Sobota, 30 listopada 2024

imieniny: Andrzeja, Justyny, Konstantego

RSS

...no i po co pan do tego szpitala przyjechał? [LIST DO REDAKCJI]

10.07.2022 17:33 | 10 komentarzy | AgaKa

Podzielę się z wami historią z życia wziętą, pewnie taką jak miliony innych, ale gdy przeżyje się to na własnej skórze to jakoś boli dość mocno. O tym, gdy nagle musisz odwiedzić szpital, w którym jak się okazuje, nie ma lekarza, więc jedziesz do kolejnego, by usłyszeć 'no i po co pan do tego szpitala przyjechał?'.

...no i po co pan do tego szpitala przyjechał? [LIST DO REDAKCJI]
Na zdjęciu szpital w Jastrzębiu-Zdroju
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Sobota. Wybrałam się z mężem do Żor, by załatwić kilka prywatnych spraw. Po drodze zahaczyliśmy o sklep sportowy, bo mąż chciał zobaczyć buty do biegania. Jeszcze w samochodzie mówił mi, że jakoś dziwnie swędzą go oczy. Przed wejściem na sklep udał się do łazienki, by przemyć oczy i twarz w nadziei, że to pomoże. Po sklepie chodziliśmy może z 5 minut, bo chodziło tylko o zerknięcie na pewien model butów i wróciliśmy do samochodu. Reakcja alergiczna nie ustała, a wręcz nagle przybrała na sile. Nim otwarliśmy drzwi samochodu, twarz mojego męża zaczęła puchnąć. Przerażona, ale z zachowaniem zimnej krwi i wiedzą o tym, gdzie w Żorach jest szpital, wsiadłam za kółko i zawiozłam go na izbę przyjęć. Tam pierwsza niespodzianka - nie ma lekarza, właśnie gdzieś wyszedł i wróci najwcześniej za godzinę. Przed nami podobno w kolejce czekało 15 osób, a gdy okazało się, że lekarz musi wyjść, rozeszły się, zostało może z 5.

Nie mając pewności, czy lekarz wróci za godzinę a stan mojego męża wcale się nie poprawiał, postanowiłam zawieźć go do szpitala w Jastrzębiu-Zdroju. Droga zajęła nam jakieś 15/20 minut. Pokierowani zostaliśmy do przychodni POZ. Lekarz był, kolejek brak - ok, dobry znak. Na wszelki wypadek w szpitalu jest okulistyka, dlatego wolałam jechać na Jastrzębie niż na Wodzisław. Wkurzenie przyszło przy próbie rejestracji pacjenta. Nowy (?) system pokonał pielęgniarki, które nie mogły wprowadzić danych pacjenta. Ba! W stronę mojego męża postanowiły rzucić niewybrednym komentarzem "no i po co pan przyjeżdżał do tego szpitala?" jakby nasza wizyta sprawiła im nie wiedzieć jakie problemy. Mój mąż nie pozostał dłużny i odparł, że "po pierwsze, wcale nie miał dzisiaj w planach bujania się po szpitalach, ale skoro musi to przyjechał, gdyby nie musiał, to by nie przyjeżdżał".

Pielęgniarki widziały, że pacjent naprawdę potrzebuje pomocy, więc po co był ten durny komentarz? Ja rozumiem, na pielęgniarkach wiesza się psy, nie raz słyszałam najróżniejsze historie dotyczące służby zdrowia, widzę jak pielęgniarki na każdym kroku powtarzają, że się ich nie szanuje... ale w tym przypadku nie można było mówić o żadnym braku szacunku czy arogancji ze strony pacjenta, a wręcz to my dostaliśmy po głowie, "bo zachciało nam się przyjeżdżać i zawracać d...".

Historia ma swój szczęśliwy finał, po zastrzykach silna reakcja alergiczna ustąpiła. Z czego się wzięła? Nie wiemy. Niesmak jednak pozostał. Dlaczego w szpitalu w Żorach zabrakło lekarza? Dlaczego pielęgniarki w Jastrzębiu dawały nam do zrozumienia, że zawracamy im d... i mogliśmy nie przyjeżdżać? Mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości nie będę musiała już odwiedzać żadnego szpitala.

S.K.