W chwilę stracił ponad 500 tys. euro. Teraz walczy o swoje. Innych chce przestrzec, żeby nie popełnili podobnego błędu
- Stracić tyle pieniędzy to jedno, ale żeby nas to nie wykoleiło całkowicie - martwi się oszukany mieszkaniec gminy Rudnik prosząc, by nie podawać jego nazwiska. W chwilę stracił ponad 500 tys. euro, bo opłacił fałszywe faktury. Nowinom opowiedział o swoim przypadku, bo chce ustrzec innych przed takimi sytuacjami.
Jak zawsze, ale...
Oszukany przedsiębiorca prowadzi m.in. handel maszynami rolniczymi. Trudni się tym od lat, więc ma już sprawdzonych kontrahentów. - Nigdy z niczym nie było problemu, poszczególne firmy znamy - opowiada mężczyzna. Nie ma więc potrzeby odwiedzać dostawców osobiście. To też oszczędność finansowa, bo jak wylicza, jeden zagraniczny wyjazd kosztuje około 2-3 tys. złotych.
Tak jak zwykle wyszukał więc w sieci potrzebny sprzęt. Były to 4 ciągniki rolnicze z trzech różnych firm: w Niemczech, Włoszech i w Polsce, które wcześniej znalazły już nabywców, a ci wpłacili zaliczki. Całość transakcji opiewała na 514 tys. euro. Kiedy zamówił sprzęt, na jego skrzynkę mejlową przyszły faktury. Opłacił je i wysłał potwierdzenie zapłaty. Kilka dni później otrzymał zapytanie od kontrahentów; ci dociekali, gdzie są pieniądze. Zdziwił się. Sprawdził ponownie dokonaną transakcję i nie widział nic podejrzanego. Przecież otrzymał faktury takie jak zawsze – na papierze firmowym, niczym nieodbiegające od normy. Później ustalił, że różnią się dwa, ale najważniejsze dla całej tej sprawy szczegóły: numery konta, na które wysłał środki. Adresy mejowe, z których otrzymał faktury, również były inne, bo nie zostały wysłane z firmowej domeny. Przypuszcza, że oszust przejął wiadomości adresowane do niego. Zastanawia się nawet, czy nie był obserwowany już od dłuższego czasu.
Niewiele wróciło
- Zgłosiliśmy od razu informację do banku, aby doszło do blokady przelewów. Tylko że środki już "wyszły". Ruszyła procedura, która wydaje się, że będzie trwała wiele czasu. Sprawę zgłosiliśmy też na Policję. Od mundurowych dowiedziałem się, że przestępcy działają na takich zasadach, że mają założonych kilka numerów bankowych. Jak środki trafiają na to pierwsze, od razu są przesyłane dalej i dalej. A ustalenie kolejnych właścicieli tych numerów rozciąga się w czasie. Odzyskanie tych pieniędzy będzie graniczyło z cudem - mówi.
Nadzieja na odzyskanie pozostaje jednak do końca. Niewielką część, bo 100 tys. złotych udało się zablokować, choć na razie tych środków nie otrzymał, bo bank sprawę musi najpierw rozpatrzyć. Pieniądze zwrócone zostały z konta hiszpańskiego, a nie z włoskiego, gdzie wcześniej zostały wysyłane.
To na co pracował lata, stracił w chwilę
Pytany, co czuje, dopowiada, że: rozczarowanie. Nadmienia też, że nie jest zadowolony z usług swojego banku, bo nie został przydzielony jeden pracownik do tego problemu, a za każdym razem kiedy dzwoni tam, telefon odbiera ktoś inny niezorientowany w temacie. - To niezrozumiałe dla mnie. Tutaj chodzi o naszą egzystencję. To środki, które wypracowaliśmy przez lata. Zawsze wszystko się zazębiało, teraz mamy ogromną wyrwę, którą nie wiadomo jak załatać. Musimy też zwrócić zaliczki naszym klientom za ten sprzęt. Ten czas jest dla mnie bardzo ciężki - rozkłada ręce.
Słyszał o wielu rodzajach oszustw, nawet o takiej formie, która go spotkała. Nigdy jednak nie przypuszczał, że taki los spotka i jego. Przecież zawsze wydawało mu się, że jest uważny. Sądził więc tak, jak ci, których też oszukano.
Mężczyzna skontaktował się z Nowinami, by na jego przykładzie inni nie zostali oszukani w ten sam sposób. Radzi by dokładnie sprawdzać szczegóły wiadomości, oraz, co najważniejsze numer konta, na który mają powędrować środki. - Mało tego warto wydrukować fakturę, która przyszła i wysłać zdjęcia do kontrahenta, by ten sprawdził, czy wszystko się zgadza - dodaje.
Trzy rady
Raciborska Policja sprawą zajmuje się od 3 maja, bo wtedy wpłynęło do mundurowych zgłoszenie. - W powyższej sprawie raciborscy policjanci zajmujący się zwalczaniem przestępczości gospodarczej prowadzą czynności sprawdzające, po przeprowadzeniu, których akta trafią do Prokuratury Rejonowej w Raciborzu celem wszczęcia śledztwa - wyjaśnia nadkom. Mirosław Szymański, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Raciborzu. Dodaje, że to nie pierwsze takie oszustwo, w ramach którego ucierpiał jakiś mieszkaniec powiatu raciborskiego. Podobne zgłoszenia docierają do policjantów kilka razy w ciągu roku.
W Komendzie Powiatowej Policji w Raciborzu prosimy o rady, aby ustrzec kolejnych mieszkańców przed takim oszustwem. - Apelujemy o roztropność - odpowiada nadkom. Szymański, przekazując trzy podstawowe wskazówki. Oto one:
- zawsze należy uważać na wiadomości od potencjalnego sprzedającego. Należy za każdym razem sprawdzić adres skrzynki mejlowej, z której jest wysyłana np. faktura czy jest ten sam adres co na początku kiedy zaczynaliśmy korespondencję. Bardzo często oszuści włamują się na prywatne strony mailowe firm i podkładają np. swoje faktury z ich kontem. Wówczas osoba nieświadoma zagrożenia przelewa pieniądze i zostaje poszkodowana w wyniku oszustwa. Nigdy nie klikamy w podejrzane linki!
- należy zawsze sprawdzić, czy wszystkie dane się zgadzają oraz potwierdzić telefonicznie lub zweryfikować ujawnione różnice z daną firmą co jest powodem.
- należy sprawdzić, czy wiadomość wygląda autentycznie. Czy jest napisana poprawną polszczyzną i nie zawiera literówek lub innych błędów. Czy ton wiadomości brzmi tak, jak w innych komunikatach, które wcześniej dostawałeś od tej firmy.