Tak Godów pożegnał Franciszka Pieczkę. "Pozostanie dla nas wzorem tego jak żyć" [ZDJĘCIA]
- Byłeś jak kompas, który zawsze wskazuje właściwą drogę. Drogę, którą warto podążać niezależnie od wykonywanej profesji czy zajęcia - mówi o zmarłym Franciszku Pieczce wójt gminy Godów Mariusz Adamczyk.
Delegacja gminy Godów na czele z wójtem Mariuszem Adamczykiem i przewodniczącym Rady Gminy Antonim Tomasem, wzięła udział w ceremonii pogrzebowej wybitnego aktora Franciszka Pieczki, Honorowego Obywatela Gminy Godów. Pogrzeb, który miał charakter państwowy, odbył się 29 września w podwarszawskiej parafii NSPJ w Falenicy. O przebiegu uroczystości pisaliśmy w artykule pn. Ostatnie pożegnanie Franciszka Pieczki. Prezydent Andrzej Duda: "Wspaniały i wielki człowiek".
Teraz przytaczamy słowa, jakie w imieniu swoim i mieszkańców gminy, powiedział na cmentarzu wójt Mariusz Adamczyk. - Przyjechaliśmy tu do Warszawy z Godowa w Ziemi wodzisławskiej. Przyjechaliśmy pożegnać naszego krajana, wielkiego przyjaciela, dobrego człowieka - zaczął włodarz. - Dla najbliższych zmarły był przede wszystkim wspaniałym ojcem, kochanym dziadkiem i pradziadkiem. W imieniu swoim i mieszkańców Gminy składam Wam najszczersze wyrazy współczucia, choć wiem, że żadne słowa nie są w stanie wypełnić poniesionej przez Was straty - mówił.
Dalej Mariusz Adamczyk podkreślił, że dla całego kraju zmarły był wielkim aktorem. Osobistością znaną z dużego i małego ekranu, z desek teatru. Aktorem jedynym w swoim rodzaju. Wielkim - poprzez swój wspaniały talent. I podziwianym - poprzez siłę swojego charakteru. Dla mieszkańców gminy Godów był przede wszystkim najlepszym synem godowskiej ziemi. - Naszą ogromną dumą. Zarazem naszym wielkim przyjacielem, którego kochaliśmy za otwartość, skromność, ciepło jakim emanował. I za jego ogromną dobroć. Kochaliśmy go i szanowali jednak również za jego przywiązanie do korzeni, wyrażane nie tylko słowem, ale też czynem. Za jego obecność na ważnych wydarzeniach dla społeczności Godowa. Kochaliśmy go za to, że był i już na zawsze pozostanie dla nas wzorem tego jak żyć. Bo drogi Franciszku w zmieniającym się jak sam mówiłeś czasem zbyt szybko świecie, byłeś jak kompas, który zawsze wskazuje właściwą drogę. Drogę, którą warto podążać niezależnie od wykonywanej profesji czy zajęcia. Dziękujemy Ci za to Franciszku. Żegnaj, a raczej „do zobaczenia” - powiedział Mariusz Adamczyk.