreśliła.

WIDEO: MIESZKANIEC KIETRZA PRZYBYŁY NA WYSTAWĘ ZNALAZŁ NA NIEJ CENNĄ INFORMACJĘ

R. Frączek zaprosił zebranych na kawę do domu katechetycznego i sugerował, by zaczepić i zapytać polityków o raciborskie sprawy, bo jest ku temu okazja.

Powiedział też, że mordy na Wołyniu to jest także sprawa śląskich autochtonów, którzy szli z Ratibor na Stalingrad, czy później wracali z frontu wschodniego. - Ci Niemcy ze Śląska ratowali Kresowian przed zabójcami z UPA. To jest nasza wspólna sprawa - oznajmił.

WIDEO: TRANSMISJA UROCZYSTEGO OTWARCIA WYSTAWY W NIEDZIELĘ 9 LIPCA

Podzielił się też świadectwem jednego z ocalałych w rzezi wołyńskiej. Ten po latach wrócił w tamte rejony, dotarł do wioski, którą spalili Ukraińcy. Natknął się na swego dawnego sąsiada, wówczas wroga nastającego na jego życie.

- Temu Ukraińcowi, który stał w zbożu z kosą, to narzędzie wypadło z rąk. Jak zobaczył Polaka idącego w jego stronę, to uklęknął i prosił o wybaczenie. - Władek nie zabijaj! - krzyknął. Mężczyzna stwierdził, że to sprawa ukraińskiego sumienia i on już wybaczył, bo przebaczenie jest możliwe - opowiadał pod kościołem Frączek.

Radny wspomniał jeszcze, że Kresowiacy nie mają w Raciborzu swego symbolicznego kamienia upamiętniającego tragedię wołyńską i zaapelował do obecnych samorządowców (była delegacja radnych z klubu Niezależnych Michała Fity), by ten temat poruszono na forum rady miasta.