Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Afera na Płoni w Raciborzu. 500 złotych za nielegalne odprowadzanie ścieków do Odry

27.07.2020 07:00 | 3 komentarze | żet

Wysokość pierwszej kary, jaką nałożono na raciborskiego przedsiębiorcę za nielegalne odprowadzanie ścieków do Odry, może szokować swą mizernością. Jednak przedstawiciele Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Katowicach oraz Wyższego Urzędu Górniczego informują o wszczęciu postępowań administracyjnych, które mogą doprowadzić do nałożenia wysokich kar pieniężnych. O jakich pieniądzach mowa?

Afera na Płoni w Raciborzu. 500 złotych za nielegalne odprowadzanie ścieków do Odry
Ścieki, które trafiały do Odry w Raciborzu.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Przypomnijmy, tzw. afera na Płoni dotyczy przede wszystkim nielegalnego odprowadzania ścieków do Odry oraz prawdopodobnej eksploatacji złoża kruszywa naturalnego bez koncesji przez Zakład Remontowo-Budowlany „Kampka”. Złoże piasku znajduje się na terenie osadników po dawnej cukrowni Racibórz, na zapleczu ulic  Mieszka Raciborskiego, Łużyckiej oraz Kanałowej. Mieszkańcy Płoni twierdzą, że w szczytowym momencie eksploatacji, przez dzielnicę przejeżdżało dziennie kilkadziesiąt transportów kruszywa. Choć informowali o tym urzędników miejskich i powiatowych, przez ponad rok nic nie zrobiono w tej sprawie. Dopiero po interwencji wędkarzy w Państwowym Gospodarstwie Wody Polskie oraz nagłośnieniu sprawy przez Nowiny, urzędnicza machina ruszyła. Wiosną tego roku działalność przedsiębiorstwa stała się przedmiotem kontroli Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Katowicach oraz Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku. Sprawdziliśmy, co dalej dzieje się w tej sprawie.

Pierwsza kara

W kwietniu tego roku Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach wszczął kontrolę w Zakładzie Remontowo-Budowlanym „Kampka”. 8 kwietnia inspektorzy stwierdzili, że do rzeki Odry odprowadzane są zanieczyszczone wody pochodzące z osadników po dawnej cukrowni. – Zgodnie z przepisami art. 476 Ustawy Prawo wodne, przedstawiciel spółki został ukarany mandatem karnym w maksymalnej dopuszczonej prawem wysokości 500 zł. Kolejne oględziny terenu, przeprowadzone przez inspektorów nie wykazały, aby sytuacja się powtarzała – informuje Małgorzata Zielonka, rzecznik prasowy WIOŚ w Katowicach.

Ponadto inspektorzy WIOŚ przygotowali tzw. zarządzenia pokontrolne, w których na firmę nałożono obowiązki, mające nie dopuścić do przedostawania się wody z osadników do rzeki. To właśnie woda z dawnych osadników cukrowni była nielegalnie odprowadzana do Odry. Pracownicy przedsiębiorstwa wypompowywali ją z dna wyrobiska. Następnie przedostawała się do rzeki. Choć kontrolerzy WIOŚ nie stwierdzili, aby poziom zanieczyszczeń w przepompowywanej wodzie był szkodliwy, to jednak po przedostaniu się do Odry zawartość siarczanów w wodzie pobranej z rzeki przekraczała normę.

Mandat to dopiero początek

Inspektorzy WIOŚ sprawdzili również, czy na terenie znajdującym się w posiadaniu ZRB „Kampka” doszło do nielegalnego składowania odpadów. Takie przypuszczenie sformułowano w jednym ze zgłoszeń, jednakże oględziny nieruchomości nie potwierdziły tego.

Kontrola wykazała jednak także, że przedsiębiorca w 2019 roku wytwarzał odpady w trakcie różnych zleconych robót, nie posiadając wpisu do „Bazy danych o produktach i opakowaniach oraz gospodarce odpadami – dodaje M. Zielonka.

W związku ze stwierdzonymi nieprawidłowościami wszczęto postępowanie administracyjne, które ma doprowadzić do nałożenia na przedsiębiorcę kary pieniężnej. Przepisy przewidują dużą rozpiętość wysokości kary za brak wpisu do BDO – może ona wynieść od 1 tys. zł do 1 mln zł. Wszystko zależy od wielkości przedsiębiorstwa, rodzaju prowadzonej działalności, ilości oraz rodzaju wytworzonych odpadów. Podmiotowi, na który nałożono karę, przysługuje prawo odwołania się od tej decyzji do Głównego Inspektora Ochrony Środowiska. Jak będzie w tym przypadku? Poinformujemy o tym, gdy postępowanie zostanie formalnie zakończone.

„Na legalu”, czyli jak?

Informowaliśmy już, że kilka lat temu Zakład Remontowo-Budowlany „Kampka” czynił starania o uzyskanie pozwolenia na budowę na Płoni... dwóch stawów. Starania te zakończyły się niepowodzeniem, podobnie jak ubieganie się o koncesję na eksploatację złoża kruszywa. Grzegorz Kampka nie chciał rozmawiać z Nowinami na ten temat. Stwierdził jedynie, że działa „na legalu”. W trakcie kontroli Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Katowicach przedsiębiorca poinformował inspektorów, że prowadzone przez jego firmę prace polegają na oczyszczeniu dna osadników z nagromadzonych odpadów. Tym samym nie może być mowy o budowie stawów, czy tym bardziej eksploatacji złoża kruszywa.

Starostwo Powiatowe w Raciborzu potwierdza, że 7 sierpnia 2019 roku referat architektury i budownictwa przyjął bez sprzeciwu zgłoszenie robót niewymagających pozwolenia na budowę polegających na oczyszczeniu dna osadników z nagrodzonych odpadów na terenie działek 416/46 i 417/96.

Takie przedstawienie działalności przedsiębiorcy stoi w sprzeczności z relacjami mieszkańców nt. eksploatacji złoża kruszywa, co potwierdzają zdjęcia wyładowanych kruszywem ciężarówek, które każdego dnia opuszczały teren wyrobiska, a także zdjęcia głębokiego na kilka metrów wyrobiska, którego wygląd nie odbiega od małej kopalni piasku.

Wyjaśnienia przedsiębiorcy nt. prowadzonej działalności nie przekonały pracowników Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku. Zebrali oni materiał dowodowy, a następnie wszczęli postępowanie administracyjne, które ma doprowadzić do nałożenia na Zakład Remontowo-Budowlany „Kampka” kar za nielegalną eksploatację złoża kruszywa naturalnego.

Opłata, która ma odstraszyć

Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku zainteresował się działalnością ZRB „Kampka” na Płoni po zgłoszeniach o nielegalnej eksploatacji kruszywa, które wpłynęły do Wyższego Urzędu Górniczego w kwietniu i maju tego roku.

30 kwietnia pracownicy inspekcyjno-techniczni przeprowadzili oględziny wyrobisk na Płoni. Następnie w oparciu o dostępne materiały zdjęciowe dokonali analizy przekształcenia terenu. – Oprócz czynności, o których mowa powyżej, na polecenie Dyrektora Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku przeprowadzone zostały pomiary geodezyjne oraz batymatryczne powstałych wyrobisk – informuje Anna Swiniarska-Tadla, rzecznik prasowy prezesa Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach. WUG w Katowicach wyjaśnia, że pomiary te prowadzi się w celu ustalenia zakresu przeobrażenia terenu w wyniku eksploatacji kopaliny*.

Po zebraniu materiału dowodowego Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku wszczął postępowanie administracyjne, które może doprowadzić do nałożenia na przedsiębiorstwo kary za nielegalną eksploatację kopalin. Wspomniana kara to tzw. opłata podwyższona. Stanowi ona iloczyn czterdziestokrotności stawki opłaty eksploatacyjnej oraz ilości wydobytej kopaliny. Wysokość wspomnianej opłaty eksploatacyjnej jest uzależniona od rodzaju kopaliny. W przypadku piasku wynosi ona 0,64 zł/t. Oznacza to, że przedsiębiorstwo zajmujące się legalnym wydobyciem piasku i żwiru wpłaca do kasy państwa 64 grosze za każdą tonę wydobytego kruszywa. Gdy taka działalność jest prowadzona nielegalnie, wówczas przedsiębiorca musi się liczyć z tym, że za każdą tonę wydobytego kruszywa zapłaci czterdzieści razy więcej, czyli 25,6 zł. W tym miejscu warto dodać, że tonę piasku można obecnie kupić za około 20 zł (netto).

Jak będzie w przypadku Płoni? Czy ZRB „Kampka” faktycznie zostanie ukarany? Jeśli tak, to ile wyniesie opłata podwyższona? Odpowiedzi na te pytania przedstawimy w „Nowinach Raciborskich”, gdy tylko zakończy się postępowanie administracyjne w tej sprawie.

Priorytetowa sprawa

Do sprawy „afery na Płoni” wrócimy, gdy zakończą się postępowania administracyjne prowadzone przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach oraz Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku i będzie już wiadomo, czy kary faktycznie zostały nałożone (jeśli tak, to o jakich pieniądzach mowa? jeśli nie, to dlaczego?).

Tymczasem dodajmy, że naszymi artykułami na temat tego, co działo się na Płoni, zainteresował się były wiceminister sprawiedliwości, a obecnie minister środowiska Michał Woś. – Po pierwszym artykule Nowin sam zawiadomiłem pana ministra Jacka Ozdobę (sekretarz stanu w ministerstwie klimatu – red.), który nadzoruje Główny Inspektorat Ochrony Środowiska. Później po serii artykułów o dziwnych zdarzeniach związanych m.in. z działaniami w Komendzie Powiatowej Policji w Raciborzu, wystąpiłem do Prokuratora Generalnego i innych instytucji, aby zbadały tę sprawę ze szczególną uwagą. Sprawa jest bardzo szczegółowo wyjaśniana. Pan dyrektor Szymon Szrot (dyrektor biura poselskiego M. Wosia – red.) na bieżąco to analizuje. Zleciłem, żeby ta sprawa była priorytetem – zapewnia w rozmowie z Nowinami minister Michał Woś.

Wojciech Żołneczko


* – Pomiary geodezyjne prowadzi się w celu określenia położenia punktów, wyrażonego współrzędnymi płaskimi XY oraz wysokościowymi Z, na określonej powierzchni terenu (np. nieruchomości gruntowej). W wyniku pomiarów oraz obróbki uzyskanych w ich wyniku danych otrzymuje się numeryczny model ukształtowania terenu oraz różnorodne opracowania graficzne, do których zaliczają się mapy czy też profile, przekroje. Pomiary batymetryczne służą temu samemu celowi, przy czym są prowadzone dla terenu zlokalizowanego pod wodą (dna zbiornika wodnego). Na podstawie wyżej opisanych pomiarów oraz innych danych ustala się zakres przeobrażenia terenu w wyniku eksploatacji kopaliny – wyjaśnia Anna Swiniarska-Tadla z Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach.


Zobacz również:

Ludzie:

Michał Woś

Michał Woś

Poseł na Sejm RP