Trzy głosy tworzą jedność. Produkt muzyczny RCK - Silesian Jazz Daughters [ZDJĘCIA, LIVE]
To było zawsze moim marzeniem, mieć coś swojego - mówi Alicja Ploch-Burda, która z Joanną Skowyrą i Pauliną Świerczek tworzą tercet wokalny z Raciborskiego Centrum Kultury. Silesian Jazz Daughters wygrał już prestiżowy konkurs „Mikrofon Siemiona”, a 9 września wystąpił w kawiarence „Etiuda” przy domu kultury.
Raciborzanie poznali Silesian Jazz Daughters na Bulwarach Nadodrzańskich, gdy panie koncertowały latem. Przedstawiły się także publiczności w Rybniku oraz wystąpiły na pikniku country w Siemianowicach Śląskich.
Tercet, który był marzeniem
- Córy Śląskiego Jazzu? Może bardziej pieszczotliwie - córeczki? Ten tercet był marzeniem dziewczyn. Alicja go założyła i ona jest koordynatorem zespołu. Joanna Skowyra uczy w RCK emisji głosu, a Paulina Świerczek też współpracowała z nami przy wielu projektach. To jest produkt muzyczny RCK. Wyjątkowy, bo solistów jest wielu, a zespołów znacznie mniej - mówi Nowinom Anna Kokolus wicedyrektor RCK.
Dziewczyny chciały śpiewać w tzw. trzygłosie i to się im udało, co nie bywa takie oczywiste. Swing i jazz, a te gatunki muzyki lubię najbardziej, to specjalizacja Silesian Jazz Daughters - kontynuuje zastępczyni dyrektora.
Jej zdaniem członkinie zespołu „mają świetnie ustawione głosy, super wyczucie i smak muzyczny”. - Do tego przepięknie wyglądają dziś jako pin-up girls - skomentowała Kokolus w kawiarni „Etiuda”.
Kawiarenka kulturalna
Koncert Silesian Jazz Daughters był formą promocji kawiarenki w domu kultury. - Są nowi właściciele, jest nowy szef kuchni - Mateusz Zawojski. Marzy się nam, żeby ożywić to miejsce. Zawsze chcieliśmy, żeby w RCK przed koncertem czegoś można było się napić, coś zjeść. Nie było jeszcze takiego dużego otwarcia, ale kilka takich mini-otwarć już mieliśmy. To jedno z nich - usłyszeliśmy od A. Kokolus.
Tym razem w RCK przyjęto luźniejszą formę koncertu, w swobodnej formule. - Zabieramy naszych gości w inne przestrzenie niż sale koncertowe - uśmiechała się „wice”.
W RCK nie zamierzają chować swego muzycznego skarbu, tylko go eksportować. - Zapraszamy chętnych do nawiązania kontaktu z RCK w tej sprawie. Zależy nam na rozwoju zespołu - podkreśla Anna Kokolus.
Mówią „Córki Śląskiego Jazzu”
Zawsze było moim marzeniem, żeby zrobić, mieć coś własnego. Asia i Paulinka też chciały wspólnie coś takiego zrobić. Wcześniej zajmowałam się w RCK śpiewem, a moja Asia rozwijała się w „Perspektywie”, a teraz sama świetnie sobie radzi w roli opiekuna zespołu. Wszystkie decyzje podejmujemy wspólnie i jak dotąd zgadzamy się ze sobą doskonale.
My jesteśmy taką jedną, kobiecą rodzinką. Zostałam tu ciepło przyjęta jako najmłodsza z wokalistek. Współpraca układa się nam świetnie. Rozumiemy się bez słów. Faktycznie poza tym zespołem często posługuję się altówką, ale w Silesian Jazz Daughters to mój głos odgrywa główną rolę. Muzyka jazzowa mocno w naszych duszach trwa, jest nam najbliższa.
Śpiewamy kilka piosenek po angielsku, bo pewne utwory brzmią w nim lepiej. Dzięki temu docieramy do szerszego grona odbiorców. To jest nasz cel. Śpiewamy też po niemiecku i oczywiście w języku ojczystym, bo w repertuarze są utwory Niemena czy Krajewskiego. Sięgamy po międzynarodowy repertuar. Czy zaśpiewamy kiedyś gwarą? Kto wie, proszę śledzić nasze koncerty. Przyznam, że to byłoby wyzwanie.
Warunki tego koncertu są wyjątkowe, niełatwe dla wokalistów. To nas dużo uczy i poradzimy sobie. W tej stylistyce czujemy się fantastycznie. Żartujemy między sobą, że powinnyśmy się urodzić parę dekad wcześniej, a może i wiek wcześniej? Naszej publiczności przynosimy namiastkę tamtych wspaniałych czasów.