Wodzisław pożegnał doktora Romana Rozwadowskiego [ZDJĘCIA]
28 listopada zmarł znany w Wodzisławiu Śląskim chirurg-stomatolog Roman Rozwadowski. Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się w sobotę mszą świętą sprawowaną w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Wodzisławiu Śląskim.
Doktor Rozwadowski ukończył studia na Śląskiej Akademii Medycznej. Po studiach leczył pacjentów w I Katedrze Chirurgii Szczękowo-Twarzowej w Zabrzu. W 2001 roku ukończył specjalizację z chirurgii stomatologicznej, otrzymując tytuł specjalisty chirurgii stomatologicznej. W trakcie wieloletniej praktyki odbył liczne kursy i szkolenia w prestiżowych placówkach stomatologicznych w kraju i za granicą.
Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się mszą świętą sprawowaną w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Wodzisławiu Śląskim, której przewodniczył ks. Bogusław Płonka. Liturgię koncelebrowali ks. Roman Imiołczyk (proboszcz parafii podwyższenia Krzyża Świętego w wodzisławskiej Zawadzie) i ks. Eugeniusz Chudek.
Dobry człowiek bez hałasu i chaosu
Proboszcz Bogusław Płonka w kazaniu mówił o zdaniu sprawy Bogu, które dotyczy każdego z nas. Wspomniał o tekstach Ewangelii mówiących o sądzie bożym i słowach Jezusa, który jednym powie: Nie znam Was, a drugim: Weźcie Królestwo Boże. Proboszcz zwrócił też uwagę na dobre uczynki, które sa zapisane w niebie.
- Roman był dobrym człowiekiem. To już jest bardzo dużo dziś w świecie. Miał dystans i był wyciszony. Z hałasem i chaosem nie miał nic wspólnego – mówił celebrans.
Głos zabrał również przedstawiciel rodziny, który wspominając zmarłego mówił między innymi o jego dobrych rodzinnych relacjach i pasjach.
- Musimy poukładać sobie życie na nowo, bez Ciebie - mówił w przemówieniu szwagier zmarłego, wspominając jego gościnność, pasje, umiłowanie do wycieczek i zachwyt do różnych miejsc, a także relacje rodzinne.
Przyjaciele - lekarze wspominają zmarłego
Rodzina, przyjaciele, lekarze i pacjenci ze smutkiem odprowadzili prochy doktora Rozwadowskiego na cmentarz. Wspomnienia o zmarłym przekazali nam też przyjaciele - lekarze, z którymi współpracował.
- Informacja o śmierci Romka była dla mnie szokiem. Romek był cudownym zawsze uśmiechniętym lekarzem. Niezwykle pracowitym. Kochającym, oddanym mężem. Cierpliwym i troskliwym tatą. Dobrym i życzliwym przyjacielem. Z czułością wspominam wspólne chwile na wakacjach z Marzenką, Romkiem i ich dziećmi i choć było to dawno temu, na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Całej Rodzinie składam kondolencje i wyrazy współczucia – mówi dr n. med. Elżbieta Ratajczak-Kubiak - specjalista ortodonta.
- Śmierć często zaskakuje, najsmutniejsze są nagłe odejścia. Pozostają tylko wspomnienia. Romek Rozwadowski był człowiekiem dobrym, przyjaznym, towarzyskim. Człowiekiem z pasją, dla którego praca była drugim domem. Domem, a nie miejscem z którego się ucieka po odpracowaniu kilku godzin dziennie. W sprawach zawodowych zawsze służył radą i wsparciem. Korzystaliśmy z Jego wiedzy i doświadczenia. Odszedł niezastąpiony specjalista i przesympatyczny człowiek. Romku, jestem pewna, że masz zacne miejsce tam na górze - wspomina lek. dent. Iwona Krzyżak.
Pozostały umówione wizyty
O zmarłym pamiętali również pacjenci, część z nich była umówiona na wizytę, która już się nie odbędzie. Szybkie odejście doktora było dla nich szokiem.
- Zawsze opanowany i spokojny. Lekarz z powołania, który nie chciał zarobić na ludzkim cierpieniu – czytamy w wielu komentarzach. Nie brakuje też przykładów pomocy, którą zmarły udzielił. Ósemki, których usunięcia nikt nie chciał się podjąć i czas, który lekarz znajdował, aby pomóc - to niektóre przykłady.
Jeden z pacjentów wspomina niecodzienną sytuację związaną z wykonywaniem misji lekarza.
- Ze smutkiem i dużym zaskoczeniem dowiedziałem się z portalu nowiny.pl o śmierci Pana Doktora Rozwadowskiego. Będę pamiętał go jako człowieka niezwykle życzliwego, z rubasznym poczuciem humoru, którym potrafił rozładować stres związany z wizytą w gabinecie. Wiadomo, że wizyta u dentysty to same nerwy. Najbardziej mnie ujął troską o pacjenta. Pamiętam jak kiedyś się przewróciłem w sobotni wieczór i okazało się że wybiłem jedynkę. W niedzielę Pan doktor jako jedyny odebrał telefon i przyjął mnie w gabinecie. Kiedy nerwowo czekałem przed gabinetem, doktor, którego wcześniej nigdy na oczy nie widziałem, przyszedł jak gdyby nigdy nic, bo właśnie wracał z niedzielnej mszy. Nie było żadnego problemu, że ubrany inaczej, że niedziela. Po prostu ubrał kitel i zrobił co miał zrobić. Nie zdarł za ekstra obsługę czy inne dodatkowe usługi, jak to mają dzisiaj w zwyczaju lekarze i dentyści. Nawet po wielu latach, gdy przestałem być pacjentem Pana Doktora, często widywałem go na rowerze. Zawsze reagował na pozdrowienia, uśmiechał się, rzucił jakimś żartem. Bo też miał - takie odniosłem wrażenie - duży dystans do siebie. Naprawdę trudno mi uwierzyć, że doktor odszedł tak nagle i w tak młodym wieku. Takie sytuacje zasmucają, ale też każą się zastanowić nad sensem życia. Dzisiaj jesteś, rano już może cię nie być. Myślę, że bardzo wiele osób będzie o Panu Doktorze Rozwadowskim długo pamiętać, bo to był naprawdę Dobry Człowiek - mówi pan Wojciech z Wodzisławia Śląskiego.
Uroczystości zakończyły się złożeniem urny z prochami doktora na Cmentarzu Komunalnym w Wodzisławiu Śląskim.
Zobacz też:
1 komentarz
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem