Rower to wolność, odskocznia, radość. Racibórz kocha rower z akrobatą Jonaszem Pakulskim

Prowadzącym wydarzenie był Piotr Kielar z magistratu, naczelny spiker imprez sportowych w mieście. Wie, dlaczego Racibórz stawia bardziej na rekreację rowerową niż wyścigi zawodowców.

- Organizujący wyścig kolarski śp. Stanisław Borowik doszedł w Memoriale strażackim do takiego momentu, gdzie Miasto musiałoby bardzo poważnie się zaangażować, żeby dotrzymać kroku coraz wyższym wymaganiom rywalizacji. Temat kolarski wrócił do Raciborza na rok przed pandemią, gdzie Miastu proponowano, aby finał jednego z etapów Tour de Pologne miał u nas metę. Chodziło jednak o zaangażowanie na początek 100 tys. zł, a później dochodziły kolejne koszty, począwszy od noclegu zawodników. To zaczynały się robić duże pieniądze. Za takie koszty lepiej mieć ten mobilny pumptrack. Dla dzieci, które uwielbiają hulajnogę to rewelacyjne miejsce do zabawy - powiedział Nowinom P. Kielar.

Szefowa wydziału promocji Karolina Kunicka odpowiedzialna za organizację imprezy mówiła, że Miasto stawia na rowery. - Wydaliśmy nowy przewodnik, opracowujemy dodatkowe trasy. We wtorek otworzymy Miasteczko Ruchu Drogowego, gdzie będzie się zdawać egzamin na kartę rowerową - wyliczyła naczelniczka.

Tych przepisów można było się nauczyć od strażników miejskich, którzy wielką grą planszową i rysunkami do kolorowania przekazywali wiedzę najmłodszym. Zalecali rowerzystom zakładanie kasków - niezależnie od wieku.

Wśród organizatorów był nazywany oficerem rowerowym Raciborza Grzegorz Kawalec. - Dla mnie rower jest odskocznią od codzienności. Nigdy nie liczyłem ile km już pokonałem rowerem, ale pamiętam, że przygotowując się do Trans Carpatia musiałem przejechać 6000 km rocznie - wspomniał urzędnik z Batorego.

Od Oskara dowiedzieliśmy się jak radzić sobie na pump tracku: mocno pompować i szybko jechać.

Najlepiej radzili sobie Olek Kunicki i Kacper Pych. Ten drugi zauważył, że nowy, stacjonarny pumptrack przy Żorskiej ma szybszy rozpęd. Poznał go dobrze, bo potrafi na nim przebywać w wolne dni od godz. 10 rano do 20-21. Jeździ tam na hulajnodze i rowerze.

Rozmawialiśmy także z gwiazdą imprezy - uczestnikiem show TVN Mam talent! - Jonaszem Pakulskim. Przywiózł do Raciborza projekt Zakręcone rowery. - To czysta rozrywka, każdy może spróbować. Na co dzień się takich rowerów nie spotyka. Jest cyrkowy BMX, jest rower przeciwskrętny. Niektóre są dostępne w internecie i u nas, przed zakupem warto taki pojazd sprawdzić, czy nam odpowiada. Ja najbardziej cenię sobie rowery akrobatyczne, bo jestem akrobatą rowerowym. W Raciborzu zaplanowałem m.in. wykonanie skoku na dach samochodu - mówił Nowinom Pakulski.

Jak zaczęła się jego pasja? Z internetu. - Naoglądałem się filmików i chciałem to naśladować. Chodziłem do gimnazjum, kiedy na góralu komunijnym zacząłem łapać podstawy. Później uzbierałem na rower bez siedzenia i jeździłem na zloty, zawody, aż osiągnąłem poziom by występować publicznie - stwierdził Jonasz Pakulski.

Jego zdaniem w tej sztuce najważniejsza jest równowaga. Trzeba ją wciąż ulepszać, pracować nad balansem ciałem. Pakulski uspokaja, że takie ćwiczenia każdy sprzęt przeżyje.

A za co uczestnik Mam talent! kocha rower?

Ja mam kilka rowerów i zawsze jak wsiadam na któryś, to czuję wolność i niczym się nie przejmuję. Zawsze się dobrze bawię, a nigdy nie idę na siłę - podsumował J. Pakulski, którego pokaz można było obejrzeć na placu Długosza.

Katarzyna Hyjek-Młynarczyk poradziła sobie z rowerem bez kierownicy

Jonasz Pakulski i akrobacje rowerowe