Piątek, 3 maja 2024

imieniny: Marii, Aleksandra, Stanisława

RSS

Ukrainka chora na raka musi wydać 2800 zł na tłumaczenie dokumentacji medycznej. Nie stać jej

20.04.2022 13:32 | 1 komentarz | ma.w

Problem jednej z uchodźczyń, którym pomaga Powiatowe Centrum Sportu, przedstawił na forum komisji zdrowia rady powiatu szef tej placówki Robert Myśliwy. Dyrektor szpital rejonowego dodał, że nie tylko cena jest problemem w tłumaczeniu dokumentów medycznych. - Nie ma też komu tego robić - skwitował.

Ukrainka chora na raka musi wydać 2800 zł na tłumaczenie dokumentacji medycznej. Nie stać jej
Robert Myśliwy szef Powiatowego Centrum Sportu w Raciborzu
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Robert Myśliwy oznajmił, że Ukrainka, której problem dotyczy, przebywa w Raciborzu już drugi miesiąc i wciąż nie może wziąć leków na chorobę nowotworową. - Była w Gliwicach na onkologii, ale ją odesłano i kazano wrócić z przetłumaczoną dokumentacją - dodał szef PCS.

Przetłumaczenie tej dokumentacji kosztuje 2800 zł. - Dla niej to kwota astronomiczna - przyznał Myśliwy.

Lekarze z POZ-tów obecni na kwietniowym posiedzeniu komisji dziwili się, że do przepisania leków potrzebne jest tłumaczenie dokumentacji. Jarosław Krężel wskazał, że wystarczą 2 konkretne kartki z tej dokumentacji wybrać do tłumaczenia i wyjdzie taniej. - Tam musi być podany rodzaj leków, jakie brała. Są odpowiedniki. Jeśli to jest kontynuacja leczenia, a dalsze leczenie to już do rozpatrzenia przez specjalistę - tłumaczył.

Wtrącił się dyrektor szpitala rejonowego. Sam boryka się z brakiem dostępu do tłumaczy przysięgłych języka ukraińskiego. - Jest ich niewielu, a my musimy tłumaczyć dokumenty naszych nowych pracowników z Ukrainy. Czekamy na to już dość długo, bo ci dostępni tłumacze są obciążeni pracą. Nie tylko chodzi o to, za ile jest ta usługa, ale i komu ją można zlecić - zaznaczył Ryszard Rudnik.

Dziwił się takiej sytuacji Stanisław Płonka, znany raciborski chirurg, prowadzący Lecznicę św. Łazarza. - Po co takie problemy ludziom robić? Ja nie potrzebuję dokumentów, żeby zbadać pacjenta. Zbadam, popatrzę, zrobię USG i Dopplera. W pół godziny to zrobię i wiem wszystko. To są problemy dla problemów.

Lekarz ma zbadać i orzec, bo ma wiedzę medyczną - podsumował S. Płonka.

Członkini zarządu powiatu Ewa Lewandowska dodała, że problemy z dokumentacją mają także niepełnosprawni z Ukrainy, którzy zgłaszają się do Powiatowego Zespołu ds. orzekania o niepełnosprawności.