Posłanka Lenartowicz: zwolnienia w Ramecie porównuję do wykorzystywania dzieci do pracy dla koncernów w Azji
Przed sądem pracy w Rybniku oraz raciborskim sądem rejonowym toczą się rozprawy kilkudziesięciu byłych pracowników spółdzielni meblarskiej, domagających się odszkodowań od pracodawcy. Zostali zwolnieni rok temu - dyscyplinarnie lub za porozumieniem stron, ale przy zrzeczeniu odprawy i okresu wypowiedzenia. Ich losy śledzi posłanka Gabriela Lenartowicz.
Rozprawę w Raciborzu obszernie relacjonujemy w najnowszym numerze Nowin Raciborskich. PIP z Rybnika oskarża byłego już prezesa zarządu Ramety - Stefana Fichnę o naruszenia kodeksu pracy. W tygodniku przeczytają Państwo jak zwolnieni opisali przed sądem kulisy ich rozstania z pracą. Wpierw dostawali do podpisu dokument o rozwiązaniu umowy za porozumieniem stron. Gdy oponowali - zwalniano ich dyscyplinarnie. - Zarzuty były powielane na ksero, jednakowe dla wszystkich - mówił przed sądem pan Adam, zwolniony po 15 latach bez upomnienia czy nagany. Wśród tych zarzutów wobec innych było podburzanie załogi. Sędzia pytała 64-letniego inwalidę poruszającego się o kulach, pana Sylwestra czy urządzał masówki na terenie Ramety? - W pracy miałem kontakt tylko z dwoma pracownikami, którzy przychodzili do mnie po przygotowane części. Wszyscy byli zadowoleni ze współpracy ze mną - opowiadał mężczyzna. Trudno było się nie przejąć zeznaniami niedosłyszącej pani Kariny, która do dziś sądzi, że zwolniono ją bo "chyba za mało szyła". Od pracodawcy nie usłyszała złego słowa na swój temat, ale musiała odejść z dnia na dzień, zostając - jak większość zwolnionych - bez środków do życia na wiele miesięcy.
Z redakcją Nowin skontaktowała się posłanka Gabriela Lenartowicz, która od roku pomaga zwolnionym z Ramety w dochodzeniu swoich praw pracowniczych. Pracownice jej biura wspierały niepełnosprawnych w zgłoszeniu do Państwowej Inspekcji Pracy. Lenartowicz regularnie spotyka się z przedstawicielami zwolnionych. - Wiem, że rozprawa w Raciborzu jeszcze potrwa, bo jest przedłużana przez obwinionego, który chce rozłożyć odpowiedzialność za to co się stało przed rokiem na cały zarząd spółdzielni. Szkoda, bo wyrok z Raciborza pomógłby zwolnionym osobom prędzej dojść sprawiedliwości przed sądem pracy - uważa pani poseł.
G. Lenartowicz jest rozczarowana postawą lokalnych OPS-ów, zwłaszcza raciborskiego, gdzie uzyskała tłumaczenie, że pracownicy socjalni nie zajmowali się zwolnionymi z Ramety, bo ci nie zgłosili się do instytucji sami. - Przecież ośrodek pomocy ma motywy moralne i prawne żeby interweniować w takiej sytuacji. Przeprowadza się przecież wywiady środowiskowe, chodzi o pomoc niepełnosprawnym, którzy zostali bez środków do życia.
Ludzie:
Gabriela Lenartowicz
Poseł na Sejm RP
Komentarze
7 komentarzy
Sytuacja w PKZP też jest pochodną zamętu w spółdzielni: wg prawa kontrolę nad Kasą sprawują związki zawodowe, które zostały rozwiązane, a przewodnicząca zarządu Kasy została zwolniona, też dyscyplinarnie. W firmie gdzie zarząd i pracownicy szanują się nawzajem nie stanowiłoby to większego problemu.
Pan Stefan został wykorzystany przez nowych "państwa" prezesów. Zanim się go
pozbyli w taki sam sposób jak pozbywano się pracowników porobili czystki jego rękoma i obarczyli go całą odpowiedzialnością. Ponoszą taką samą moralną winę. A że wcześniej utrata klienta ujawniła efekty samodzielnych rządów Stefana to już inna broszka. Są siebie warci.
Słabego łatwo kopać. Tak....! Biedny ,zadluzyl zaklad , narobil długów...bo byl sam ! Chcial zeby zarzad byl jednoosobowy, zeby nikt nie patrzyl mu na rece . Lepirj zapytajcie go gdzie sie podzialy pieniadze z kasy zapomogowo-pozyczkowej . Dlaczego nie mozna ich wyplacic . UWAGA ! KZP nie zarzadza zaklad pracy , gdzie skarbnik , sekretarz , kasjerka . Gdzie i kto te pieniążki łapu-capu . Czyzby kolejna sprawa dla prokuratora , a to wszystko za milosciwie panujacego SF . Słabego łatwo kopać
Fichna nie był sam w tym zarządzie. Jak już to zwalniało więcej osób. Prezes w końcu też wyleciał i to tak samo jak ci wcześniej no to widać gdzie zapadały decyzje naprawdę. Jednego, słabego teraz łatwo kopać. Ale mógł się postawić nie zgodzić być taki jak kiedyś szkoda go.
To nie do wiary, że pan Stefan Fichna tak potraktował ludzi, z którymi przepracował całą swoją karierę w Ramecie, z wieloma był na Ty, szanowali go, spośród załogi wybrali na prezesa. Rameta już nigdy nie będzie taka sama po tym co się tam wydarzyło. Miejmy nadzieję, że nowi państwo prezesi uratują ten tak zasłużony dla Raciborza zakład.
Ja też jestem osobą pokrzywdzoną przez zarząd. Pani Gabrysia jako jedyna z osób pełniących jakąkolwiek funkcję w naszym mieście, zainteresowała się naszym losem. Od początku pomaga nam przejść przez to piekło. Dziękujemy jej za pomoc i wsparcie.
W imieniu całej mojej rodziny bardzo dziękuje pani poseł za pomoc i zaangażowanie- powinniśmy bardziej doceniać p. Lenartowicz za jej działania!!!