- Jastrzębie-Zdrój
- Pszów
- Racibórz
- Radlin
- Region
- Rybnik
- Rydułtowy
- Wodzisław Śląski
- Żory
- Wiadomości
- Lifestyle
- Szuflada
- Turystyka
- Informacje
Miejsce jak z baśni zapiera dech w piersiach. Godzinę drogi od nas [ZDJĘCIA]
Czy marzą Państwo czasem o tym, aby znaleźć się w krainie, jak z bajki? Oderwać się na chwilę od naszej szarej rzeczywistości? Może się okazać, że to wcale nie takie trudne. Wystarczy wybrać się w pewne miejsce, nie tak daleko, bo niecałą godzinę drogi od nas.
Miejsce jak z baśni zapiera dech w piersiach. Godzinę drogi od nas [ZDJĘCIA]
O Parku Miliona Świateł w Zabrzu zrobiło się głośno niedawno, bo też miejsce to funkcjonuje dopiero od początku listopada. Wbijamy w nawigację ulicę Srebrną 10 w Zabrzu i zanim się obejrzymy, mkniemy już po naszej bursztynowej autostradzie. Kilka chwil później słyszymy kolejne sugestie Jarosława Juszkiewicza (lektora Google Maps), aby skręcić w prawo, znowu w prawo itd. Potem jeszcze kawałek prosto, okrążamy centrum handlowe M1 w Zabrzu i wjeżdżamy w teren mocno zalesiony. Oczywiście, aby wybrać się do Parku Miliona Świateł, musimy celować w porę późnego popołudnia lub wieczora. Tylko po zmroku to miejsce będzie miało odpowiedni efekt.
Przyjeżdżają tu z daleka
W końcu jest, blokada na drodze i płatny parking. Pierwsze 5 zł umyka z portfela, ale za to już na pierwszy rzut oka widać, że nie będzie to stracony wieczór. Jazda z Wodzisławia zajęła dokładnie 55 minut. Gości wita tu duża rozświetlona brama z napisem „Królowa Śniegu”. Jeszcze tylko bilety (29 zł normalny i 25 ulgowy, bo w tygodniu, a w weekend trochę drożej) i możemy wchodzić. Przy wejściu na gości czeka jarmark bożonarodzeniowy, na którym można zaopatrzyć się m.in. w kawę lub grzańca, a także w świecące gadżety, które na pewno będą ciekawym uzupełnieniem zdjęć. Pierwsze z nich goście robią pod wielkim wizerunkiem wspomnianej Królowej Śniegu.
Oczywiście wszystkie elementy wizualne w nietypowym parku mają jedną wspólną cechę – świecą i są wykonane z lampek LED w najróżniejszych kolorach. Przeważa biel, ale widzimy także róż, błękit i żółte lampki, które mienią się jak złoto.
- Przyjechaliśmy tu z Wrocławia, bo słyszeliśmy o tym miejscu od znajomych. Było warto, bo tutaj można poczuć się jak w bajce. Nie spodziewałam się, że park będzie tak rozległy – mówi nam Anna Majer, która wraz z mężem wybrała się do Zabrza.
- Od kiedy zobaczyłam na TikToku filmiki z tego miejsca, bardzo mnie to zaintrygowało i uznałam, że muszę się tu wybrać. W sumie z Katowic mamy niedaleko, a można tu poczuć klimat świąt – słyszymy od młodszej turystki, ustawiającej synka do zdjęcia.
Przerobili kąpielisko
W powietrzu roznosi się zapach grzanego wina, a w oddali, aż po horyzont rysują się światła rozlicznych instalacji. Nie brakuje tu miejsc, na których można usiąść, jak na tronie i zrobić sobie wyjątkową fotografię. Są sanie ciągnięte przez polarne niedźwiedzie, jest świetlny tunel, a dalej oświetlony pociąg i wnętrze chatki Mikołaja.
Choć powietrze jest zimne, to śnieg praktycznie stopniał, ale wrażenie nierealności tego miejsca towarzyszy odwiedzającym na każdym kroku. Trochę uważać trzeba na błoto, choć to tylko drobna niedogodność. W końcu dochodzimy do toru zjazdowego do snowtubingu, czyli innymi słowy zjeżdżalni pontonowej. W tym miejscu sporo frajdy mają dzieci i dorośli.
Jest też kopuła z wnętrzem, znów jakby wyjętym z chatki Mikołaja. Dzieci mogą tam przejechać się kolejką wśród różnych zabawek. Jeszcze dalej rozlega się muzyka i migające światło. To Kryształowa Komnata – instalacja muzyczno-wizualna, pośrodku której widzimy wielkie kryształy i tron. Odczucia w tym miejscu są nietuzinkowe.
W oddali rysują się kolejne figury – choinki i ogromny renifer, a jeszcze dalej pałac królowej. Wcześniej dochodzimy do "Jeziora Łabędziego" z sylwetkami ptaków i liliami wodnymi.
Dopiero w tym miejscu uświadamiamy sobie, że jesteśmy na terenie, który latem jest kąpieliskiem, a teraz – zimą - stał się wyjątkowym parkiem świateł o powierzchni 22 hektarów. Warto wybrać się w to miejsce w okresie świątecznym, ale nie tylko. Będzie to na pewno wieczór godny zapamiętania.
W drodze do samochodu i po kolejnych dziesiątkach zdjęć, nieco zmarznięci, ale zachwyceni pakujemy się w drogę powrotną. Już wiemy, że głównym tematem rozmów z dziećmi przez najbliższy tydzień będą atrakcje „tej krainy ze światełkami”. Teraz 65 km do domu.
Szymon Kamczyk