Biblioteka dla nauczycieli ma zniknąć z Raciborza. Marszałek zlikwiduje filię pedagogicznej książnicy
Sejmik Województwa Śląskiego podjął uchwałę o zlikwidowaniu placówki w Raciborzu. Wcześniej, o jej pozostawienie lobbowało wielu polityków m.in. senator Ewa Gawęda i radny Henryk Siedlaczek. Po decyzji sejmiku Franciszek Marcol z rady powiatu zaproponował staroście raciborskiemu przejęcie placówki.
Marcol zaangażował się w obronę filii przed likwidacją. Jako oświatowiec jest jej wieloletnim czytelnikiem, nadal korzysta z jej zbiorów, ceni fachową wiedzę i pomoc miejscowych bibliotekarek. Śledził z nimi on-line obrady sejmiku, gdzie zapadła decyzja o likwidacji. - Stało się to po krótkiej dyskusji. Ta placówka istniała u nas 70 lat. Wszystkie argumenty odrzucono, w tym najważniejszy, że Racibórz leży najdalej od Katowic spośród przeznaczonych do likwidacji filii. Widać Katowice potrzebują Raciborza tylko jak jest pandemia - skwitował gorzko F. Marcol.
Przypomniał, że wielu lokalnych polityków podejmowało starania, by przekonać samorząd województwa do zmiany decyzji w sprawie likwidacji. Angażowali się m.in. senator Ewa Gawęda, radni sejmiku (J. Szczęsny, H. Siedlaczek). Rozmowy prowadzili także starosta raciborski i prezydent Raciborza. W lobbowaniu wzięli udział również związkowcy oświatowi.
Wobec zaistniałych okoliczności mam prośbę do zarządu powiatu o rozważenie możliwości przęjęcia tej placówki od urzędu marszałkowskiego i pozostawienia jej w Raciborzu w niezmienionym kształcie. - Nieraz udowodniliśmy, że Powiat potrafi wziąć odpowiedzialność na swoje barki - zaapelował do radnych powiatowych.
Marcol podzielił się z radnymi swoją gorzką refleksją, że różni politycy wysokiego szczebla chętnie przyjeżdżają do Raciborza niczym za czasów PRL. - Wtedy coś po takich notablach zostawało, a to chodnik, a to droga. A teraz, przyjeżdżają, nic zostawiają, a likwidują - przekazał na czerwcowej sesji. Dodał, że jest decyzją sejmiku zdegustowany.
Likwidacja filii bibliotecznej potrwa do końca listopada.