środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Harówka tysięcy kobiet w kopalniach Górnego Śląska. Za marne pieniądze [HISTORIA]

01.08.2021 07:00 | 0 komentarzy | żet

Praca kobiet ponad siły, trzy tragiczne wypadki z udziałem młodzieży w powiecie raciborskim i upały, które nie dają żyć mieszkańcom Raciborszczyzny – między innymi o tym pisano w dawnych Nowinach. Zapraszamy do lektury, która jest jak podróż w czasie do Raciborza i okolic na przełomie lipca i sierpnia 1911 roku.

Harówka tysięcy kobiet w kopalniach Górnego Śląska. Za marne pieniądze [HISTORIA]
Za całodzienną pracę w kopalni kobiety otrzymywały wynagrodzenie pozwalające na zakup około 20 jajek lub dwóch kostek masła. Zdjęcie ilustracyjne (www.mrsl.co.uk).
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

27 lipca 1911 r.

Racibórz w gorączce

Upały zawitały także i do Raciborza. Najwyższy stan gorączki wynosił onegdaj za dnia 32 C., a wieczorem o godz. 11 jeszcze 23 stopni. Wczoraj wieczorem mieliśmy krótkotrwałą burzę, a tak długo przez gospodarzy oczekiwany deszczyk orzeźwił nieco spieczoną ziemię. Szkoda tylko, że było go za mało.

Także z innych okolic w Niemczech, jak z Berlina, Szczecina, Kolonii, Halli i i.t.d.d. donoszą o wielkich upałach, których ofiarą pada wielu ludzi. W Müggelsee pod Berlinem uderzył piorun podczas burzy w kąpiących się ludzi i zabił 2 kobiety, a i kilku mężczyzn poraził.

Wybuch lampy zabił dziewczynę

Z Raciborskiego. Córka gospodarza Nawratha w Markersdorf (?)* odniosła w piątek ciężkie obrażenia wskutek eksplozyi lampy petrolejowej. W kilka godzin po wypadku wyzionęła ducha.

Chłopiec utopił się w Odrze

W Grzegorzowicach, pow. raciborski, utopił się przy kąpaniu w Odrze w niedzielę 10-letni chłopiec Antoni Kretek. Zwłoki wydobyto tego samego dnia jeszcze z wody.

W powyższej sprawie piszą nam jeszcze: 13-letni chłopiec Antoni Kretek z Grzegorzowic zeszłej niedzieli kąpiąc się w Odrze stracił życie. Towarzysze nie mieli odwagi, wołającego o pomoc wyciągnąć z wody. Tak więc piękny kwiatek, zanim się rozwinął i użytek przyniósł kościołowi i obywatelstwu, marnie zginął. Zakaz kąpania się w otwartych rzekach i dołach jest bardzo słuszny, ale trudny do zachowania. Zwłaszcza dziecko, jakże wabiącej wodzie ma się oprzeć, gdy w skwarnych dniach latowych nie tylko widzi, lecz nawet czuje, że potrzeba z brudu i kurzu się oczyścić, z gorąca się ochłodzić, no i trochę wypluskać! Czyby tutejsi obywatele mieszkający nad Odrą nie mogli zdobyć się na urządzenie jakich bezpiecznych łazienek? Gdyby każda z wsi należących do parafii Łubowskiej i Zawadzkiej na ten cel choć 200 marek ofiarowała, byłoby za co dwie osobne, dość duże i porządne chałupki z komórkami zbudować i do rzeki spuścić, w którychby mali i dorośli pod dozorem mogli się kąpać. Wstępne za używanie kąpieli płacone choćby fenygami, starczyłoby na myto dozórcy i dozórczyni. Takie łazienki byłyby wielkiem dobrodziejstwem dla całej okolicy. Lekkomyślnych chroniłyby od nieszczęścia a wszystkim przysparzałyby zdrowia. Kto łazienek używać nie może, niech w domu ociera się ręcznikiem mokrym a potem suchym.
Łubowianin

Spadł z konia, zmarł w wielkich boleściach

Roszków, pow. raciborski. Trzynastoletni synek siedlaka Józefa Ryborza, powracając w niedzielę po południu ze swoim starszym bratem od pławienia koni do domu, spadł z konia na ziemię i odniósł tak ciężkie obrażenia, że w trzy godziny po wypadku skonał we wielkich boleściach.

Nie słuchał pryncypała, trafił do lazaretu

Żory. Uczeń O. Nowak, zatrudniony u kupca Palowskiego, poszedł do piwnicy po firnis**. Pomimo, iż go pryncypał kilkakrotnie już ostrzegał i chociaż w piwnicy jest elektryczne światło, chłopiec zapalił zapałkę, wskutek czego nastąpiła eksplozya, a N. odniósł ciężkie obrażenia na twarzy i rękach. Musiano go umieścić w lazarecie.

* Mowa o wsi Markvartovice w kraju Hulczyńskim, obecnie część Republiki Czeskiej.

** Inaczej pokost, środek stosowany do impregnacji drewna, tynków i innych materiałów porowatych, w celu zabezpieczenia ich przed wilgocią oraz czynnikami atmosferycznymi.


29 lipca 1911 r.

Areszt na prosięta

Rybnik. Na ostatnim targu obłożono aresztem kilka prosiąt, pochodzących z obwodów, w których grasuje zaraza pyska i racic. Właściciele narazili się na karę.

Bydło zginęło w płomieniach

Z Rybnickiego. W nocy z niedzieli na poniedziałek spaliła się do szczętu zagroda robotnika Guzego i sąsiednia stodoła wdowy Gierwotkowej. Wszystko bydło stało stało się pastwą płomieni.


1 sierpnia 1911 r.

Krzywoprzysięzcy z Bojanowa

Racibórz. Przed tutejszą izbą karną stawał w ubiegłym tygodniu siedlak Paweł Musialik z Bojanowa i syn jego Józef, oskarżeni o złożenie fałszywej przysięgi. W pewnym terminie przeciw parobkowi Lodzi zaprzysięgli obaj, iż Lodzia pewnego dnia wtargnął do ich zagrody i starego Musialika poturbował, co się później okazało nieprawdą. Izba karna przekazała sprawę sądowi przysięgłych.

Praca kobiet na Górnym Śląsku

Nigdzie w granicach państwa niemieckiego nie zatrudniają kobiet w ciężkiej pracy po kopalniach. Dzieje się to tylko na Górnym Śląsku. Były czasy, że tam kobietom i pod ziemią kazano pracować, a czasy te nie są jeszcze zbyt odległe. Dziś pracują kobiety na wierzchu i to nie tylko przy lekkiej pracy, ale dociskają wózki od szybu, pchają duże wozy kolejowe, pracują na zwałach, przy separacyi i t.d., słowem wykonują pracę, którą gdzieindziej wykonują mężczyźni. A liczba tych kobiet pracujących po kopalniach jest znaczna. W 1908 roku zatrudnionych było po kopalniach w Prusach ogółem 10,174, a w 1909 roku 10,480 kobiet. Z tych miały od lat 16 do 21 w 1908 r. 4671, a w 1909 roku 4930; ponad lat 21 miało w 1908 r. 5503, a w 1909 r. 5550 kobiet. Z wyżej podanej ogólnej liczby kobiet pracujących przypadało w 1908 roku na Górny Slązk 9028, w 1909 r. 9386. Znaczy to, że wyłącznie Górny Slązk zatrudniał w ciężkiej pracy kobiety, bo reszta kobiet zatrudniona w innych obwodach górniczych zajmowała się usługami osobistemi lub czyszczeniem biur (...)

Przeciętny zarobek dzienny tych kobiet pracujących po kopalniach wynosił w 1900 roku 1,11 mk., w 1906 r. 1,17 mk., a w 1909 r. 1,26 mk. Według uchwał parlamentu praca kobiet ma ustać z dniem 1 kwietnia 1915 roku*.

Nieszczęśliwa gwiazda nad Grzegorzowicami

Grzegorzowice, 30 lipca 1911. Jakaś nieszczęśliwa gwiazda weszła nad naszą wioskę. Niedawno temu pochowaliśmy jednego z naszych chłopców, co się w Odrze był utopił. Naszemu współbratu Antoniemu Foltysowi onegdaj spaliła się stodoła z wszystkiemi zapasami zboża. Nie wiadomo, kto podpalił. Niektórzy przypuszczają, że dzieci zapałkami się bawiące to zrobiły. Pogorzelec był na wypadek ognia zabezpieczony. Dziś słyszeliśmy w kościele, że dzierżawca tutejszych dworów książęcych pan Schulz na drodze od Brzeźnicy do nas zgubił swój mieszek zawierający 200 marek pieniędzy i kartę od polowania. Ktoby drogi ten przedmiot znalazł, niech go temu odda, któremu należy.

Najsmutniejszą z wszystkich zaś jest ta prawda, że z werbowaniem do „kriegerferainu”* u nas jakoś zaprzestać nie mogą. Sami nie wiedzą, do czego namawiają. Przecież w „kriegerferainach” wszystko tylko „daicz” się odbywa, Polakami bardzo gardzą i na nich wyzywają i przez rozmaite festyny dużo dawają sposobności do grzeszenia. Kto więc mądry i porządny jest, sprawy hakatystów nie będzie popierał, co koniecznie pragną, by nam język ojczysty, polską narodowość, no i szczęście wieczne odebrać.

*  W tamtym czasie 15 jajek kosztowało 0,80 marki, a niespełna pół kilograma masła 1,20 marki.

** Prawdopodobnie mowa o pruskim związku kombatantów.


Artykuły z serii "110 lat temu w Nowinach Raciborskich" zawierają autentyczne fragmenty dawnych Nowin. Archiwalne numery gazety zostały zdigitalizowane przez pracowników Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej w Raciborzu. Można je przeglądać na stronie internetowej www.biblrac.pl, do czego zachęcamy wszystkich miłośników historii Raciborza i okolic.