Wodzisławsko-rydułtowski szpital ma nowego tymczasowego dyrektora
Po szybkim odejściu dyrekotra Krzysztofa Kowalika pojawiło się pytanie, kto będzie kierował wodzisławsko-rydułtowskim szpitalem. Został już wybrany tymczasowy szef.
Można powiedzieć, że ta wiadomość gruchnęła jak grom z jasnego nieba. Była zaskakująca, nieprzewidywalna i szybka w swoich konsekwencjach. Wracamy do tematu złożenia wypowiedzenia umowy o pracę dyrektora Powiatowego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej (PPZOZ) w Rydułtowach i Wodzisławiu Śl. Krzysztofa Kowalika, który z ostatnim dniem marca przestał pełnić tę funkcję.
Kto obejmie wolne stanowisko?
Po szybkim odejściu Krzysztofa Kowalika pojawiło się pytanie, kto będzie kierował wodzisławsko-rydułtowskim szpitalem. Wojciech Raczkowski poinformował nas, że zarząd powiatu wodzisławskiego wyznaczył osobę, która będzie pełnić obowiązki dyrektora. Jest to dotychczasowy zastępca Kowalika - Anita Wardzyk-Kulińska, która do tej pory zajmowała się sprawami ekonomiczno-administracyjnymi szpitala. Zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa wodzisławskie starostwo ogłosi niebawem konkurs na stanowisko szefa PPZOZ-u.
Na sesji o odejściu dyrektora
Sprawa odejścia Krzysztofa Kowalika była szeroko komentowana podczas marcowej sesji rady powiatu wodzisławskiego. Opozycyjni radni, w tym m.in. radny Ireneusz Serwotka dopytywali zarząd o kulisy tej sytuacji. - Jednego dnia wpływa pismo, tego samego zarządu go klepnął i jest decyzja. I teraz rozmawiamy o tej sprawie po fakcie. Gdzie w tym wszystkim jest rada? - pytał. Wtórowała mu radna Danuta Maćkowska. - Nie wierzę, że z dnia na dzień pan dyrektor podjął taką decyzję - mówiła dopytując o szczegóły rezygnacji z pełnionej funkcji szefa PPZOZ-u.
Radni mimo pytań nie usłyszeli szczegółowych odpowiedzi. - Rozmawialiśmy, że przynajmniej do końca kadencji pan dyrektor zostanie. Stwierdził, że nie chce, dlatego zarząd przychylił się do jego prośby o odejściu. Co by nam dało przeciąganie czasu wypowiedzenia na siłę? Chcieliśmy się rozstać w zgodzie. Nie ma tutaj żadnej tajemniczej otoczki - przekonywał starosta Leszek Bizoń.
Podcczas obrad głos zabrał także sam dyrektor Kowalik. Podziękował zarządowi oraz radnym za cztery lata wspólnej pracy nad poprawą funkcjonowania wodzisławsko-rydułtowskiego szpitala. - Siłą tego szpitala, są ludzie, którzy w nim pracuję - podkreślił dziękując za współpracę swoim podwładnym.
Krytyka miała znaczenie
Przypomnijmy, że Krzysztof Kowalik objął funkcję dyrektora PPZOZ-u we wrześniu 2019 r., po tym jak ówczesna dyrektor Dorota Kowalska złożyła wypowiedzenie umowy o pracę. Zgodnie z podpisaną umową, zakładem miał kierować przez 6 lat, tj. do 2025 r. Od początku stycznia 2022 r. miesięcznie zarabiał 19,7 tys. zł brutto.
Warto zauważyć, że nie miał łatwego startu. Kowalik zastał duże problemy kadrowe w związku z wypowiedzeniami lekarzy, m.in. chirurgów i ginekologów. - Ten czas nie należał do łatwych - podsumowuje. - Pierwsze pół roku było skupione na odbudowaniu zespołów lekarskich. Udało się mi pozyskać nowy zespół chirurgów i zmotywować do pracy zespół z oddziału ginekologicznego, który chciał odejść. Pierwszy okres był trudny i intensywny, ale też spodziewałem się, że taki będzie. Potem przyszła pandemia, na którą nikt nie był przygotowany, a która wywróciła wszystko w szpitalnictwie do góry nogami. To był czas wielu niewiadomych. Udało nam się z niego wyjść z mniejszymi i większymi porażkami oraz sukcesami. Na ten stopień przygotowania i nieprzewidywalność sytuacji to całkiem nieźle sobie poradziliśmy - mówi nam. Głównym problemem, z którym od kilku miesięcy mierzył się szpital to braki kadrowe, a w związku z tym zawieszenie dwóch oddziałów - chirurgii ogólnej oraz pediatrii. Ten pierwszy swoją działalność ma wznowić w maju, drugi działa od kilku dni. Czy były już dyrektor żałuje jakichś decyzji? - Nie widzę takich decyzji, których mógłbym żałować. Z perspektywy czasu oczywiście zawsze można dojść do wniosku, że mogło się coś zrobić lepiej albo inaczej. Natomiast nie powiedziałbym, że jest jakaś taka decyzja, której żałuję - odpowiada nam. Dodaje, że ciągła krytyka szpitala miała wpływ, choć nie w decydującym stopniu na jego odejście. Zwraca uwagę, że pomimo podejmowanych wielu działań mających na celu poprawę sytuacji wodzisławsko-rydułtowskim zakładzie, z wielu stron słyszał, że robi to źle.