Prezes Rafako: wprowadzę tę spółkę do nowej rzeczywistości energetyki
Jeszcze rok temu w Rafako prowadzono zwolnienia grupowe. Dziś firma staje na nogi. Pracownicy otrzymali podwyżki. Pojawiają się pierwsze ogłoszenia o pracę. O finalizacji procesu inwestorskiego, rozwoju firmy z Raciborza i zmianach, które ją czekają rozmawiamy z Radosławem Domagalskim-Łabędzkim, prezesem Rafako S.A.
- Wróbelki ćwierkają, że nie tylko skończyliście już ze zwolnieniami, ale wręcz szukacie ludzi do pracy. Czy to prawda?
- Zaczynamy zatrudniać. Chcemy wracać na rynek. Potrzebujemy ludzi z kompetencjami. Mamy bardzo ambitne plany rozwojowe. Będziemy wchodzić w nowe obszary biznesu - w ciepłownictwo, w radykalną dekarbonizację. Dlatego jesteśmy otwarci na pozyskiwanie dobrych specjalistów.
- Mówimy o specjalistach z obszarów produkcji, zaplecza administracyjno-informatycznego, czy projektowania i zaplecza technologicznego?
- Z administracją damy sobie radę, potrzebujemy specjalistów branżowych. To dotyczy produkcji, ale też automatyki, projektantów od OZE i wielu innych.
- Jakieś podwyżki też były w Rafako. Prawda to?
- Były. Żyjemy w czasach inflacyjnych. Rozumiemy to i reagujemy na tyle, na ile możemy.
- Do jakiego poziomu zatrudnienia zeszliście w Rafako?
- W sumie jesteśmy już poniżej 900 osób w Rafako, a więc dość znacząco. Te zwolnienia były istotne, ale najgorszy okres jest już za nami.
- Jeśli dobrze rozumiem, przyjęcia, o których pan wspominał, dotyczą raczej tego, gdzie Rafako będzie za jakiś czas, bo przecież nie pozyskaliście w ostatnim czasie nowych kontraktów.
- W tej branży nawet jak pozyskamy kontrakt, to najpierw jest etap projektowania, zanim dojdzie do fizycznej realizacji. Natomiast to, że nie pozyskaliśmy nowych kontraktów nie oznacza, że nie pozyskujemy nowych zamówień, chociażby poprzez rozszerzanie obecnych kontraktów. Negocjujemy w tej chwili Radlin. Wiemy, że tam jest biznesowa, istotna i realna konieczność zwiększenia zakresu budowy tej elektrociepłowni. Mamy nadzieję, że będziemy mogli uczestniczyć w tych pracach. To dość potężny zakres, wielkości jednego, niezależnego kontaktu, tylko że w ramach istniejącego. Wiemy, że inwestor identyfikuje dodatkowe potrzeby i chętnie byśmy je zrobili.
- To jest dodatkowa rzecz, niezależna od tego co jest obecnie, czy też lepiej byłoby to połączyć?
- Pragmatyka jest oczywista. Lepiej byłoby to połączyć, ponieważ jest to duży projekt energetyki zawodowej, który rządzi się określonymi prawami. Zazwyczaj jest tak, że efektywniej jest, gdy jeden wykonawca robi całość. W tym przypadku mówimy o core'owych (rdzennych - red.) kompetencjach Rafako, dlatego będziemy o to zabiegać.
- Radlin to jedno, ale rynek od dłuższego czasu ekscytuje się poszukiwaniami inwestora przez Rafako. Sytuacja zmienia się dynamicznie. Proszę powiedzieć jak to aktualnie wygląda. Mam nadzieję, że w chwili publikacji wywiadu to pytanie będzie jeszcze aktualne...
- Proces jest bardzo dynamiczny i w moim przekonaniu będzie zmierzać do zdecydowanych rozstrzygnięć. Raczej bym obstawiał, że jest to kwestia dni niż tygodni, a już na pewno nie miesiąca. Mam nadzieję, że bardzo szybko dojdzie rozstrzygnięć.
- W zeszłym roku miesiącami budowaliście koalicję wpływu, całe zaplecze społeczno-polityczne, którego celem było skłonienie państwa polskiego do pomocy Rafako, w ostatnim czasie sytuacja odwróciła się i znowu mówi się o inwestorze prywatnym.
- Doceniamy zaangażowanie czynników państwowych. Koniec końców to też jest korzystne dla państwa. I nie tylko chodzi o utrzymanie miejsc pracy w Raciborzu, ale również utrzymanie kompetencji, które państwo wypracowało przez dekady istnienia Rafako. Dużo prościej jest zainwestować w uratowanie firmy, która ma problem niż później próbować odtworzyć te kompetencje od zera. Wykonawstwo energetyczne jest bardzo wymagającym biznesem. Trzeba być niezwykle profesjonalnym, żeby dotrzymywać terminów, unikać kar umownych, itd. Rafako nie było tak świetnie zorganizowanym przedsiębiorstwem, dlatego wpadło w problemy. Niemniej jednak jesteśmy firmą technologiczną i te technologie wciąż będą przydatne, bo przecież z blokami węglowymi zostajemy w Polsce jeszcze na dwie dekady. Radykalne odcięcie się od zaplecza technologicznego, jakim jest Rafako, byłoby drogie i niemądre. Wartoi dodać, że zaangażowanie państwa w ten proces było dokładnie takie jak potrzeba. Nie było nic sztucznego, nic co wykraczałoby poza zasady konkurencyjności.
- Ale do zainwestowania przez państwo w Rafako nie doszło...
- Tego jeszcze nie wiemy, bo proces inwestorski nie został zakończony. Konsorcjum podmiotów związanych z udziałem Skarbu Państwu - Polimeksu i PFR-u - nadal funkcjonuje. Nie czytałem komunikatu giełdowego o jego rozwiązaniu. Myślę, że dalej patrzą na to, co dzieje się w Rafako i kibicują nam, żebyśmy naszą restrukturyzację zakończyli skutecznie.
- Próbuję to sobie jakoś wyobrazić, ale przychodzi mi to z trudem. Wyobraźmy sobie coś innego. Jesteśmy u bukmachera. Obstawiamy. Czy większe pieniądze zarobimy obstawiając, że w Rafako zainwestuje konsorcjum podmiotów związanych ze Skarbem Państwa czy też prywatny podmiot?
- Niezręcznie odpowiadać mi na to pytanie, bo ja sprzyjam każdemu rozwiązaniu, które jest korzystne dla Rafako i akcjonariuszy. Nie chcę zaburzać tego procesu. Jest zainteresowanie finalizacją procesu inwestorskiego z różnych stron - prywatnej i państwowej. Niech ten proces zakończy się na zdroworozsądkowych zasadach. Chodzi nie tylko uratowanie Rafako, ale też stworzenie szansy na rozwój. To jest mój menedżerski, zawodowy cel. Nie do mnie należą decyzje kto i na jakich zasadach sprzeda te akcje. Ja nie mam akcji RAFAKO.
- Czy zdążył pan wsiąknąć w Rafako, stać się takim rafakowcem z krwi i kości?
- Czuję się rafakowcem w wydaniu 2.0. Jestem bardzo nastawiony na rozwój. Widzę szanse na alokowanie Rafako w tym megatrendzie transformacji energetyki, która zmierza bardzo mocno do dekarbonizacji. I tutaj widzę tę spółkę. Widzę jej przyszłość. Przeszłość, czy nawet teraźniejszość to jest rzecz, która po prostu jest faktem historycznym i niczym więcej.
- Sprowadzając to do symboliki, logotyp Rafako będzie zielony a nie czerwony, tak?
- Ta zmiana będzie jeszcze bardziej dynamiczna. Jeśli będzie mi dane prowadzić tę spółkę, to wyobrażam sobie, że wykonanym przeskok do nowej rzeczywistości energetyki. I wprowadzę Rafako do tej nowej rzeczywistości.
- A czy takiemu rafakowcowi 2.0 jest łatwo dogadać się ze starymi rafakowcami?
- Niestety, tzw. starzy rafakowcy nie mają wyjścia i muszą się ze mną dogadać. Świat zmienia się i to szybko. Co dekadę zmienia się całe otoczenie. Rafako nie ma wyjścia. Musi załapać się do pociągu, który jedzie bardzo szybko, bo jeśli nie, to ktoś inny to zrobi i zajmie nasze miejsce.
- A jak wychodzi wam wygaszanie "konfliktów" z partnerami. Te rozmowy biznesowe przybierały dość mocny obrót w ostatnim miesiącach. Z Tauronem doszliście już do porozumienia?
- Jako Grupa Rafako jesteśmy bardzo zadowoleni ze współpracy z całą Grupą Tauron i jej zarządem. Odczuwamy, że po stronie naszych partnerów też jest zadowolenie ze współpracy z nami, więc nie mamy na co narzekać. A że były jakieś emocje? To jest normalne, to jest biznes. Gdyby nie było emocji, to podejrzewałbym, że coś złego się dzieje. Jesteśmy profesjonalistami po obu stronach i musimy walczyć o interesy naszych organizacji. Koniec końców obie strony osiągnęły bardzo dobre porozumienie, które pozwoliło kończyć nam pracę na Jaworznie. Robimy to zgodnie z harmonogramem. Nie widać tam żadnych ryzyk i zagrożeń.
- Uruchomienie bloku w Jaworznie to kwestia jakiego terminu? Zdążyłem się już pogubić w komunikatach w tej sprawie...
- Na koniec kwietnia chcielibyśmy zsynchronizować blok z siecią, potem robimy pomiary kontraktowe razem z PSE (Polskie Sieci Energetyczne S.A. - red.). Do końca listopada chcielibyśmy rozliczyć wszystkie parametry.
- A co z Gaz-Systemem, dla którego budowaliście gazociąg i tłocznię gazu?
- Trwają mediacje, z udziałem Prokuratori Generalnej.
- A jak pan odebrał list związkowców JSW do Jarosława Kaczyńskiego, którzy przestrzegali prezesa PiS przed powierzaniem Rafako dodatkowych prac w Radlinie?
- Z dużą sympatią. Jestem znany z tego, że zawsze podchodziłem ze zrozumieniem do potrzeb wskazywanych przez stronę społeczną. W KGHM mieliśmy 43 związki zawodowe i świetnie się rozumieliśmy. W PGZ związków zawodowych było ze 30. Tutaj też mamy związki zawodowe, więc generalnie rozumiem jak to działa. Jeśli chodzi o związkowców z JSW, to ewidentnie komunikacja zawodzi, bo rzeczywistość znacząco odbiega od tego, co zostało napisane w ich liście. Trzeba będzie stronę społeczną uświadomić w tym względzie, choć to nie do końca moja rola. Mam nadzieję, że ktoś zwróci związkom z JSW uwagę, że nie do końca rozumieją sytuacji, i wytłumaczy to wszystko. Że nie chodzi o pieniądze z JSW. Wyjaśni jakie są korzyści, jakie są ryzyka konkretnych działań.
- Załóżmy, że związkowcy JSW to namiętni czytelnicy Nowin. Zachęcam, aby już teraz spróbował pan wyjaśnić tę sytuację.
- Z dużym zrozumieniem podchodzę do tego, co komunikuje strona społeczna, natomiast zapewniam, że nie ma powodów do obaw, przynajmniej ze strony Rafako. Przeciwnie, w naszym rozumieniu rozwiązania, które proponujemy JSW Koks, wychodzą naprzeciw interesom Grupy Kapitałowej JSW. Jesteśmy zdecydowanie najtańszym rozwiązaniem, gwarantującym dokończenie tego kontraktu w zdecydowanie niższych kosztach niż ktokolwiek miałby nas tutaj zastąpić i oczywiście w dużo szybszym harmonogramie. Jesteśmy najbardziej rozsądną opcją. Świadczenia, które będą przedmiotem rozliczeń, dotyczą wyłącznie dokończenia prac na elektrociepłowni Radlin. Nie ma tu mowy o jakiś korzyściach dla akcjonariuszy - obecnych, czy przyszłych.
- Pytałem czy czuje się pan rafakowcem. Odpowiedział pan, że jest pan rafakowcem przyszłości. A czy zdążył się pan zadomowić w Raciborzu?
- Ja uwielbiam tutaj mieszkać. Mieszkałem w Łodzi, w Szanghaju, w Bombaju, pomieszkiwałem w HaNoi, w Singapurze, w miastach niemieckich i amerykańskich. Nie odczuwam żadnej potrzeby mieszkania w dużym mieście. W Raciborzu jadę do pracy półtorej minuty, mogę też pójść piechotą. W Warszawie dojeżdżam 40 minut w jedną stronę. W Raciborzu mam siłownię 20 metrów od domu, blisko na basen. Czego mi więcej potrzeba? Powietrze jest czyste. Perspektywy biznesowe są. Jest mi tu bardzo dobrze. Nigdzie się nie wybieram.
Wywiad przeprowadził Wojciech Żołneczko
Komentarze
8 komentarzy
Dobry PR to podstawa! A że nic z tej gadki nie wynika, to inna sprawa.
Jak na firmę, którą jeszcze parę miesięcy temu chciano utopić to wreszcie są jakieś optymistyczne słowa. I dobrze że prezes zaczał mówić też do mieszkańców raciborza a nie tylko do analityków i warszawki.
Pracownicy dostali podwyżki inflacyjne... Tak chyba prądu i gazu, albo jak zwykle Ci co są praktycznie na minimalnej krajowej dostali po 50zł.
Pięknie.
Panie prezesie. Dlaczego pan nie powiadomił ABW CBA CBŚ o przekrętach. Pbg.......bo panu dobrze w tym grajdole
Dopóki skarb państwa da się doić to mamy przyszłość.Taak trzymać , jeszcze roczek , jeszcze dwa , a potem coś się wymyśli.
Panie prezesie to jest super odpowiedź.
Czy zdążył się pan zadomowić w Raciborzu?
- Ja uwielbiam tutaj mieszkać.
Facet mnie przekonuje. Kurde, działaj gościu jak masz pomysł. Myślałem że Rsfako już pozamiatane.