Ukochana pilota i miłość bez okularów czyli Złote Gody w Pałacu Ślubów
Maturzystka, która zamiast studiów wybrała zamążpójście; pielęgniarka, która zakochała się w lotniku czy para, która doczekała się 16. wnucząt to uczestnicy uroczystości, która odbyła się w Urzędzie Stanu Cywilnego w Raciborzu we wtorek 20 lipca.
Siedem par małżeńskich, które przeżyły wspólnie ponad pół wieku, zostało 20 lipca odznaczonych medalami za długoletnie pożycie. Nadał je Prezydent RP, a wręczył włodarz Raciborza.
Dostojnych jubilatów ugościła na ich złotym jubileuszu kierownik urzędu Katarzyna Kalus. - Świętujemy wspólnie odznaczenie państwa medalem za długoletnie pożycie, przyznanym przez prezydenta RP za zgodny i trwały związek małżeński. To dowód uznania dla trwałości związku i rodziny - podkreśliła K. Kalus.
Wypełniona obietnica
Podkreśliła, że jubilaci pół wieku temu wstąpili na ścieżkę życia, którą podążają do dziś. - Przyrzekaliście wtedy, że małżeństwo będzie zgodne, szczęśliwe i trwałe. Byliście bardzo młodzi, a wasze życie dopiero się zaczynało. Jednak wypełniliście tę trudną obietnicę, czego dzisiejsza uroczystość jest najlepszym dowodem - kontynuowała pani kierownik.
- Jesteście pięknym przykładem wzajemnego oddania w małżeństwie. To jest godne naśladowania. Gratuluję państwu. Świętujcie kolejne rocznice ślubu w jak najlepszym zdrowiu - życzyła szefowa USC.
Towarzyszący jej prezydent Raciborza Dariusz Polowy nazwał udział w uroczystości jednym z przyjemniejszych obowiązków głowy miasta.
Sam określił się małżonkiem o małym doświadczeniu (31 lat po ślubie), który wie, że to, co dla mężczyzny jest w związku bezpieczną przystanią, dla kobiety jest otwartym oceanem. - To dzięki paniom ten dom, ten związek funkcjonuje. Mężczyźnie jest dużo łatwiej iść przez życie, kiedy ma oparcie, ma możliwość powrotu do domu. Są chwile szczęśliwe, są momenty kiedy jakaś łza się uroni - przyznał włodarz. Opowiedział również, że jego znajoma, niezamężna, musiała przed jakiś czas mieszkać w remontowanym domu z robotnikami i stwierdziła, że „aby z chłopem wytrzymać, to musi być sakrament”.
- Jesteście dla nas wzorem jak wypełnić złożoną przysięgę - zaznaczył prezydent Polowy.
Małżonkowie symbolicznie podziękowali sobie nawzajem za wspólne pół wieku, podali sobie prawe dłonie i wypowiedzieli sentencję:
Dziękuję ci żono, za to, że nasze małżeństwo, jest zgodne, szczęśliwe i trwałe. Dziękuję ci mężu…
- Brawo dla państwa - cieszyła się Katarzyna Kalus, a prezydent Polowy zażartował, że panowie mogą teraz pocałować pannę młodą. Jedna z jubilatek odparła, że to będzie pocałunek przez maseczkę, bo większość uczestników nosiła je w trakcie uroczystości.
Jak jubilaci wspominają swoje wspólne życie?
Kazimiera i Władysław Tesarowiczowie
- W 1970 roku, w maju, przyjechałam do Raciborza po zdanej maturze na taki urlop. Wybierałam się stąd gdzieś dalej na studia, ale zapoznałam przypadkowo przyszłego męża, wpadłam na niego na mieście. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Już w sierpniu wzięliśmy ślub - opowiadała pani Kazimiera. Jej mąż zaznaczył, że do oświadczyn skłoniła go wyjątkowa uroda nowo poznanej dziewczyny.
Kazimiera pracowała na poczcie i prezydium. On był związany przez całą karierę zawodową z Rafako gdzie wykonywał zawód spawacza. Wychowali syna, mają dwóch wnuków - studenta i ucznia technikum. Rodzina mieszka blisko dziadków.
- Żeby związek przetrwał 50 lat, trzeba po prostu, żeby jeden drugiego umiał zrozumieć. Żeby go wysłuchał i miał cierpliwość. Nieraz trzeba ustąpić. Niezbędne jest też zaufanie, a miłość trzeba pielęgnować, żeby trwała - powiedziała pani Kazimiera. Jej mąż dodał, że pomogą w drodze życia: zgodność i szacunek. - Cóż więcej potrzeba? - uśmiechał się jubilat.
Bolesław i Maria Szuterowie
- Poznaliśmy się w Raciborzu, w szkole. Byliśmy nauczycielami przez wiele lat. Nie wiem już, jak to się stało, że się zakochaliśmy w sobie. Ja chyba okularów nie założyłem wtedy - śmiał się pan Bolesław. Żona mu wtórowała: u mnie podobna sytuacja, że już nie wiem, bo to tyle lat wstecz.
Szuter był wicedyrektorem SMS-u. Wcześniej trenował pływaków w Victorii Racibórz. Te 10 lat, które spędził w funkcji zarządczej w szkole, wspomina bardzo miło. Trafił na okres największego rozwoju placówki, przed olimpiadą w Moskwie. - Czy tęsknię? W sumie już nie, bo później pracowałem jeszcze w kolegium nauczycielskim - zauważył pan Bolesław. Jego żona uczyła w gastronomiku i zawodówce. Pracowała także „trochę w szkole podstawowej”. Jeden z synów mieszka w Nowej Zelandii i ma dziewczyną Tajlandkę. Drugi potomek jest warszawiakiem. Szuterowie mają dwójkę wnuków. - Jak dożyć wspólnie takiego jubileuszu? Nie martwić się -skwitował B. Szuter. Pani Maria stwierdziła, że dziś są inne czasy niż kiedyś, bo wszyscy są tak bardzo zapracowani. - Kiedyś był czas na oddech, a dziś nawet emeryci zapracowani - podsumowała.