O „ciornym Paljaku”, szukaniu po czesku i intymności wiary rozmawiali w Raciborzu Michał Listkiewicz i ks. Zbigniew Zibi Czendlik
Mimo kontroli covidowych „paszportów” i ograniczenia miejsc wejściówkami fani futbolu dopisali frekwencją. Michał Listkiewicz promował autobiograficzną książkę „Listek” w raciborskiej bibliotece. Towarzyszył mu polski ksiądz „Zibi” Czendlik będący proboszczem w Czechach, cieszący się tam dużą popularnością - ma radiowy i telewizyjny show w czeskich mediach. Dyrektor biblioteki Małgorzata Szczygielska prosiła gości, by nie mówili tylko o futbolu i ci przychylili się do jej prośby.
Materiał wideo:
Listkiewicz zjawił się w Raciborzu dzięki staraniom działaczy Unii Racibórz. Przed spotkaniem z czytelnikami odbyło się jeszcze jedno, w piwnicy bibliotecznej, gdzie do słynnego arbitra przyszli jego koledzy po fachu gwiżdżący na boiskach Podokręgu Racibórz.
Spotkanie autorskie zaczął ksiądz Czendlik. Przyszedł na Kasprowicza w cywilu, nawet bez koloratki. - Sutanna? Nie mam, musiałbym uszyć - uśmiechał się, bo już poprzednim razem jak przybył do Raciborza (na obchody 75-lecia Unii Racibórz), był zagadywany przez prezydenta Polowego o brak typowego dla duchownych ubioru.
Biskup Czaja? Nie znam
- Ja nie znam tutejszego Kościoła. Nie wiem kto tu jet prymasem. Jaka to diecezja? A kto jest biskupem? Andrzej Czaja? Nie znam - mówił otwarcie kapłan z parafii w Lanškroun na północy Czech.
Czendlik przyznał się, że kibicuje Victorii Pilzno, bo musi komuś kibicować w Czechach. - Nie kibicuję żadnej drużynie z Pragi, bo jak wybiorę jedną, to wiem, że wtedy połowa Republiki Czeskiej będzie przeciw mnie, a ja chcę być neutralny - stwierdził.
Michał Listkiewicz na początek mówił o swoim zafascynowaniu hokejem, gdy pracował i mieszkał w Czechach. - Pierwszy mecz hokeja na żywo tam obejrzałem. To wspaniała gra. Hokej jest kultowy w Czechach. Mówię, to, żeby uzmysłowić, że dyscypliny, które u nas lekceważmy, są gdzieś na świecie tak popularne jak u nas np. skoki narciarskie. U nas dyscyplina narodowa, a np. na Węgrzech nie wiedzą, w którą stronę skaczą narciarze. Z kolei u nich kultowa jest piłka wodna, u nas bardzo niszowa. A w Nowej Zelandii tylko ten, kto się nie nadaje do rugby, to idzie do piłki nożnej. W USA piłka nożna mimo ogromnych pieniędzy nie przebija się na top, bo inne dyscypliny, te rdzennie amerykańskie jej nie wpuszczą na rynek - zaznaczył były prezes PZPN.
Chrzest Jaromira Jagra
Na przykładzie jednego z najsłynniejszych hokeistów amerykańskiej NHL - Czecha Jaromira Jagra ksiądz Czendlik powiedział o roli wiary w życiu człowieka, który odniósł światowy sukces. - Tylko Hawel i Jagr są nazwiskami czeskimi, które są rozpoznawalne w USA. On zawsze grał z numerem 68 na koszulce. Jagr występował w telewizji i poprosił mnie, żebym mu towarzyszył i wspólnie opowiem o tym jak został
ochrzczony w kościele prawosławnym. Przyjął ten chrzest nie wtedy gdy był na dole, na dnie, tylko brylował na szczycie sławy. Uważał, że chrzest dał mu wtedy siłę fizyczną - stwierdził ksiądz Czendlik w raciborskiej bibliotece.
- Czesi postrzegani są jako naród ateistów, ale to nieprawda. Myślę, że oni nie są ateistami. Przy okazji przypomniał mi się żart: dlaczego pan Bóg lubi ateistów? Dlatego, że mu głowy nie zawracają - oznajmił ks. „Zibi”.
Kapłan przyznał w Raciborzu, że jak go nagrywają, to musi myśleć nad tym czego nie ma mówić, a nie nad tym, co chce powiedzieć.
- Ale ja mam na drzwiach probostwa tabliczkę, że obowiązuje zakaz skarżenia się i narzekania, więc nie będę tego tu robił - mówił ze śmiechem.
Dodał jeszcze, że Czesi przeżywają swą wiarę w intymności. - A jak wiara jest intymna, to jest płodna, bo w intymności rodzi się życie, rodzą się dzieci - podkreślił Czendlik.
Michał Listkiewicz zaznaczył, że o Czechach mówi się, że nie chodzą do kościoła, a jak przyjechał do parafii Czendlika to na drzwiach kościołach wisiała tabliczka, że nie ma już wolnych miejsc, że wszystkie wejściówki wyprzedano.
- Ja nigdy nie miałem takiego celu, żeby zapełniać kościół na siłę, żeby ludzie chodzili do kościoła. Jak moi rodzice się pokłócili, to tato trzaskał drzwiami i szedł zamknąć się do garażu, coś porobić. 3 godziny tam był, ale w tym garażu nic się nie zmieniło. Chodziło, żeby on odreagował i mama się uspokoiła. Bo my nie jesteśmy od tego, żeby pracować, a od tego, żeby coś zrobić. I to, że chodzę do kościoła, nie znaczy, że żyję życiem duchowym, że mam Boga w swoim sercu - stwierdził w Raciborzu czeski kapłan.
Papież gwizdnął, żyrandole się trzęsły
Puste kościoły podobają się Michałowi Listkiewiczowi. - Ja bardzo lubię pójść do pustego kościoła i tam obcować ze sztuką. Wtedy przeżycia duchowe bywają przeogromne - podzielił się swą refleksją z uczestnikami spotkania.
Arbiter, który największe osiągnięcia zaliczył w latach 80. i 90. ubiegłego wieku opowiedział jak w 1990 roku, na mundialu we Włoszech był na audiencji u papieża Jana Pawła II. Przedstawiał tam sędziów biorących udział w mistrzostwach świata. - Wydreptałem to u prymasa Glempa. Długo o to zabiegałem. Jak już byłem w Watykanie, to mnie przywitali: a to pan jest ten Listkiewicz, który nam tak zawracał głowę od 3 miesięcy - wspominał pan Michał.