Piątek, 1 listopada 2024

imieniny: Seweryna, Wiktoryny, Warcisława

RSS

Woda w piwnicach rodzi problemy

24.08.2020 19:00 | 1 komentarz | mad

Mieszkanka jednego z bloków przy ulicy Fabrycznej w Chałupkach zgłosiła się do redakcji Nowin z problemem zalanej piwnicy. Jak wskazuje, w wyniku tej sytuacji został uszkodzony jej sprzęt, który tam przechowywała. Straty szacuje na kilka tysięcy złotych. – Niestety, żadnej pomocy nie otrzymałam od zarządcy – żali się Nowinom kobieta. Druga strona odpiera ten zarzut i przedstawia dokumenty, które świadczą, że pomoc się pojawiła.

Woda w piwnicach rodzi problemy
To widok po kilku dniach po wypompowaniu wody z piwnicy. Widać, że woda ponownie się tam zbiera
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Mieszkanka: zostałam z problemem sama

Marzena Fonfara ponad dwa lata temu zamieszkała w Chałupkach, w jednym z bloków przy ulicy Fabrycznej, których zarządcą jest firma usługowa „Estebe-katebe”. Postanowiła o tym, aby przeprowadzić się tam z Rydułtów, by mieć bliżej do Czech, gdzie w jednej z firm podejmuje pracę. Uciążliwości z dojazdem do niej w dobie pandemii koronawirusa oraz aby zmniejszyć codzienny dystans pokonywanych kilometrów, spowodowały, że razem z partnerem zdecydowali o ponownym przeprowadzeniu się, tym razem do pobliskiej Ostrawy. Po znalezieniu odpowiedniego lokum i będąc w trakcie dokonywania formalności, stwierdzili, że powolutku będą wyprowadzali się z mieszkania w Chałupkach. Rzeczy zaczęli znosić do piwnicy, bo z niej – jak podkreśla pani Marzena – bliżej im do wynoszenia ich później do samochodu. – Za każdym razem, kiedy wychodziliśmy z mieszkania, coś tam znosiliśmy, żeby potem było nam łatwiej, kiedy już będziemy wywozić te rzeczy do nowego mieszkania – tłumaczy kobieta.

Sprawę pokrzyżowała jednak sytuacja sprzed dwóch miesięcy. Po ulewnych deszczach w piwnicach obiektu pojawiła się woda, która zalała zniesione tam rzeczy, m.in. przeróżne sprzęty. Jak relacjonuje kobieta, wody w piwnicy było 40 cm. Mieszkanka szukając pomocy, zwróciła się do zarządcy obiektu z prośbą o jej wypompowanie. Niestety, jak twierdzi, pomocy nie otrzymała. Nic nie udało się zdziałać także jej ojcu, który pracując w jednej ze spółdzielni mieszkaniowych w Rydułtowach liczył, że będzie mógł sprawę załatwić, jako osoba z tej samej branży (z formalnego punktu to jednak ojciec pani Marzeny jest właścicielem mieszkania, a pani Marzena wynajmującym). Mieszkanka zaznacza, że miała problem także z otrzymaniem numeru polisy ubezpieczyciela obiektu, do którego chciała zgłosić szkodę.

Kobieta zauważa, że szukając pomocy, zwróciła się do straży pożarnej o wypompowanie wody z piwnicy. – Wypompowali ją, jednak następnego dnia znów się nazbierała, bo „wyciska ją” - tam jest posadzka pęknięta – opisuje nam pani Marzena. Ocenia, że straty, jakie poniosła w wyniku zalanych sprzętów, wynoszą około 7 tys. złotych. Wyjaśnia, że zgłosiła się do redakcji Nowin, aby zarządca „coś z tym problemem zrobił”.

Zarządca: Wspólnota nie zostawiła pani z problemem

Skonfrontowaliśmy słowa, które usłyszeliśmy od Marzeny Fonfary z zarządcą obiektu, czyli firmą usługową „Estebe-katebe” Stanisława Budyńskiego. Pan Stanisław na wstępie zaznacza, że: interesem zarządu i zarządcy jest, aby ludzie tam przebywający i mieszkający na stałe mieli bezpieczeństwo mieszkania i komfortowego życia. – Co robimy w tej sprawie? Dbamy przede wszystkim, aby stan techniczny tych budynków był właściwy. Kto nad tym czuwa? Inspektor nadzoru dokonuje co roku przeglądu technicznego i pojawiające się uwagi stanowią podstawę planu gospodarczego. A plan opracowuje zarząd i przedstawia go właścicielom mieszkań. I właściciele mieszkań, mają podjąć decyzję, co robimy: czy malujemy, czy remontujemy, czy zwalczamy inne skutki – mówi Stanisław Budyński.

Zarządca obiektu dostrzega, że temat zalanych piwnic w Chałupkach jest problemem cyklicznym. – Im większe opady, tym większy napływ wody. A co robimy? Niewiele. Bo podejrzewamy, że większość wody w piwnicach pojawia się z wód gruntowych. Niewiele robimy, a konsekwencją tej sytuacji jest m.in. to, że w gminie Krzyżanowice brak kanalizacji sanitarnej – stwierdza. Dodaje, że ten sam problem dotyczy nie tylko budynku, o którym poinformowała nas pani Marzena, ale także tych przy ul. Długiej, którymi również zarządza. – Robimy niewiele, ale przede wszystkim się ubezpieczamy. Każda taka tragedia, jaka ma miejsce, jest zgłaszana do ubezpieczyciela, no i ubezpieczyciel zazwyczaj podejmuje pozytywne stanowisko – wyjaśnia. Odpiera zarzut, że ze strony zarządcy był problem z podaniem danych do ubezpieczyciela właścicielowi mieszkania, przedstawiając stosowne pisma potwierdzające to. – Na jakim jest etapie sprawa? Toczy się. Ubezpieczyciel przeprowadza swoje działania, choć tutaj jest problem. Pytanie, bo to nie jest pierwsza sytuacja taka, co wspólnota ubezpiecza. Budynek - elementy wspólne, czy też mienie znajdujące się w tych budynkach. Odpowiedź, co prawda ustna nie pisana, jest, że wspólnota ubezpiecza budynki części wspólnej. Jeżeli w wyniku żywiołów, elementy części wspólnej zostaną naruszone, uszkodzone – to wtedy ubezpieczyciel zwraca pieniądze. Natomiast, jeżeli w wyniku zdarzenia losowego woda zaleje mienie w piwnicy, które nie jest własnością wspólnoty, tylko właścicieli – to, co wtedy? Wtedy właściciel musi się ubezpieczyć – tłumaczy S. Budyński.

Rozmówca pytany, czy zarząd nie rozważa np. drenażu budynku, aby tak spróbować zażegnać problem zalewania piwnic, odpowiada, że może to być zbędna czynność, choć dostrzega, że zawsze należy spróbować. Zauważa, że powinna zostać zrobiona konkretna ekspertyza. – Ale decyzja należy do właścicieli, to oni mają ją podjąć – zaznacza. A czy pojawiła się taka propozycja ze strony zarządu? – Nie – słyszymy. S. Budyński podkreśla jednak, że jeśli pojawiłaby się sugestia ze strony osób kompetentnych, że drenaż rozwiązałby problem, to najpewniej zarząd podjąłby stosowną uchwałę, aby ten został zrealizowany.

Kiedy podnosimy słyszany przez mieszkankę problem z brakiem pomocy przy wypompowaniu wody, S. Budyński zaprzecza, jakoby miałaby się nie pojawić pomoc ze strony zarządcy. – Faktem jest, że pompujemy, to jest bezsporne. Nawet na wyposażeniu wspólnoty mamy pompę – twierdzi pan Stanisław. I dodaje: wspólnota nie zostawiła pani z problemem.

Dawid Machecki