A było ich 44. Fani gór z Raciborza poszli za Kuśnierzem na Czantorię i Kubalonkę
Ośmiolatek, który wziął udział w wyprawie PTTK - najmłodszy w grupie raciborzan - dał sobie świetnie radę z wejściem na blisko tysiącmetrowy szczyt. - I już chce zdobywać kolejne - cieszy się współorganizator wędrówek po Beskidzie Śląskim - Andrzej Kuśnierz.
24 lipca ruszyła kolejna wyprawa górska z PTTK Racibórz pod patronatem prezydenta Polowego, dofinansowana przez magistrat. Tegoroczny cykl wędrówek odbywa się szlakami Beskidu Śląskiego. Autobus z turystami ruszył z raciborskiego PKS-u o godz. 6.00 do Ustronia Polany. Po godz. 8.00 bardziej doświadczona część grupy wyruszyła czerwonym szlakiem obok kolejki na Czantorię. Reszta zdecydowała się na podjazd kolejką linową. - Przemieszczaliśmy się przez malownicze tereny Beskidu Śląskiego. Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie przy wieży widokowej i po krótkim odpoczynku przeszliśmy do Schroniska na Soszowie. Tam mieliśmy przerwę i udaliśmy się do Schroniska PTTK Stożek, a następnie czekał nas przemarsz na przełęcz Kubalonka - omawia trasę Andrzej Kuśnierz. Wspólnie z Dariuszem Herokiem zorganizowali wycieczkę na Wielką Czantorię i do schronisk na Soszowie i Stożku.
O godz. 18.00 raciborzanie udali się w drogę powrotną. W tej wyprawie uczestniczyły 44 osoby. Najmłodszy uczestnik miał 8 lat, a najstarszy - 70.
Następny wyjazd zaplanowano 21 sierpnia w Sudety.
Krótko i na temat z... Andrzejem Kuśnierzem [WYWIAD]
(Nowiny): Tym razem nie szukali państwo wrażeń zbyt daleko i wybrali się do Ustronia.
- W tym roku realizujemy na przemian wędrówki w dwóch pasmach górskich. W jednym miesiącu jedziemy w Beskidy, a w kolejnym w Sudety. 24 lipca przemierzaliśmy fragment Głównego Szlaku Beskidzkiego - od Ustronia Polany do Przełęczy Kubalonka. Trasa ta liczyła około 20 km. We wrześniu wrócimy na inny odcinek w tym rejonie.
Dla kogo - pod kątem wieku, zdrowia i umiejętności - był wyjazd w tym akurat kierunku?
- Moim zdaniem był adresowany do wszystkich zainteresowanych. Jeśli ktoś miał słabszą kondycję marszową, to mógł pierwszy, trudniejszy odcinek, podjechać kolejką na Czantorię. Później nasza wyprawa odbywała się już szczytami w kierunku przełęczy Kubalonka. Kilka osób skorzystało z takiej możliwości, nie czując się na siłach wspinać o własnych nogach.
To była chyba najwyższa frekwencja spośród waszych wyjazdów w warunkach covidowych? Jak szybko zapełnia się teraz lista zainteresowanych?
- Tak, to była wyprawa o największym wzięciu. Pojechali na nią wszyscy, którzy się zgłosili. Lista chętnych zwykle zapełnia się w ciągu tygodnia od rozpoczęcia zapisów.
Czym charakteryzowała się wędrówka po czerwonym szlaku?
- Czerwony szlak to tylko kolor, nie oznacza stopnia trudności. Tak jest oznaczony Główny Szlak Beskidzki, liczący ogółem 517 km od Ustronia w Beskidzie Śląskim do Wołosatego w górach Bieszczadzkich. Nie tylko ten szlak jest oznakowany na czerwono.
Rocznik 2013 to chyba jeden z najmłodszych uczestników w ogóle w waszych wyprawach. Jak sobie poradził?
- Ten chłopiec był w sobotę wśród nas najmłodszy i bardzo dobrze poradził sobie z trasą. Jak poinformowała mnie jego mama, tak mu się spodobało, że wybiera się z nami na kolejną wyprawę PTTK.
Ludzie:
Andrzej Kuśnierz
Miłośnik wędrówek górskich i jazdy na rowerze, popularyzator turystyki i członek PTTK Racibórz