Co się dzieje z absolwentami szkół powiatowych? W starostwie zebrali dane
Urzędnicy powiatowi zajęli się wcześniej losami absolwentów szkół prowadzonych przez Powiat Raciborski. Dzięki temu będzie im łatwiej przystąpić do pilotażowego programu, jaki zamierza wdrożyć ministerstwo edukacji.
W starostwie chcą wiedzieć, co się dzieje z uczniami, którzy kończą szkoły ponadpodstawowe - czy idą w kierunku wyuczonego zawody, czy dostają się na studia, czy też podejmują pracę, albo zakładając działalność gospodarczą. Istotne są również dane czy absolwenci trafiają do grona bezrobotnych.
Puszka Pandory
Etatowa członkini zarządu powiatu Ewa Lewandowska, która w przeszłości była dyrektorem szkoły sportowej, uważa, że trzeba brać pod uwagę również placówki, które nie podlegają starostwu. Analiza ścieżki edukacyjnej wyłącznie uczniów techników i liceów może być jej zdaniem zawężająca, a nawet będzie formą niedocenienia mieszkańców powiatu, którzy kształcili się gdzie indziej.
Radny Ryszard Frączek zastanawiał się, czy badanie losów nie będzie otwarciem puszki Pandory, bo okaże się, że jedna szkoła wypuszcza w świat samych ludzi sukcesu, a inne wypadają w statystykach blado.
Adrian Plura przewodniczący komisji oświatowej wyjaśnił, że temat miał być omawiany na forum komisji w listopadzie, ale przeniesiono go na nowy rok. W prace nad badaniem losów absolwentów zaangażowano dyrektorów szkół i nauczycieli. Chodzi o zestawienia procentowe: kto podjął pracę, kto trafił do pośredniaka, a kto studiuje.
Wicestarosta Kurpis podkreślił, że niewiele samorządów realizuje takie analizy, a teraz postanowił się tym zająć Instytut Badań Edukacyjnych - agenda ministerstwa. W Raciborzu już od dwóch lat temat jest badany. Dodał, że w projekcie nie chodzi o wyszukiwanie najwybitniejszych absolwentów danej placówki.
Frączek nie był przekonany do pomysłu. - Ja chodziłem do Budowlanki, a później ukończyłem teologię. Poszedłem na te studia, bo się zakochałem - zauważył radny z klubu PiS.
Miłość zdecydowała o edukacji
Adrian Plura wskazał, że Powiat już prowadzi te badania i chodzi o ogólne dane, a nie indywidualne. - Jeśli dowiadujemy się, że 80% absolwentów ląduje w pośredniaku, to taka informacja jest kluczowa dla układania kierunków kształcenia w naszych szkołach - podkreślił.
Na słowa szefa komisji Frączek odparł, że był czas, gdy co piąty raciborzanin kończył licencjat z socjologii, bo masowo można było kończyć takie studia w mieście.
Kurpis zauważył, że zebranie tych danych pozwala weryfikować czy nabory i kształcenie są właściwie prowadzone. Zauważył, że w starostwie byli kontrolerzy NIK-u, sprawdzając, jak kierunki kształcenia są powiązane z rynkiem pracy w regionie.
Wicestarosta przyznał, że 6 lat temu odnotowano, że w urzędzie pracy rejestrują się bezrobotni absolwenci szkół Powiatu. Urzędnicy przeanalizowali co może być przyczyną takich decyzji młodych ludzi. - Jak się okazuje, że szkoła kształci bezrobotnych, to trzeba coś poprawić - oznajmił Marek Kurpis.
Obserwacja i inwigilacja
Radny Piotr Olender, który pracował kiedyś w kuratorium oświaty, dodał, że taka wiedza interesowała służby oświatowe już w epoce przedinternetowej, tylko nie było do tego narzędzi.
Dla Elżbiety Biskup - doświadczonego pedagoga i wychowawcy - pomysł ma pewne wady, bo kojarzy się z ciągłą obserwacją, a nawet inwigilacją młodzieży. - Absolwent nie ma obowiązku zdawać relacji ze swego postępowania po ukończeniu szkoły - powiedziała na posiedzeniu.
Radny Olender uznał, że dyskusja w komisji pokazuje, że problem jest wart uwagi.
- Z perspektywy pedagoga ten projekt mi się podoba. Zawsze się zastanawiam, co się dzieje z moimi podopiecznymi, kiedy opuszczają placówkę - podsumował dyskusję Szymon Bolik.