Barbara Magiera: "Jestem burmistrzem, ale nauczyciela mam w sercu" [WYWIAD]
Co roku święto pracowników oświaty obchodzi się 14 października. Z tej okazji z burmistrz Radlina Barbarą Magierą, która swoją karierę zawodową zaczynała jako nauczyciel, rozmawiamy o tęsknocie za pracą przy tablicy, obecnych problemach w pracy nauczycieli i o powodach upadku prestiżu tego zawodu.
Barbara Magiera - nauczyciel czy Barbara Magiera - samorządowiec? Z perspektywy lat, którą drogę zawodową by Pani wybrała?
- Zawsze chciałam być nauczycielką. Już jako dziecko. Kiedy się bawiłam, to lubiłam uczyć młodsze koleżanki. Będąc młodą osobą, byłam też w harcerstwie. I to doświadczenie w późniejszej karierze zawodowej mi bardzo pomogło. Bo dzięki temu np. nigdy nie czułam stresu przed wystąpieniami publicznymi. Dlatego myślę, że nie zamieniłabym moich decyzji zawodowych, ale nauczyciela zawsze mam w sercu.
Co spowodowało, że poszła Pani jednak w stronę samorządu?
- Ucząc w szkole na Głożynach, byłam dość aktywną nauczycielką. Zabiegałam o dodatkowe środki, o modernizację sali gimnastycznej, o rozbudowę szkoły. I tak właściwie to ta działalność wpłynęła na to, że zdecydowałam się zostać radną w Wodzisławiu Śl. Przez 5 lat sprawowałam mandat, będąc jednocześnie nauczycielem. Potem już się potoczyło, jak się potoczyło. Pojawiły się tendencje na rzecz odłączania się poszczególnych gmin, w tym Radlina. Zaangażowałam się w to. I tak się stało, że zostałam w samorządzie.
Przez te wszystkie lata nie tęskniła Pani za pracą przy tablicy?
- Oczywiście, że tak. Pierwszy dzień roku szkolnego, dzień nauczyciela to m.in. takie okazje, kiedy ta tęsknota bardziej daje o sobie znać. Wtedy z moimi „oświatowcami” organizujemy małe spotkania, podczas których wspominamy i porównujemy, jak było kiedyś, a jak jest teraz. Ponadto odkąd zostałam burmistrzem Radlina, zachęcam do tego, żeby dzieci szkolne, a nawet i przedszkolne odwiedzały nasz urząd. Wtedy na sali posiedzeń prowadzę takie mini lekcje o samorządzie. Bardzo chętnie i z ogromną radością to robię. Wtedy czuje się trochę jak w szkole, jak nauczyciel prowadzący lekcje w klasie.
Myśli Pani, że wykształcenie pedagogiczne pomogło i pomaga w pracy jako burmistrz?
- Tak i to bardzo. Dzięki nauczycielskiemu doświadczeniu zawsze byłam blisko ludzi, nigdy nie miałam problemu z wystąpieniami publicznymi, nigdy nie miałam barier w rozmowach. A to wszystko w pracy burmistrza, czy w ogóle samorządowca, odgrywa ważną rolę. Szczególnie rozmowy, których temperatura bywa czasem bardzo wysoka i problemy, które ze spokojem trzeba rozwiązywać.
Po tylu latach spędzonych w samorządzie utożsami się jeszcze Pani jako nauczyciel?
- Myślę, że nauczycielem jest się zawsze. Bez względu czy przepracowało się w tym zawodzie kilka lat, czy całe życie. Byłam częścią tej społeczności, dlatego też nigdy nie ukrywam, że właśnie do tej grupy zawodowej jest mi bliżej. Bo rozumiem ich problemy i bolączki, z czym muszą się mierzyć na co dzień.
Wspominała Pani o problemach. Jakie w tej chwili dotykają nauczycieli?
- Oprócz tych, o których mówi się głośno, czyli np. finansowych, myślę, że największym wyzwaniem jest praca z dziećmi o szczególnych potrzebach. Nie mówię tutaj o zdiagnozowanych niepełnosprawnościach, ale o pracy z dziećmi jeszcze nie zdiagnozowanymi. A w tym zakresie wyzwań i trudności dla nauczycieli jest bardzo wiele.
Jak ocenia Pani transformację zawodu nauczyciela na przestrzeni lat. Nie da się ukryć, że jego prestiż podupadł.
- Myślę, że zawód nauczyciela był kiedyś bardziej szanowany przez samych rodziców. Dzisiaj natomiast łatwo dostrzec, że autorytet nauczycieli jest podważany właśnie przez środowisko dorosłych. A warto pamiętać, że to przede wszystkim oni kształtują i wychowują dzieci. Mówi się, że jeżeli nauczyciel sam sobie nie zbuduje szacunku, to nie ma co liczyć, że ktoś mu go da. Ale bardzo szybko można komuś ten autorytet i szacunek podeptać i podważyć. A rozmowy dorosłych przy dzieciach na temat nauczycieli niczemu dobremu nie służą. Kiedy pojawiają się problemy, to należy je rozwiązywać, ale bez uczestnictwa w tym dzieci.
A co musiałoby się stać Pani zdaniem, żeby zawód nauczyciela znów był szanowany?
- Myślę, że dzisiaj bardzo ważną kwestią jest edukacja rodziców. W urzędzie wielokrotnie podchodziliśmy do tego, żeby nauczyciele, wychowawcy robili takie warsztatowe spotkania z rodzicami. No ale niestety kończyło się to tym, że przychodzili ci najbardziej zaangażowani, a ci na którym nam najbardziej zależało, nie przychodzili. I tu jest główny problem. Wiem, że rodzice są zapracowani. Teraz nastały bardzo trudne czasy. W domach rozmawia się bardzo nerwowo. To też świadczy o tym jaka jest atmosfera w domach. I ta nerwowość się udziela. Mają ją rodzice, mają też i dzieci.
Czego życzyłaby Pani radlińskiej oświacie z okazji Dnia Nauczyciela?
- Samym nauczycielom życzyłabym oczywiście ziszczenia ich finansowych oczekiwań, ale oprócz tego to stabilizacji i aby spokojnie i bezpiecznie pracowałoby im się z dziećmi. Aby w jak najmniejszym stopniu doświadczali agresji ze strony uczniów. Kiedyś tego nie było, a dziś spotykamy się z napaściami na nauczyli coraz częściej, także w naszych szkołach. Nauczyciele są przygotowani do nauczania, ale nie do sytuacji, kiedy np. uczeń rzuca w ich stronę krzesłem. Dlatego już wcześniej dostrzegliśmy, że potrzeba jest, by w placówkach zatrudnienie znaleźli psychologowie. I takie działania u nas wdrożyliśmy. Szkoła się zmienia, nauczyciele się zmieniają i uczniowie też się zmieniają. I trzeba to zaakceptować, ale też i reagować na sytuacje, które nie mogą mieć miejsca.
Spotkała się Pani kiedyś z takim określeniem, że w Radlinie rządzi "pedagogiczna sitwa"?
- Niestety, ale tak spotkałam się. Zatrudniam fachowców na odpowiednich stanowiskach. Dlatego m.in. oświatą zarządzają oświatowcy. A że sekretarzem został były nauczyciel, za co gdzieś mi się tam oberwało, to myślę, że nie jest niczym złym. Czas pokazał, że doskonale sprawdził się w tej roli i na niwie samorządowej. Oczywiście, takie określenia są krzywdzące i godzą w nasze dobre imię. Ale przez lata nauczyłam się nie rozdrabniać nad takimi sformułowaniami.
Rozmawiała Justyna Koniszewska
Komentarze
17 komentarzy
Ty już więcej nie pij. Gdy rozum śpi to budzą się upiory
Pani Barbara w sercu ma szkolnictwo za to w kieszeni co miesiąc 18 tysia. Podobnie jej kumpele. Żal nie korzystać z uroków życia.
nikt się nie oburza jeśli burmistrzem, czy radnym zostaje emeryt górniczy. Nikogo nie wzburza to, ze „stołek” dostaje np. „etatowy polityk” z politycznego nadania. Donek i jemu podobni oburzają się TYLKO na nauczycielki. Tak, w formie żeńskiej. Bo to oburzenie to nic innego jak zwykła , męskocentryczna pogarda wobec kobiet i przekonanie o swojej nieomylności. Pelne buty przekonanie, ze kobieta „ma znac swoje miejsce” i „na pewno” będzie złym burmistrzem. No, tak „złym” ze jest jedną z najdłuższej piastujących to stanowisko burmistrzów w Polsce. OT, dziwne, co Donku? Gdyby było choć w połowie tak jak twierdzi Donek, ci ludzie z tej jego urojonej „sitwy” nie otrzymaliby nawet promila poparcia. Ale fakty przecież nie maja żadnego znaczenia dla Donka.
W jednym z tobą się zgadzam, za dużo nie wyniosłeś z okresu twojej edukacji ale, żeby zaraz wszystkich nauczycieli uważać za nieudaczników i zaprzańców za to, że ty wiedzą nie grzeszch to tu już mocno przegiąłeś, szczególnie z tym zaprzaństwem, radziłbym ci ostrożnie się posługiwać bo jak nie znasz znaczenia słowa to nie będzie cię to zwalniało od odpowiedzialności jak ktoś poczuje się urażony tak poważnym oskarżeniem. I jeszcze jedno nie jestem nauczycielem.
Kilka miesięcy temu na sesji był jeden mądry Pan który wam dokładnie wyliczył ile długu zrobiliście przez te 25 lat . A internauci wytykają wam wasze nieudacznictwo. Nie powinniście być ani dnia na urzędzie. Wracajcie do szkół i próbujcie na nowo czegoś nauczyć.
Don..C. Co ty za bzdury wypisujesz cyt:/ Sitwa, która powinna rządzić w szkole pracując nad młodym obywatelem/. Chcesz, żeby nasze dzieci były uczone przez / nieudaczników i zaprzańców pedagogicznej sitwy/ koniec cytatu.
@DoDonaC- dziękuję za pedagogiczne wytłumaczenie. To właśnie was cechuje zamiast odnieść się do argumentów internatów od razu wymyślanie od osłów. Tymczasem ani ja ani inni internauci/ obywatele nikogo nie obrażają tylko pokazują na przykładach nieudacznictwo i zaprzaństwo pedagogicznej sitwy. Sitwy która powinna rządzić w szkole pracując nad młodym obywatelem. Jednak nawet tego nie umiałyscie wszelkie Gabriele szkolne rządzące teraz gminą a nawet powiatem.
A co tam chcecie budować jak smród z koksów taki że mieszkać się nie da!
Nikczemne jest to że na FB na stronie UM Radlin kasujecie wszelkie komentarze które nie są klaskaniem w waszym kierunku. Ile płacą za etat wartownika FB ? Nawet w nocy. Za was trzeba się wsiąść nieudacznicy!
#niezadowolony- w punkt. Dodaj jeszcze brak dojścia do PKP i ... brak budynku niczym na zapadłej wsi za Uralem. 0 dróg rowerowych 0 parkingów nowych 0 nowych dróg. Oto 25 lat godny jubileusz mitomanow z urzędu i ich popleczników!
Gorzej już chyba być nie może... 25 lat dreptania w miejscu, zero nowych dróg, brak sensownych ścieżek dla rowerów tylko jakieś freagmenty, brak dojścia z miasta na PKP, dziadowska komunikacja miejska, brak przystanku koło domu sportu, całe hektary slamsów, zaniedbanych i zapuszczonych obszarów, ot, np. na Obszarach właśnie. Syf, kił i mogiła. Za całe 25 lat tężnia, w c...tym miejscu w dole, gdzie snują się od września do maja dymy z okolicznych kopciuchów.
Warto zastanowić się po przeczytaniu komentarzy co by było gdyby Radlinem rządziły osoby pokroju Dona C, który był bardzo słabym uczniem i regularnie otrzymywał dwóje, do dzisiaj została mu niechęć do nauczycieli. Ambicje na mandat radnego a możliwości intelektualne na oślą ławkę. Ale czy to wyjątek.
Gdzieś coś ci dzwoni ale nie wiesz w którym kościele… nie wiem kto to jest Sahs ale droga tam jest i to od wielu lat. Co ma sadzenie drzew do wlasnosci dróg - nie wiem i chyba sam/a nie wiesz. Albo właśnie wiesz jak jest i nikczemnie kłamiesz albo zle ci podpowiedzieli Twoi „doradcy”.
Do niżej .Czytaj ze zrozumieniem - miało być połączenie Napierskiego z Rybnicka czyli z drogą wzdłuż torów koło Sahsa a to droga miejska.To było kiedyś obiecane. Na Głożyny przy drodze Pani burmistrz wolała drzewa posadzić zamiast myslec o drodze dla rowerów.To ona sadziła a nie powiat. Zresztą ona o nic nie zabiega a jak coś zrobią to zwala na powiat czy innych. Absolutne dno!
wyspamarzen, akurat wymieniłeś to co ani z gminą ani z burmistrzową nic nie ma wspólnego. Rymera, Napierskiego i skrzyżowania to powiat, Rybnicka to generalna dyrekcja a bazanciarnia to był prywatny klapa-biznes, możliwy do zrealizowania tylko w dzikich latach 90… Można do wielu rzeczy się doczepić w tym mieście jak kiepska komunikacja zbiorowa, licha oferta kulturalna czy „wstydliwy” stadion, ale akurat ta litania żalów nie do tego adresata…
Dzięki Pani Burmistrz za zawężenie wszystkich skrzyżowań i za drogę rowerową ( widmo) na Głożyny. I za łącznik Napierskiego z Rybnicką. Za bażanciarnie itd.Sukces goni sukces.
Nauczyciel powinien rządzić ale w szkole i tylko tam. Nigdy nie powinien rządzić w samorządzie choćby małym. Przez te 25 lat burmistrzka otoczyła się samymi klakierami i koleżankami tworząc pedagogiczną sitwę. Burmistrz pedagog,przewodnicząca nauczycielka muzyki,naczelnicy pedagodzy w UM na stanowiskach nauczyciele.Radni miejscy kilku nauczycieli.Nawet radna powiatowa nauczycielka z SP 20/4 . Kobiety aktywne nauczyciele. I tak koteria się kręci na karuzeli 25 lat a długu niebawem 70 mln będzie.