Wodniacy szukają ciepłego kąta w mieście. Najlepiej na plaży
Mariusz Miczek z Raciborskiego Towarzystwa Wioślarskiego gościł na lutowym posiedzeniu komisji oświaty Rady Miasta Racibórz. Apelował do radnych o wsparcie wodniaków, którzy chcą godnej siedziby w mieście.
Miczek przedstawił się jako „zarażony rzeką od 20 lat”. Stoi na czele sekcji wodniaków od 4 lat. Prowadzi w niej 32 dzieciaków, co jak twierdzi, jest sporą grupą w naszym regionie. Z zawodnikami jeździ na imprezy ogólnokrajowe, a także puchar Czech, zawody we Francji. Przywożą z nich medale.
Wodniacy potrzebują w mieście suchego, ciepłego kąta i w tym celu spotkał się z radnymi komisji zajmującej się m.in. sprawami sportu.
Składam urzędowi miasta propozycję i kieruję ją w imieniu naszych dzieciaków, byśmy mogli zagospodarować kontenery na miejskiej plaży na okres 12 miesięcy w roku przez 24 godziny na dobę – zwrócił się do członków komisji oświatowej. Lider raciborskich wodniaków widzi na plaży miejskiej potencjał dla utworzenia kafejki z kinem letnim. – Żeby plaża żyła – dodał.
Miczek nadmienił, że niemal co dzień RTW trenują w rejonie mostu na Odrze. – Mamy mega zdolne dzieciaki, których nie zniechęca nawet kilkanaście stopni mrozu. 20 dzieciaków które chcą o każdej porze roku pływać – podkreślił trener i działacz. Twierdzi, że ma wiele zapytań od miłośników wodniactwa o nowe inicjatywy RTW.
O szaletach w parku Roth, do których skierował ich magistrat, Miczek powiedział, że więcej z nimi problemów niż pożytku. Klub wioślarzy wyłożył 13 tys. zł na prace remontowe w obiekcie, ale „wygląda to jak wygląda, mokro tam i wilgotno”. – Tam jest taka wilgotność, że nawet plastik odstaje. Naprawdę jest źle. Tymczasem nam potrzebne jest suche miejsce, zwłaszcza na zimę. Musimy przebierać się na śniegu i w wodzie, a gdzie dzieci mają robić siku? – zauważył na posiedzeniu. Zdaniem Miczka, w dawnych szaletach panują skrajne warunki.
Marzeniem sympatyka wodniactwa jest wykopanie mariny w Raciborzu. Takowa powstała w Krapkowicach i stała się atrakcją turystyczną dla gości z zagranicy.
Magdalena Kusy uważa, że taki punkt, o jakim mówi Mariusz Miczek, jest w Raciborzu pożądany. Według niej, poprzedni najemca obiektów na plaży nie sprawdził się w tym otoczeniu.
M. Miczek podał radnym, że przeprowadził już wiele rozmów z prezydentem miasta i pokazywał mu przykłady działania zaprzyjaźnionych grup z Krakowa, Wałbrzycha czy Wrocławia. – Można zakupić kontenery z zapleczem za 130 tys. zł – wyjaśnił radnym.
Miczek oczekuje od magistratu pozytywnego spojrzenia na nową inicjatywę. – Wiemy już czego nie chcemy. Jak dostaliśmy szalety w parku to zaraz były wezwania do straży miejskiej w sprawie sprzątania parku. Dostaliśmy rachunek za śmieci. Wolimy żeby urzędnik dzwonił nie z pretensjami tylko pomógł. A tu podatek od gruntu pod wodą chcieli nam dać – ponarzekał przed komisją fan wodniactwa. Dodał, że jego koledzy z innych klubów w kraju mówią mu, że to z czym się boryka w Raciborzu to „jakiś kosmos”. – Tymczasem kawałek fajnego sportu się dzieje w naszym mieście, zasługuje na wsparcie – podkreślał wodniak.
Szefowa komisji Zuzanna Tomaszewska obiecała Miczkowi, że to gremium chce być na bieżąco z tematem zagospodarowania plaży. – Będziemy się pytać co dalej z bulwarami. Mamy nadzieję na dodatkowe rozwiązania. Osobiście jestem przychylna, żeby wodniacy znaleźli magazyn na terenie OSiR, takie miejsce pod sprawy techniczne, a kontenery na plaży były miejscem relaksu – podsumowała Z. Tomaszewska.
(m)
Żeby nie stracić kolejnego sezonu
Po wystąpieniu Mariusza Miczka na miejskiej komisji edukacji, spotkaliśmy się z nim raz jeszcze na plaży Miejskiej w Raciborzu. Opowiedział nam o planach Raciborskiego Towarzystwa Wioślarskiego na rozwój – nie tylko klubu kajakowego, ale również plaży miejskiej w Raciborzu.
– Mamy tyle sprzętu, tyle kasy zainwestowaliśmy z funduszy, projektów, konkursów i darowizn, że zwróciliśmy się z prośbą o użyczenie kontenerów na plaży miejskiej. Prezydenci i naczelnik Żychski zgodzili się, żebyśmy mogli tutaj przezimować, ale liczyliśmy, że to będzie dłużej – mówi M. Miczek. Aktywista twierdzi, że w Raciborzu „wiele tematów kajakowych zostało spalonych”. – Da się to uratować, da się to ożywić niewielkim kosztem. Miasto inwestuje miliony w bulwary po drugiej stronie Odry, ale dalej nie mamy bezpiecznej przystani. Ta, która jest, jest niebezpieczna i niefunkcjonalna – dodaje.
Wszechobecna wilgoć, przemoknięte podłogi, odchodzące linoleum, skroplona na ścianach woda - taki obraz przedstawiają obecnie kontenery nad Odrą w Raciborzu.
Wodniak zwraca też uwagę na fatalny stan kontenerów na plaży miejskiej w Raciborzu. – Jak zostały zalane na jesień, to do tej pory nikt tutaj nie był, nikt ich nie zabezpieczył. Ja wziąłem łopatę i odkopałem je z piasku, żeby woda miała którędy uchodzić. Do tej pory jest tu wilgotno. Podłogi są przemoknięte. Nie dostałem zgody, żeby ściągnąć linoleum – wylicza.
Raciborskiemu Towarzystwu Wioślarskiemu marzy się, aby miasto użyczyło im kontenery nad Odrą. Mariusz Miczek zapewnia, że niewielkim nakładem środków można sprawić, że miejsce stanie się bardziej funkcjonalne – oprócz siedziby wodniaków, dałoby się tu zorganizować np. letnie kino. M. Miczek wskazuje też, że miejsce nie jest należycie przygotowane do prowadzenia nawet małej działalności gastronomicznej. – Każdy kto będzie chciał wziąć udział w przetargu i to zobaczy, zapyta: Co to jest?! Najpierw trzeba zrobić remont tych podłóg i dopiero potem myśleć, co dalej. Obudzimy się znowu po sezonie – mówi.
(żet)
Ludzie:
Zuzanna Tomaszewska
Była radna Miasta Racibórz