środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Wakacje na cztery łapy. Gdzie pies nie może być turystą?

08.08.2021 12:00 | 0 komentarzy | OK

Bieszczady możemy naszym psom pokazać w internecie, a Tatry i Pieniny zobaczą tylko od słowackiej strony. Penetrację bałtyckich plaż powinny zacząć od Gdańska, a zwiedzanie od psiolubnych muzeów stolicy. Nasi czworonożni przyjaciele stają się coraz bardziej miastowi, a wszystko za sprawą zakazów i przepisów, które tworzą ludzie.

Wakacje na cztery łapy. Gdzie pies nie może być turystą?
Na psiej plaży w Międzyzdrojach.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Pies terapeuta

Podczas lockdownu zostaliśmy zmuszeni do zmiany przyzwyczajeń, przerzucenia się na pracę zdalną i przeniesienia naszych relacji z innymi do świata wirtualnego. Pierwsze dni pandemii przyniosły też obawę, czy moje zwierzę może przenosić wirus. Na szczęście szybko okazało się, że psy i koty nie zarażają się SARS COV-2 i nie stanowią zagrożenia epidemiologicznego dla ludzi. Dzięki intensywnej kampanii informacyjnej towarzystw działających na rzecz zwierząt zrozumieliśmy, że zagrożenie nie istnieje. Co więcej, wielu specjalistów wskazywało na to, że kontakty z czworonogami redukowały nasz stres i odgrywały bardzo pozytywną rolę w naszym codziennym życiu.

W tym trudnym czasie, gdy zmuszeni byliśmy do izolacji od innych ludzi, zwierzęta pomagały nam mierzyć się ze stanami lękowymi, a nawet depresją. Wiele osób ruszyło wtedy do schronisk, decydując się na adopcje. Byli i tacy, którzy w okresie największych restrykcji proponowali znajomym psiarzom spacery z ich pupilami, traktując je jak terapie. Nieocenione jest też to, że przy łóżkach chorych na covid, których izolowano od najbliższych, czuwali ich czworonożni przyjaciele. To oni mobilizowali swoich właścicieli do walki z chorobą i sprawiali, że nie czuli się samotni.

Zmiany, będące wynikiem pandemii, miały wpływ nie tylko na ludzi, ale także na nasze zwierzęta. Spędzając z nimi wiele godzin, wzmacnialiśmy nasze relacje. Psy mogły korzystać z częstszych spacerów i z całodziennego rozpieszczania, były cały czas blisko nas. Nic więc dziwnego, że wielu naszych czworonożnych pupili tak bardzo związało się ze swymi właścicielami, że pozostawienie ich samych w domu nawet na czas zakupów powoduje u nich lęk separacyjny. Dlatego, gdy ktoś mnie pyta po co brać ze sobą psa na wakacje, odpowiadam zawsze to samo – bo jest członkiem mojej rodziny. Psiarzom tego tłumaczyć nie muszę.

Narodowa obrona przyrody

Jeśli chcemy uniknąć mandatu w wysokości 500 złotych, przed wyjazdem powinniśmy sprawdzić, czy miejsce, które wybraliśmy na nasz urlop jest również przyjazne naszym pupilom. Całkowity zakaz wstępu z psami obowiązuje w Bieszczadzkim Parku Narodowym. Na jego stronie internetowej pracownicy tak tłumaczą swoją decyzję: „Wiemy, że większości z Państwa ciężko jest się rozstać nawet na chwilę ze swoim ukochanym pupilem, ale nie bądźmy egoistami i pomyślmy też o zwierzęcych gospodarzach tego terenu. Nie jest tajemnicą, że nasi przyjaciele zostawiają po sobie obce dla dzikiej fauny substancje zapachowe mogące zaburzać naturalny rytm aktywności gatunków silnie terytorialnych. Podobnie ma się sprawa z psimi odchodami, zawierającymi nierzadko groźne patogeny jak wirusy, bakterie czy robaki pasożytnicze. W przeciwieństwie do domowych pupili dzikie zwierzęta nie poddają się szczepieniom ochronnym czy odrobaczaniu. To co jest niegroźne dla naszego zwierzaka może być przyczyną choroby, a nawet śmierci jakże już nielicznych przedstawicieli rodzimych drapieżników. Prócz tego hałas (szczekanie, wycie) mający szczególnie negatywny wpływ na populacje dzikich zwierząt w okresie związanym z rozrodem i wyprowadzaniem młodych. W Bieszczadzkim Parku Narodowym staramy się nie dopuszczać do wydeptywania szerokich „autostrad” wzdłuż szlaków pieszych, wiele odcinków to wąskie ścieżki, na których ciężko jest się mijać zwiedzającym park turystom, a nie każdy odwiedzający teren parku to miłośnik naszych zębatych pupili. Mowa tu choćby o dzieciach czy ludziach mających z psami przykre doświadczenia. Nie wątpimy w Państwa sumienność i zapewnienia o smyczach i kagańcach ale pies to, jakby nie było, drapieżnik i wilcza natura nie jest mu całkiem obca. Nie chcielibyśmy w Waszych oczach wyglądać na zagorzałych psich przeciwników. Wielu z nas posiada psy i traktuje je jak swoich przyjaciół, ale jako pracownicy Parku respektujemy zakazy kierując się dobrem rodzimej przyrody”. Na koniec tych naukowych wywodów jeszcze wykaz miejsc, których zakaz nie obowiązuje. Są to „drogi publiczne prowadzące do oznakowanych wejść na szlaki (punktów informacyjno-kasowych). Ten, kto był już w Bieszczadach ten wie, że i z tych miejsc można podziwiać urokliwe krajobrazy gór i bezleśnych dolin poznając tym samym przyrodę i historię tych terenów” – napisano na stronie Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Jego przyrodę i historię możemy też poznać w internecie. Na pewno będzie taniej i mniej stresująco.

W drodze na Śnieżnik.

W drodze na Śnieżnik.

Z naszymi czworonożnymi przyjaciółmi nie wejdziemy też do Pienińskiego, Gorczańskiego i Drawieńskiego Parku Narodowego, a w Borach Tucholskich możemy ich zabrać tylko na drogę „pilską” Bachorze – Owink oraz cumowisko łodzi wędkarskich. W Tatrzańskim Parku Narodowym przyjazna psom jest wyłącznie Dolina Chochołowska. Podczas gdy dyrekcje polskich parków narodowych widzą w psach zagrożenie, Słowacy prezentują zupełnie inną politykę odnośnie czworonogów. W słowackich Pieninach nie ma praktycznie szlaku, na który nie moglibyśmy wejść z psem, niezależnie, czy wiedzie on asfaltową drogą pomiędzy miejscowościami, czy przez Pieninsky Narodny Park. Podobnie jest w słowackich Tatrach, które z psem możemy śmiało przemierzać wzdłuż i wszerz. Na Babią Górę od strony polskiej nie wejdziemy, ale od strony słowackiej już tak. Musimy jednak pamiętać o tym, że władze słowackie wymagają od nas, by pies posiadał ważne szczepienia, paszport, a ponadto był zachipowany. Na szczęście dla miłośników gór i ich psów, mogą oni razem przemierzać Beskid Śląski i Żywiecki, a także Czechy, które słyną z tego, że kochają psy.

Na plaży zakaz parzy

Zaplanowanie urlopu z naszym czworonożnym członkiem rodziny może okazać się nie lada wyzwaniem, bo im więcej właścicieli psów, tym więcej pojawia się związanych z psami zakazów. Jak grzyby po deszczu namnożyły się na skwerach tabliczki zakazujące wchodzenia na nie psom i na przekór logice, z wielu ulic naszych miast zniknęły kosze na śmieci. Władze Szczawnicy posunęły się w swych zakazach tak daleko, że w psem nie można tam wejść ani na deptak, ani do parku miejskiego. Zanim więc wykupimy pobyt w przyjaznym dla psów pensjonacie, czy hotelu, powinniśmy sprawdzić, czy będziemy go mogli z naszym pupilem opuścić. Warto też zapytać wcześniej co oznacza i ile wynosi dodatkowa opłata za psa. W jednym z hoteli „przyjaznym czworonogom” okazało się, że osoba dorosła za nocleg ze śniadaniem musi zapłacić 140 złotych, a jej pies (bez posłania i wyżywienia) 100 złotych za dobę. Tylko niektóre miejsca oferują jedną stałą opłatę za cały pobyt, która może wynieść od 30 do 150 złotych.

Coraz więcej zamków i pałaców w Polsce oferuje swym klientom nie tylko możliwość zwiedzania, ale i pobytu z psem w części hotelowej. Możemy go ze sobą zabrać do Pałacu w Nieborowie, Zamku Grodziec, czy Zamku Chojnik. Niejasne przepisy obowiązują w Zamku Książ. Możemy tam nocować z psem, za którego zapłacimy 15 złotych za dobę, ale nie możemy się z nim poruszać po zamkowym dziedzińcu, na który prowadzi wyjście z części hotelowej, nie może nam też towarzyszyć w zwiedzaniu zamku. W Pałacu w Krobielowicach zapłacimy za pobyt psa w hotelu 40 złotych za dobę, a w Zamku Kliczków 50 złotych, ale nasz pupil zostanie tam potraktowany po królewsku. Będzie miał przygotowane posłanie, kocyk, miski i smaczki, a oprócz tego właściciel dostanie pakiet woreczków na psie odchody.

W Zamku Kliczków nasz pies otrzyma pakiet powitalny.

W Zamku Kliczków nasz pies otrzyma pakiet powitalny.

Coraz więcej muzeów i galerii widzi potrzebę otwarcia się na zwiedzających z psami. W Warszawie możemy swojego pupila zabrać do Państwowego Muzeum Etnograficznego, Muzeum Życia w PRL, Muzeum Neonów, czy Muzeum Sztuki Nowoczesnej. W Krakowie psiolubne jest Żydowskie Muzeum Galicja i Muzeum Lotnictwa Polskiego, w Lodzi Muzeum Animacji Se-Ma-For, a we Wrocławiu Muzeum Architektury. W tym ostatnim stało się to za sprawą Kustosza – szczeniaka, którego ktoś podrzucił pod bramy muzeum i stało się ono jego domem. Z psem wejdziemy też do Twierdzy Srebrna Góra, Muzeum Wsi Opolskiej, Kieleckiej, Radomskiej, Słowiańskiej czy Mazowieckiej.

Na koniec nasze morze, czyli raj dla każdego czworonoga, który kocha piasek i wodę. Miastem najbardziej przyjaznym psom jest nad Bałtykiem Gdańsk, gdzie pomijając kąpieliska miejskie, z psem możemy wejść na plażę przez cały rok. W Gdyni i Sopocie wyznaczone są po dwie psie plaże, a na inne możemy wejść dopiero od października. Miejsca przeznaczone na kąpiel z psem znajdziemy również w Świnoujściu, Międzyzdrojach, Pobierowie (dwie plaże), Rewalu, Niechorzu, Kołobrzegu, Darłowie (dwie plaże), Rowach, Łebie i Jastarni.

Gdziekolwiek pojedziemy z psem, musimy mieć zawsze jego paszport lub książeczkę zdrowia z aktualnymi szczepieniami. Zadbajmy też o to, by nasz urlop nie był dla innych uciążliwy. Zabierzmy z sobą i zostawmy po sobie tylko dobre wspomnienia.

Katarzyna Gruchot