107 rodzin za sprawą Szlachetnej Paczki dostało nadzieję na lepsze jutro
Darczyńcy dostarczali paczki do magazynów, a wolontariusze przekazywali je rodzinom. Tak Szlachetna Paczka już po raz 21. wydobyła z ludzi to, co najpiękniejsze. – To czas celebracji dobroci i wrażliwości na drugiego człowieka – słyszeliśmy od osób zaangażowanych w powiecie wodzisławskim w tę ogólnopolską akcję.
Mądrą i konkretną – taką właśnie pomoc niesie Szlachetna Paczka. 11 i 12 grudnia trwał finał tego społecznego projektu nazwany Weekendem Cudów. Wzruszenia, emocje, wspaniałe chwile – m.in. tego doświadczyli darczyńcy, wolontariusze i potrzebujący z całego kraju, ale także z powiatu wodzisławskiego. Jedno jest pewne: taki weekend powtórzy się dopiero za rok.
Niepełnosprawność córki
W połówce bliźniaka w Pszowie mieszka pani Julita z panem Stanisławem oraz z czwórką dzieci: 9-miesięcznym Tymkiem, 2-letnią Mają, 10-letnią Amelką i 12-letnią Zuzią. Najstarsza córka ma głęboką niepełnosprawność spowodowaną skrajnym wcześniactwem. Ma porażenie dziecięce z dodatkowymi obciążeniami. Wymaga ciągłej opieki, nie mówi, ma problem z poruszaniem się, nie zgłasza żadnych potrzeb. Wymaga indywidualnego pokoju ze względu na swój stan psycho-fizyczny. Niepełnosprawność starszej córeczki spowodowała, że pani Julita nie może wrócić do pracy. Całą swoją energię poświęca Zuzi oraz młodszym dzieciom. W efekcie na utrzymanie rodziny pracuje tylko pan Stanisław. Rodzina doświadczona jest nie tylko niepełnosprawnością Zuzi, ale również przebytą chorobą nowotworową pani Julity.
Łzy szczęścia
12 grudnia rodzina z Pszowa zapisze w swojej pamięci jako prawdziwy dzień cudów. Wolontariusze przywieźli górę prezentów. Na widok ogromnej ich liczby rodzina przecierała oczy ze zdumienia. – Wolontariusze tylko wchodzili z prezentami i wychodzili z domu żeby przynieść następne. W pewnym momencie myślałam, że zabraknie nam miejsca na podłodze – mówiła nam po wniesieniu wszystkich paczek pani Julita. Wśród prezentów była żywność, środki czystości, zabawki i inne potrzebne rodzinie rzeczy. – Prezenty otwieraliśmy płacząc ze szczęścia. A nasze dłonie drżały z wrażenia – mówiła ze wzruszeniem pani Julita. Dodaje, że to, co otrzymali, nie jest tylko jednorazową pomocą. – Prezenty, którymi zostaliśmy obdarowani, pomogą nam w przetrwaniu zimy. Dzięki nim nasze pociechy otrzymały wiele dobra, za które one, jak i ja z mężem jesteśmy niezmiernie wdzięczni – mówi. Pani Julita jest bardzo wzruszona bezinteresowną pomocą darczyńców i wolontariuszy. Dlatego ma nadzieje, że dobro, które otrzymała od obcych sobie ludzi, będzie mogła kiedyś oddać.
Zbierają pieniądze na remont
Jednym z największych marzeń rodziny z Pszowa jest móc mieszkać w przytulnym wyremontowanym domu, który nie będzie w końcu terenem budowy. – Dom, w którym mieszkamy nadaje się do generalnego remontu. Kupiliśmy go ze względu na starszą córeczkę. Poprzednie miejsce zamieszkania nie pozwalało nam zapewnić Zuzi prawidłowego rozwoju – mówi nam pani Julita. W domu znajduje się przestronne poddasze, które mogłoby spełniać funkcję pokoi dla dzieci. – To jest nasz cel, aby każde z naszych pociech miało swój skrawek dla siebie – przekazuje nam mieszkanka Pszowa. Poddasze jednak znajduje się w surowym stanie, a rodziny nie stać na jego wyremontowanie. Dlatego proszą ludzi dobrej woli o wsparcie finansowe, a niezbędne prace wykonają własnoręcznie. Muszą m.in. ocieplić dach, wymienić okna, wykonać ogrzewanie, położyć podłogi. Na jednym z portali do tworzenia internetowych zbiórek stworzyli własną. Można ją znaleźć pod adresem: zrzutka.pl/5hsu7t i za jej pośrednictwem wspomóc działania rodziny z Pszowa.
Szlachetna Paczka pomogła 22 rodzinom z Radlina i Rydułtów
W tym roku do Szlachetnej Paczki w Rydułtowach i Radlinie zgłoszonych zostało ponad 50 rodzin, do otrzymania pomocy zakwalifikowały się 22 rodziny. – Głównym kryterium kwalifikowania się rodziny do Szlachetnej Paczki jest dochód na rodzinę, w wielu przypadkach przekraczał nasze wytyczne, ale były też rodziny naprawdę potrzebujące pomocy i zrobiliśmy co mogliśmy, żeby im pomóc – powiedziała nam liderka Szlachetnej Paczki Radlina i Rydułtów, Monika Czuluk-Grabarz. Ta mieszkanka Pszowa od 11 lat angażuje się w pomoc potrzebującym rodzinom
Opowiedziała nam, że w tym roku wśród rodzin był też samotnie mieszkający starszy mężczyzna. – Ten Pan żyje w tragicznych warunkach. Do tego stopnia, że jeszcze przed finałem wraz z wolontariuszami zorganizowaliśmy zbiórkę najpotrzebniejszych rzeczy dla niego. Mieszka w budynku, gdzie nie ma prądu i bieżącej wody. Stan zdrowia nie pozwala mu na podjęcie pracy. Ale teraz już jest lepiej, zaopatrzyliśmy go w najpotrzebniejsze rzeczy, a potrzebował dosłownie wszystkiego – nie miał nic, spał na polowym łóżku. Teraz ma już łóżko, meble, ubrania i żywność – tłumaczyła. Wśród potrzebujących są też osoby niepełnosprawne. jak również osoby, które nie mogą podjąć zatrudnienia z powodu chorób i złego stanu zdrowia. – Do każdej zgłoszonej rodziny jadą wolontariusze i przeprowadzają wywiad. Jednym z ważnych pytań jest to, co spowodowało, że znaleźli się w trudnej sytuacji życiowej – tłumaczyła. W zeszłym roku najczęstszym argumentem była utrata pracy spowodowana pandemią koronawirusa, w tym roku sytuacja się zmieniła – do kłopotów finansowych najczęściej przyczyniają się choroby i brak możliwości pracy zarobkowej.
Jak powiedziała nam Monika Czuluk – Grabarz, darczyńcy dopisali. – W tym roku pojawiło się wielu nowych wolontariuszy, pojawiły się też u nich wątpliwości i obawy, czy znajdą się sponsorzy. Powiedziałam im: „Znajdziemy” i faktycznie nie było z tym problemów. Zawsze się udaje. Odkąd działam w Szlachetnej Paczce to jeszcze się nie zdarzyło, żeby darczyńcy się nie znaleźli – powiedziała liderka.
Rodziny mieszkające w domach zgłaszały zapotrzebowanie głównie na żywność, opał i ubrania, czyli podstawowe potrzeby. – Podstawową potrzebą jest zawsze żywność. Kupujemy konserwy, sypkie produkty, z długą datą przydatności do spożycia. Wtedy te rodziny pieniądze, które musieliby wydać na jedzenie, mogą przeznaczyć na inne swoje potrzeby – powiedziała liderka. Dodaje, że szczególnie trudne dla niej jest, kiedy słyszy od dzieci, że w prezencie bożonarodzeniowym chciałyby dostać bluzę. – Dla nas ubrania to jest zwykła sprawa. Przychodząc do tych rodzin można zobaczyć, że to, co dla nas jest codziennością, dla nich jest niespełnioną potrzebą i czymś, czego im brakuje. Niektóre rodziny prosiły też o kupienie im choinki. Wyobraża sobie Pani święta bez choinki? My po prostu te rzeczy mamy i się nad nimi nie zastanawiamy – powiedziała.
Monika Czuluk – Grabarz stara się wspierać wolontariuszy Szlachetnej Paczki. Dla większości wizyty u rodzin są trudnym emocjonalnie doświadczeniem. – Nieraz po odwiedzinach u rodzin wolontariusze dzwonią do mnie i mówią, że chce im się płakać, że było ciężko. Ale prawdziwe emocje i wzruszenie są dopiero podczas finału, kiedy jedzie się do rodziny z paczkami. Jeżdżąc do rodzin na wywiad i słuchając ich historii zawsze pojawiają mi się takie myśli, że niejeden człowiek by tego wszystkiego po prostu nie przetrwał, a oni musieli. Moja mama zawsze pomagała innym i chyba mam to po niej, że też pomagam – powiedziała. Chwile zwątpienia oczywiście się pojawiają, ale historie rodzin, które dzięki Szlachetnej Paczce wyszły na prostą, są bardzo motywujące. – W tym roku w Radlinie i Rydułtowach działało 13 wolontariuszy. To są super osoby, na które mogę liczyć, gdyby nie oni, to Szlachetna Paczka by się nie odbyła. Chciałabym im wszystkim podziękować. Bardzo wspierają nas też strażacy z OSP Radoszowy. Co roku ci sami strażacy nam pomagają, sami się odzywają. W tym roku pomagało nam też OSP z Pszowa. Pomogli nam w transporcie i przeniesieniu wszystkich tych paczek – podsumowała liderka.