Gospodynie z Bukowa nie znają nudy [WYWIAD,ZDJĘCIA]
O historii Koła Gospodyń Wiejskich z Bukowa, planach i rekordzie w „kulaniu klusek" rozmawiamy z przewodniczącą Aleksandrą Cmok
Fryderyk Kamczyk: Na początku przedstawimy historię Koła w Bukowie?
Aleksandra Cmok: Liczący około 300 mieszkańców. Buków to bardzo specyficzna, rolnicza i malutka miejscowość, która wielokrotnie doświadczała powodzi, dlatego ludzie tutaj trzymają się razem, bo wiedzą, że w trudnych chwilach liczy się jedność i współpraca. Każda mała miejscowość ma swój niezwykły charakter i urok. Podobnie jest też u nas. Wszyscy tworzymy bardzo fajną społeczność. Nasze Koło istnieje ponad 50 lat. Kiedyś panie zajmowały się podobnie jak w innych kołach „szkubaniem pierza”, wykonywaniem koron dożynkowych, palm wielkanocnych, organizowały Dzień Kobiet oraz inne wydarzenia związane z wsią Buków. Z czasem niektóre te działania zanikły. Jest jednak wiele aktywności, które pozostały. Dotarłam do historycznych zdjęć, które znajdują się w archiwum GOKSiR-u w Lubomi, na których udokumentowane są inicjatywy naszego Koła. We wcześniejszych latach w Bukowie był PGR. Po powodzi w 1997 roku sytuacja jednak się zmieniła. Część osób wyprowadziła się z miejscowości w obawie o własne życie i mienie. Koło jednak przetrwało i działa bardzo prężnie do dzisiaj.
Jak to obecnie wygląda?
Dzisiaj w naszym Kole jest 31osób, 30 pań i jeden pan - nasz rodzynek. Co ciekawe bardzo lubi gotować. Jest to chłopak z Ukrainy, który dawno już przyjechał do Polski za pracą, a spotkał tu swoją miłość i został. Z dziewczynami z Koła spotykamy się bardzo często. Na początku, kiedy objęłam funkcję przewodniczącej, mieliśmy plany, że będziemy się spotykać kilka razy w roku, ale szybko zostało to zaktualizowane i częstotliwość wzrosła. Działamy w różnych obszarach, ale głównie kulinarnych. Koła Gospodyń zawsze były miejscem wymiany doświadczeń związanych z gotowaniem i tak jest do dziś. Chcemy jednak rozszerzyć działalność. Organizujemy również wiele imprez, m.in.: Dzień Seniora, Dzień Górnika, Dzień Dziecka, itp. Zorganizowaliśmy akcję Wielkanocną, podczas, której zrobiłyśmy marcepanowe zajączki, jajeczka, kurki i rozwiozłyśmy je naszym bukowskim seniorom oraz dzieciom z Ukrainy. W Święta Bożego Narodzenia piekłyśmy swojskie ciasteczka, które można było skosztować podczas Kiermaszu Świątecznego w Gminie Lubomia. Zorganizowaliśmy również Festiwal Jajecznicy w Bukowie i zaprosiliśmy na swojski obiad nowych mieszkańców Bukowa – uchodźców z Ukrainy. Ciekawe doświadczenie, gdyż nie za bardzo mogliśmy się z tymi ludźmi dogadać, ale z pomocą ruszył nam nasz Bogdan, członek naszego Koła, który pochodzi właśnie z tego kraju. Nasze gospodynie brały udział w castingu do reklamy jednej z sieci handlowej, w którym wzięło udział ponad 50 Kół. Dwie nasze panie dostały główne role w reklamie potraw regionalnych. To był dla nas ogromny zaszczyt! Ale chyba najbardziej ważnym dla nas sukcesem jest ustanowienie Rekordu Polski w „NAJWIĘKSZEJ PORCJI KLUSEK ŚLĄSKICH”.
Sporo tego, a pewnie jeszcze nie wszystko?
Wzięliśmy również udział w projekcie ETNOFIT - „Zdrowo na talerzu”, gdzie pan Remigiusz Rączka przeprowadził z nami warsztaty kulinarne. Nauczył nas gotować policzki wieprzowe w warzywach i zrobić pyszny deser - budyń z kaszy jaglanej. To tylko nieliczne nasze inicjatywy. Nasze Koło Gospodyń to pewna społeczność, spotykamy się też prywatnie, jeździmy na wycieczki, ostatnio mieliśmy okazję pojechać do Wiednia i Pragi. Odwiedziliśmy też kręgielnię, gdzie rywalizowaliśmy międzypokoleniowo. Staramy się podtrzymywać nasze relacje, wiąże się też to z specyfiką naszego małego sołectwa. W Bukowie działają również OSP Buków i LKS Wypoczynek Buków, z którymi współpracujemy.
Czy gospodynie dzisiaj jeszcze coś uprawiają, hodują czy raczej nie?
Wszystkie gospodynie z Bukowa mają ogródki warzywne i owocowe, hodujemy też kury, żeby mieć swojskie jajka. Kochamy zwierzęta gospodarcze - jedna z koleżanek posiada owce, a ja mam dwa konie. Konno jeżdżę już 10 lat wraz z całą rodziną. Moje dwa olbrzymy nie pracują w polu, to zwierzęta tylko i wyłącznie do kochania (śmiech). Co prawda nie są to już takie uprawy i hodowla jak kiedyś, ale może jeszcze pewnego dnia to wszystko do nas wróci, kto wie?
Czemu zajęła się Pani KGW?
Moja poprzedniczka odeszła z funkcji przewodniczącej i jeżeli nikt nie przejąłby funkcji po niej, to koło przestałoby istnieć. Jestem w nim niecałe dwa lata i po krótkim czasie zostałam przewodniczącą. Nie żałuję tej decyzji, choć na początku strasznie się tego bałam. Jestem człowiekiem, który nie lubi nudy i staram się wymyślać ciągle nowe inicjatywy. Mam dużo planów i nowych pomysłów, które zamierzam wprowadzać.
Wspominała Pani o Festiwalu Jajecznicy. Co to była za impreza?
Otrzymaliśmy jajka z bukowskiej fermy kur – od państwa Janiczek i zorganizowaliśmy w centrum Bukowa razem z sołtysem Stanisławem Zuch - Festiwal Jajecznicy. Sołtys dodatkowo zrobił pyszną zupę dyniową. Mieszkańcy byli mile zaskoczeni, gdyż zazwyczaj takie imprezy były związane głównie z pieczeniem kiełbasy czy ziemniaków, a tym razem mieli jednak szansę degustować jajecznicę. Myślę, że kiedyś to powtórzymy. Natomiast w tym roku planujemy zorganizować Festiwal Pieczonego Ziemniaka, na którym przygotujemy potrawy związane właśnie z tym warzywem.
Kolejną niezwykłą inicjatywą było zdobycie REKORDU POLSKI w „Największej porcji Klusek Śląskich”. Co to za akcja? Skąd pomysł?
Znalazłam w internecie Biuro Rekordów w Poznaniu i zapytałam, czy my jako Koło Gospodyń Wiejskich możemy pobić jakiś ciekawy rekord np. na największą roladę śląską. Z przyczyn finansowych rolada jednak odpadła. Ale za to istniała możliwość pobicia rekordu w przygotowaniu „Największej Porcji Klusek Śląskich”. To był strzał w dziesiątkę. Dostaliśmy jajka znowu od Państwa Janiczek, ziemniaki dostarczyła każda z gospodyń, resztę składników kupiłyśmy. 18 maja 2022r. spotkaliśmy się o 16.00 w Wiejskim Domu Kultury w Bukowie i rozpoczęliśmy "kulanie klusek". Całe Koło zaangażowało się w akcję, jedne z pań obierały ziemniaki, kolejne po ugotowaniu je przerabiały w odpowiednią masę, jedne mierzyły linijką, jedne gotowały. Pomagał nam również sąsiad – Pan Józek, który chciał mieć swój udział w rekordzie obierając też ziemniaki, a było ich aż 50 kg. Wszystko było udokumentowane i wysłane do Poznania. Każda kluska musiała być zmierzona i mieć 5 cm długości, 2,5 centymetrów szerokości i idealną dziureczkę na sos (śmiech). Przygotowanych zostało 1133 sztuk klusek. Minimum musiało być 1000, trochę się rozpędziłyśmy (śmiech). Była to super impreza, która miała również charakter integracyjny dla całej społeczności Bukowa, bo po zdobyciu upragnionej ilości pysznych klusek, zostały ugotowane i podane z cebulką wszystkim zgromadzonym.
Jak zostać członkiem Koła? Czy trzeba być mieszkańcem Bukowa?
Nie trzeba się specjalnie wysilać (śmiech). Jeżeli tylko są chęci, to zapraszamy. Szczerze mówiąc, chcemy osoby tylko pozytywne, nie pesymistów (śmiech). U nas radość jest na porządku dziennym. Każda inicjatywa związana jest ze śmiechem i dobrą zabawą. Jesteśmy też otwarci na panów. Na razie mamy jednego. Nie trzeba być mieszkańcem Bukowa, żeby do nas należeć - mamy też członkinie z innych sołectw.
Jakie ma Pani Prezes plany na rozwój i przyszłość koła?
Od wiosny zaczynamy znowu brać udział w konkursach kulinarnych, mamy też pewne plany artystyczne, ale na razie nie chcę o nich mówić. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Jest to pewna niespodzianka. Oczywiście planujemy dalej brać udział w imprezach Gminy Lubomia. Na pewno zorganizujemy Dzień Seniora, Dzień Górnika, Dzień Babci i Dziadka, Dzień Kobiet, Dzień Matki i wiele innych inicjatyw, związanych z kulinariami.
Bardzo dziękuję za miłą rozmowę.