środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Starosta Swoboda: na zamkowym jarmarku ugościmy cały Śląsk [WYWIAD]

15.11.2021 07:00 | 2 komentarze | ma.w

To jest dla nas wielka szansa – mówi o jarmarku, w kontekście rozwoju Powiatu Raciborskiego jego starosta Grzegorz Swoboda. Na ostatniej sesji rady powiatu z ław opozycji poleciały w jego kierunku gromy za wysoki budżet 10-dniowej imprezy na Zamku Piastowskim. W rozmowie z Nowinami włodarz argumentuje, że wydatki to jedno, a spodziewany efekt posłuży promocji ziemi raciborskiej, jakiej jeszcze nie było - to drugie.

Starosta Swoboda: na zamkowym jarmarku ugościmy cały Śląsk [WYWIAD]
Organizacja tej imprezy może zmienić sposób myślenia o Raciborzu, powiecie i jego potencjale – mówi o grudniowym Śląskim Jarmarku Bożonarodzeniowym starosta raciborski Grzegorz Swoboda
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

– Dotąd to pan zajmował się tematem jarmarku na sesjach powiatowych. Ostatnie posiedzenie zdominowała dyskusja zainicjowana przez opozycję z PiS-u. Dużo było krytycznych uwag w kontekście tej imprezy. Skąd ona się wzięła w planach Powiatu?

– Propozycja organizacji tej świątecznej imprezy wyszła od zarządu powiatu. Złożyliśmy ją władzom województwa już w 2020 roku. To był element wzmacniania potencjału Powiatu, budowania marki Krainy Górnej Odry. Wskazaliśmy zamek jako miejsce na jarmark dla całego Śląska. W naszym Subregionie brakowało takiego wydarzenia, na wysokim poziomie. Kto chciał zobaczyć jarmark z prawdziwego zdarzenia musiał się udać do wielkich aglomeracji, także za granicę. Kiedy udanie zorganizowaliśmy na zamku latem Śląskie Smaki, zyskaliśmy wysokie oceny z departamentu turystyki urzędu wojewódzkiego i Śląskiej Organizacji Turystycznej, zyskaliśmy argumenty, aby przekonać marszałka, że z jarmarkiem też sobie poradzimy.

– Jarmark będzie dłuższy, większy niż Śląskie Smaki. Na czym opiera pan optymizm, że zamek poradzi sobie z ponadregionalnym wydarzeniem?

– Ufają nam partnerzy z ŚOT i Subregionu Zachodniego Województwa Śląskiego. Nasze Śląskie Smaki okazały się strzałem w dziesiątkę. To był swego rodzaju test dla nas. Usiedliśmy do stołu i zaprosiliśmy do rozmów szerokie grono interesariuszy: ŚOT, departament turystyki urzędu wojewódzkiego, sponsorów, Biuro Zamiejscowe Urzędu Marszałkowskiego, Krainę Górnej Odry czy Lasy Państwowe. Pokazaliśmy, że w naszym powiecie możemy zrobić coś więcej, że możemy połączyć siły i zrobić coś wyjątkowego dla mieszkańców Śląska. Zrobić coś, żeby miejscowe hotelarstwo, gastronomia, handel dostały szansę dodatkowego zarobku w okresie świątecznym. Bo mamy potencjał w rękodziele czy kulinariach.

– Opozycja na sesji podkreślała, że samorząd bierze na siebie gros wydatków na jarmark, a są to pieniądze podatników. Jak pan się odniesie do uwag, że przy galopującej drożyźnie, Powiat nie szczędzi nakładów na rozrywkę?

– To nie tak, że samorządy poniosą największe nakłady na organizację. Skoro pojawiła się możliwość zorganizowania kiermaszu, na taką skalę, aby całe województwo zachęcić do odwiedzin w Raciborzu, to podjąłem rozmowy z największymi firmami na ziemi raciborskiej. Wśród nich jest największy pracodawca w regionie – firma Eko-Okna. Są tam zatrudnieni pracownicy od Jastrzębia-Zdroju przez Żory, Wodzisław po ziemię raciborską i województwo opolskie. Dokonaliśmy analiz finansowych jak mógłby wyglądać wspólny montaż pieniężny przy budżecie tego jarmarku.

Dziś wiemy, że pewnego rodzaju koszty jak wynajem sceny z nagłośnieniem, opłaty ZAiKS, występy artystów, karuzele, ubezpieczenie, zapewnienie środków medycznych – to wszystko są gigantyczne wydatki, bo ceny są jakie są. Dlatego chcemy montaż finansowy połączyć z zachętą żeby ludzie do nas przychodzili. Wyszliśmy naprzeciw firmom i instytucjom, żeby mogły przy okazji organizacji jarmarku zakupić talony świąteczne dla swoich pracowników. My wówczas wiemy, że oni przyjadą zrealizować je na zamku. Do tej pory kupowano zwykle talony do marketów, a nam zależy, żeby ludzie mogli kupić wyjątkowe prezenty, wysokiej jakości, a takie znajdą na kiermaszu. Tę ofertę kierujemy też do pracowników samorządu z całego powiatu, instytucji, firm, żeby też mogli poczuć magię świąt.

– Czego spodziewa się pan po tym wydarzeniu?

– Przede wszystkim promocji powiatu. Już wydaniem zero euro z wizerunkiem zamku zrobiliśmy coś niekonwencjonalnego, coś, czego jeszcze nie było. Na konwencie śląskich starostów inni starostowie podchwycili ten temat. Do tego się praktycznie nie dopłaca, bo nakład rzędu 400 zł jest niewielki przy wydatkach promocyjnych. Na początku roku uruchomiliśmy zamek praktycznie od nowa. Pokazaliśmy, że jest to serce Krainy Górnej Odry. Dołączono zamek i browar jako obiekty zaprzyjaźnione ze śląską Industriadą. Pokazaliśmy współpracę z Browarem na tak zaawansowanym poziomie, jak nigdy dotąd. Zrobiliśmy bezpośrednie wejście z zamku do browaru, powstał ogródek piwny na dziedzińcu, odbyliśmy wiele spotkań z zarządzającymi browarem.

Pokazaliśmy, że można, że ludzie chcą przychodzić na zamek, że oczekują, aby coś się tam działo.

Tylko żeby coś mieć, to musimy pewne środki wpierw wydać. Środki na kulturę są w urzędzie marszałkowskim „znaczone”. Tu chodzi o kultywowanie śląskich tradycji, a mamy tyle zwyczajów, obrzędów czy śladów przeszłości, że chcemy pokazać jak piękny, atrakcyjny jest nasz powiat. Np. odwiedzą go sami pracownicy Eko-Okien to wielotysięczna rzesza osób, które przewiną się przez jarmark, a przecież to tylko część gości na tej imprezie.

Zależało mi żeby nasze dzieciaki nie musiały wyjeżdżać na taki jarmark. Dlaczego tego nie można zrobić u nas?

– Mówi pan, że proponowano marszałkowi organizację jarmarku już wcześniej. Czy Zamek miał jakąś konkurencję w zabiegach o tę imprezę?

– Organizacja tej imprezy może zmienić sposób myślenia o Raciborzu, powiecie i jego potencjale. Zasługujemy, aby mieć ją u siebie. Jesteśmy w stanie powalczyć z największymi miastami Śląska o tak ważne w skali województwa wydarzenia, Śląskie Smaki chciało Jastrzebie-Zdrój, ale naszymi działaniami udało się tę imprezę zorganizować w Raciborzu. Industriadę też chcieli inni, a to nam się udało. Owszem, pewne nakłady trzeba było ponieść. Także w sferze remontowej. Zbyt długo nic tam nie robiono. Naprawy wymagała brama wjazdowa, tynk się sypał, oświetlenie nie przeszło atestów. Nie stać nas na to by coś tam zaniedbywać.



Ludzie:

Grzegorz Swoboda

Grzegorz Swoboda

Starosta Raciborski