Przebudowa wiaduktu potrwa do końca roku
Wciąż pojawiają się nowe problemy związane z przebudową wiaduktu wzdłuż ul. Mariackiej w Radlinie. A miasto zapewnia, że inwestycja nie jest zagrożona, oraz że jest stale monitorowana.
RADLIN Od listopada zeszłego roku trwają prace budowlane na wiadukcie wzdłuż ul. Mariackiej w Radlinie. Radlińscy urzędnicy szacowali, że budowlańcy skończą prace do lipca. Tego terminu nie udało się jednak dotrzymać. – Nie jesteśmy w stanie jasno określić daty końcowej realizacji inwestycji. Nie wiemy, na jakie niespodzianki natrafi jeszcze wykonawca przebudowy – mówi Barbara Magiera, burmistrz Radlina.
Pierwsze problemu
Za kwotę nieco ponad 4,5 mln zł modernizacją wiaduktu zajęło się przedsiębiorstwo z Gliwic. Obiekt złożony z trzech przęseł ma się stać obiektem jednoprzęsłowym. Wzmocnienia przy skarpach zastąpione mają być ścianami oporowymi z gruntu zbrojonego. Jak zapowiadali radlińscy włodarze, po zakończeniu inwestycji zmianie ma ulec standard poruszania się po jezdni.
Kilka tygodni po rozpoczęciu prac, podczas prowadzenia robót rozbiórkowych budowlańcy odkryli jedenaście kabli sterujących ruchem kolejowym, których nie uwzględniono wcześniej w planie prac. – Często przy inwestycjach w naszym mieście, napotykamy problemy tego typu. Nie mamy na to wpływu przed przystąpieniem do prac, nie można tego wcześniej w żaden sposób sprawdzić i dopiero inwestycja pozwala ten temat uregulować – przyznaje rzecznik prasowy radlińskiego magistratu Marek Gajda. Na początku grudnia zwołano spotkanie z przedstawicielami kolei i ustalono szczegóły rozwiązania kolizji. Wskazano wówczas na konieczność przygotowania dokumentacji przebudowy kabli i ich zabezpieczenia oraz uzgodnień w sposobie prowadzenia prac, w tym wyłączeń ruchu kolejowego.
Problemów ciąg dalszy
– Kiedy wydawało się, że problem z nowo odkrytymi kablami został zażegnany, pojawił się kolejny kabel, biegnący w miejscu, w którym nie został wskazany na mapach – przyznaje Marek Gajda. Dodaje, że biegł on na tyle blisko prowadzonych prac, że nie pozwalało to na kontynuację inwestycji w tym miejscu. Wymogło to na inwestorze i wykonawcy kolejne rozmowy, tym razem z firmą Tauron. W międzyczasie ogłoszony został stan epidemiczny na terenie naszego kraju w związku z koronawirusem, a później stan epidemii. To skomplikowało sytuację. – Wykonawca powiadomił nas, że Tauron wstrzymuje wszystkie działania związana z nadzorami branżowymi, tym samym uniemożliwiając działania przy przebudowie wiaduktu na szerszym froncie – mówi rzecznik prasowy radlińskiego magistratu. Tauron po prostu w czasie epidemii nie zamierzał tematem się zajmować. Gajda zaznacza jednak, że w końcu po licznych i trudnych rozmowach ustalających sposób prowadzenia prac osiągnięto porozumienie z Tauronem. W efekcie wykonawca przystępuje ponownie do pracy.
Z nadzieją patrzą w przyszłość
– Pragniemy zapewnić, iż inwestycja – nawet pomimo przestojów, spowodowanych czynnikami technicznymi – nie jest zagrożona, oraz że jest stale monitorowana przez nas – podkreśla Marek Gajda. Dodaje, że odbywają się regularnie spotkania na miejscu budowy, w których prócz przedstawicieli magistratu uczestniczą również m.in. wykonawca inwestycji i inspektorzy nadzoru. Oprócz spotkań prowadzona jest regularnie korespondencja elektroniczna związana z projektem. Marek Gajda mówi, że obecnie miasto nie jest w stanie z całą pewnością określić konkretnej daty zakończenia prac. – Przepraszamy za wszystkie nieprzyjemności i utrudnienia, z jakimi mają nasi mieszkańcy do czynienia przy tej budowie. Przed nami kolejne, trudne z pewnością tygodnie i miesiące prac związanych z wiaduktem. Prac koniecznych, jeśli chcemy doprowadzić do końca budowę nowego, bezpiecznego dla pieszych i samochodów obiektu mostowego. Aby tego dokonać, musimy nie tylko rozebrać istniejący wiadukt i postawić nowy – ale równolegle do prowadzonych prac reagować na różnego typu kolizje i znaleźć wyjście z tych kryzysowych sytuacji. Nawet jeśli oznaczają one zwiększenie kosztów inwestycji i wydłużenie czasu jej trwania – podkreśla Gajda. Miasto umowę z wykonawcą aneksowało do końca grudnia.(juk)
Wiadukt zdalnie budowany
Co o przebudowie wiaduktu myślą sami mieszkańcy? Takie pytanie zadaliśmy tym radlinianom, którzy mieszkają w jego pobliżu. Zgodnie oni twierdzą, że przedłużające się zamknięcie wiaduktu jest dla nich udręką. Pani Monika mówi nam, że rozumie problemy, z jakimi musi się zmagać miasto i wykonawca inwestycji. Ma jednak jedno zastrzeżenie. – Osoby takie jak ja, czyli mieszkające od strony ul. Rybnickiej są odcięte od centrum. Nie wszystkim zdrowie pozwala na chodzenie okrężną drogą. Wykonanie inwestycji się wydłuża i nikt nie pomyślał o jakimś lepszym rozwiązaniu dojścia dla nas – żali się. Kolejny mieszkaniec pan Mariusz wątpi, żeby inwestycja była gotowa do końca roku. – Od tygodni nie widziałem tu żywej duszy. Chyba ten most zdalnie jest budowany – przyznaje nam pan Mariusz. – W takim tempie to mostu nie uda się oddać do użytku nawet w przyszłym roku – dodaje.
Komentarze
4 komentarze
Most jak most tylko czemu 100% z kasy miasta bez żadnej kasy z zewnątrz. Rozrzutny Radlin a ile długu ma miasto? Chyba z 50mln jak nie więcej. O żłobku cicho od wyborów, pewno na następne zostawią. A kto za to płaci? Pan płaci Pani płaci...społeczeństwo płaci i narzeka a na wyborach zagłosuje jak zawsze. Prosze pilotowac ile finalnie mieszkańcy zapłacą za tą kładke? Obstawiam 6mln jak nic jeśli nie wiecej. Do całości proszę wszystko zliczyć projekt nadzór itd.
"Wiesz co robi ten most? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest most na skalę naszych możliwości. Ty wiesz, co my robimy tym mostem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie – mówimy – to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo”
W Chinach taki krótki wiadukcik robią w miesiąc. W Radlinie kilka lat. Gratulacje dla gryzipiorkow.
Most stanowi pomnik ... symbol rządów włodarzy Radlina...