Pierwsze miejsce w XXVIII Mistrzostwach Polski Żeglarzy z Niepełnosprawnością zajął zespół w składzie: Marian Zakowicz (sternik), Adam Łukasik i Mariusz Laskus.
Jak opowiadają żeglarze, warunki pogodowe były bardzo zróżnicowane – musieli się zmagać zarówno z bardzo dużym wiatrem, jak i całkowitą flautą. A także własnymi słabościami. Załogę stanowiły wszakże osoby z niepełnosprawnościami.
– Początkowo warunki były bardzo ciężkie. Dodatkowo, w losowaniu trafiły nam się dwa najgorsze jachty z całej floty. Zajmowaliśmy 4. i 6. miejsce... Później jednak było coraz lepiej i całe regaty ukończyliśmy z pierwszym miejscem na 20 zespołów. Z drugą załogą wygraliśmy aż 10 punktami – opowiada sternik, Marian Zakowicz.
Marian Zakowicz do 1990 roku pracował w Zakładzie Transportu Kolejowego i Gospodarki Kamieniem. W wyniku koszmarnego wypadku przy pracy stracił obie nogi.
– Nie mam nóg i mam uszkodzoną jedną rękę. Muszę się przywiązywać do jachtu, ale nie wyobrażam sobie życia bez żeglowania. Kiedy przez rok chorowałem i nie mogłem pływać, nie umiałem sobie miejsca znaleźć. W zeszłym roku w styczniu miałem operację, a w czerwcu już zdobyłem Wicemistrzostwo Polski, w dodatku z załogantami, z którymi nigdy wcześniej nie żeglowałem. To było naprawdę duże wyzwanie – podkreśla.
Marian Zakowicz to żeglarz z 23-letnim doświadczeniem. Ma na swoim koncie tytuły mistrzowskie oraz udział w regatach zarówno w kraju, jak i za granicą.
- Mój kolega, Andrzej Bury, namawiał mnie na żeglarstwo aż 2 lata. W końcu się zdecydowałem i w 1999 roku na Mistrzostwach Polski zajęliśmy 6. miejsce i wtedy pomyślałem, że może z tego żeglowania coś u mnie będzie... Od 2020 jest to trudniejsze, bo złamałem rękę. Nie mogę być już załogantem, musiałem sobie sam zorganizować załogę. Pływa ze mną Adam Łukasik i Mariusz Laskus. W zeszłym roku startowaliśmy razem w Pucharze Polski, a teraz w mistrzostwach. Chłopaki sprawili się fantastycznie. Adam Łukasik dopiero w zeszłym roku zrobił patent żeglarza i już odnosimy razem takie sukcesy – mówi Marian Zakowicz.
Jak podkreśla sportowiec, o ile żeglowanie kojarzy nam się głównie z wypoczynkiem, udział w regatach, wymaga sporego wysiłku.
– Żeglowanie to najlepszy rodzaj rehabilitacji. Ja nie jeżdżę na turnusy rehabilitacyjne, bo nie mam na to czasu - muszę żeglować. To nieustanny ruch i walka z żywiołem: raz jest flauta, raz silnie wieje. W każdej sytuacji trzeba sobie dać radę. Trzeba umieć czytać wodę, szukać wiatru, obserwować chmury, szkwały, być tam, gdzie trzeba w danym momencie. Tym się właśnie wygrywa. Z biegiem czasu przychodzi to samo – tłumaczy Marian Zakowicz.
Zawody w Giżycku to jedne z najstarszych mistrzostw krajowych żeglarzy z niepełnosprawnością na świecie. Odbywają się metodą przesiadkową na sasankach.