Tegoroczny Raciborski Festiwal Średniowieczny był rekordowy. Do Raciborza przyjechało ponad pięciuset odtwórców. Nie wszyscy goście byli wojownikami. Kramy rzemieślników uginały się od przepięknych, misternie wykonanych ozdób, elementów ubioru, wyrobów garncarskich. Nie zabrakło średniowiecznego jadła - podpłomyków, pieczeni, pierogów z pokrzywą, dań bazujących na kaszy.
Rośnie nowe pokolenie raciborskich Drengów. Na zdjęciu Adam "Egil" Wojciechowski ze swoim synem Stasiem.
"Thrima" należy do drużyny Woton Hird z Jeleniej Góry. Jest jedną z nielicznych kobiet, które biorą udział w bitewnej części imprezy. - Po prostu lubię się bić - mówi wojowniczka.
Raciborscy Drengowie przygotowali dla publiczności ogrom atrakcji, począwszy od namiotu opowieści, przez średniowieczne gry i zabawy, szkółkę rycerską dla najmłodszych i zdobywanie zamku ze słomy, po widowiskowe turnieje i wielką bitwę. O tym wszystkim opowiedział nam przywódca Drengów Marek "Ragnald" Mansz rankiem 19 czerwca, w trakcie obchodu po obozowisku.
Basia "Litlauss" Wypych i Elżbieta "Sigrun" Noga w średniowiecznej karczmie. Warto tu zajrzeć przed obiadem!
Karolina Jurowicz z córeczką Bogną przyjechały do Raciborza z Chorzowa. - Byliśmy kiedyś tutaj jako goście, w tym roku postanowiliśmy przyjechać jako rekonstruktorzy - mówi Karolina i przyznaje, że impreza jest o wiele większa niż jeszcze kilka lat temu. - Robi to wszystko wrażenie, jest bardzo dużo wystawców - dodaje.
Ola, Julka, Milena, Tomek i Marta Widera przyjechali do Raciborza z Wodzisławia Śląskiego. - Wszystkiego jest wyraźnie więcej niż w poprzednich latach - mówią goście. Cała rodzina interesuje się historią. Raciborski Festiwal Średniowieczny odwiedzają przeważnie w sobotę rano, zanim jeszcze zjadą się tłumy.
"Manewry wojów" to terenowa gra bitewna, w której uczestniczą rekonstruktorzy. Odwaga, spryt, umiejętności, dyscyplina i taktyka - tego wszystkiego potrzeba, aby wygrać.
Relacja na żywo z "Manewrów wojów". Starcie, które udało nam się zarejestrować, zaczyna się około 19. minuty nagrania.
Ania Kulińska z Bielska-Białej postanowiła przywieźć z festiwalu pamiątkę, która nigdy się nie zgubi. Tatuaż wykonuje "Manson" z "Reko.Tatoo". Rysunek powstaje tradycyjną metodą.
Jakub "Sasan" Gabriel jest członkiem czeskiej drużyny "Žar ptica" ("Ognisty ptak"). Wojownik przyjechał na Raciborski Festiwal Średniowieczny z Brna.
Robert Macheta z córkami Marysią i Mają to stali bywalcy Arboretum Bramy Morawskiej. Po wizycie na festiwalu udadzą się do mini zoo (Marysia ma w woreczku marchewkę dla osiołka) - Fajnie, że ta impreza tak się rozrosła. Widać, że kryzys w ogóle nie zaszkodził organizatorom - mówi Robert.
Zofia "Runa" Stachera i Marcelina "Astrid" Majnusz grają w "Kubb". Zabawa polega na strąceniu klocków przeciwnika oraz zbiciu króla.
Karolina Lamparska prowadzi we Wrocławiu pracownię witrażu "Glass Art". W rozmowie z Nowinami artystka przyznaje, że nie przyjeżdża na wiele imprez tego typu. Wymienia Biskup, Wolin oraz Racibórz. - Lubię to miejsce i tych ludzi, wspieram ich - mówi.
Przechadzając się po obozowisku natknęliśmy się na Filipa "Racibora" Hajdera. Miłośnik historii nastrajał lirę anglosaską. Przyjechał do Raciborza z Leżajska na Podkarpaciu. Filip przyznaje, że swoje słowiańskie imię wybrał na cześć księcia pomorskiego Racibora I.
Małgorzata Bassara z Nowego Sącza potrafi niezwykle interesująco opowiadać o tkactwie. Na zdjęciu widać krosno pionowe. Krosna tego rodzaju były używane we wczesnym średniowieczu. W razie zagrożenia, cenny materiał można było szybko odciąć i zabrać ze sobą. Pani Małgorzata ubolewa, że dziś wszystko robi się tylko na chwilę, a przez to rzeczy nie są szanowane. - Kiedyś trzeba było wysiać len i zebrać go, a następnie na jesieni obrobić go. Trwało to rok. Następnego roku kobiety przędły z tego lnu nici. Dopiero w kolejnym roku mężczyźni tkali z nich materiały. Szyciem zajmowano się w następnym roku. Trzeba było czterech lat, aby wykonać jakiś element ubioru - mówi Małgorzata Bassara.
Robert Broda (z prawej) zajął się rzemiosłem garncarskim sześć lat temu. Stoisko raciborskiego rzemieślnika znajduje się przy drodze do bramy grodu. Dla Roberta Brody garncarstwo wciąż jest zajęciem dodatkowym. Na co dzień rzemieślnik jest pedagogiem w ośrodku wychowawczych w Jaworze.
Szukanie luki w formacji przeciwnika, nawoływanie i... walka, walka, walka. Walka w piekielnym upale. Tak wyglądała wielka bitwa stoczona 19 czerwca pod raciborskim grodem.
Przygotowania do bitwy i pierwsze starcie (widok z budynku bramnego, bitwa od 13. minuty):
Kolejne starcie, tym razem widok z innej perspektywy:
20 czerwca zorganizowano turniej łuczniczy dla publiczności.
Ostatniego dnia festiwalu odbyły się również finałowe walki w turniejowe.
Impreza rozpoczęła się 18 czerwca i trwała do 20 czerwca.
Oto program 11. Raciborskiego Festiwalu Średniowiecznego.
Zobacz również: