Słońce wypala towar na targowisku. Sprzedawcy proszą o pomoc PK
Handlujący od dekad na raciborskim targu mają problem, bo PK każe im zdjąć ich prowizoryczną osłonę przed słońcem. Ta chroni towar przed „wypaleniem”, ale zdaniem służb komunalnych zagraża bezpieczeństwu całego obiektu.
Spotkani na targowisku sprzedawcy są tu już ponad 30 lat. Za kadencji prezydenta Jana Osuchowskiego byli wśród reformujących plac targowy, gdy boksy z towarem zadaszono. – I wtedy popełniono błąd konstrukcyjny, na co zwracaliśmy uwagę od początku. Powierzchnia nad boksami nie tylko nie chroni nas przed światłem, ale wręcz je skupia i stąd nasze problemy w okresie wiosenno-letnim – opowiada nam pan Andrzej ze stoiska z dżinsami. Pokazuje jak materiał traci jakościowo na intensywnym naświetlaniu. – Kto chce kupić taki towar? – pyta.
Od 13 lat na targu radzono sobie z problemem, stosując białą plandekę, zawieszoną pod dachem. Kupili ją sami handlujący. Była skuteczna, promienie nie docierały do wystawionych ubrań.
W tym roku Przedsiębiorstwo Komunalne nakazało ją usunąć. Tłumaczy handlującym, że zagraża bezpieczeństwu ich samych oraz klientów. Spółka miejska powołuje się na przepisy przeciwpożarowe. Płachta założona przez targujących wisi pod klapami oddymiającymi, które w razie pożaru nie spełnią swych funkcji.
Janusz Kancik, jeden z najbardziej doświadczonych sprzedawców na targu mówi, że owe klapy zamontowano na prośbę miejscowych. W upalne dni temperatury pod zadaszeniem były bardzo wysokie. – Ciężko było tu wytrzymać, klienci też narzekali – wspomina. Klapy działały więc jako nietypowa wentylacja. W PK twierdzą, że służą czemu innemu i przez niewłaściwe użytkowanie trzeba je teraz naprawić. Koszt napraw wyniesie co najmniej 7 tys. zł. Handlujący reagują: mechanizm uruchamiający klapy od początku był zawodny, a reperowały go co rusz inne firmy. W braku fachowej reakcji upatrują problemu z działaniem systemu oddymiającego.
W kwietniu Stowarzyszenie Pracodawców Śląskich, które reprezentuje targowisko apelowało do prezydenta Polowego o interwencję w sprawie ochrony przed promieniami słońca. Wcześniej proszono o to PK – już w lutym. – Nikt na poważnie nie zainteresował się naszym problemem – grzmieli kupcy. Narzekali, że zostali pozostawieni sobie.
J. Kancik najdłużej był przeciwny zdjęciu osłon przed słońcem i otrzymał z PK wypowiedzenie umowy najmu swego stoiska. Oponował, bo nie chciał świadomie niszczyć towaru, którym handluje. Teraz koresponduje z PK i szuka pomocy w tym sporze. Zgłosił się do Nowin, temat poruszyło Radio Vanessa.
Rozwiązaniem jest np. wymalowanie zadaszenia specjalną farbą. Sprzedawcy orientowali się w kosztach i technologii takiego przedsięwzięcia. Jak zaznacza J. Kancik, byliby gotowi partycypować w nakładach, ale chcieliby, żeby ktoś z nimi rozmawiał w tej sprawie. – Jak miastem rządził pan Lenk, a przedsiębiorstwem pan Kowalewski to przychodzili do nas, interesowali się. Tego samego oczekujemy od obecnych władz – rozkłada ręce nasz rozmówca.
Z kupcami rozmawiał radny Michał Kuliga, z którym sami się skontaktowali. Zajęcie się sprawą zadeklarował również wiceprezydent Michał Fita, którego poinformowaliśmy o problemie. Dodatkowym tematem, ważnym dla targowiska, jest podejście Miasta do miejscowych handlowców, którzy musieli ponosić pełne opłaty za czas, w którym handel był zakazany z powodu pandemii.
(ma.w)
Komentarz prezesa Bogdana Gawliczka
Chodzi nam o bezpieczeństwo handlujących oraz klientów targu. Zgłosiliśmy sytuację z plandeką do straży pożarnej, musieliśmy zająć się jej wyjaśnieniem. Nasze służby na miejscu obsługują zabezpieczenia antypożarowe. Zapewniam, że nasze działania nie mają na celu doprowadzić do poszkodowania kogokolwiek. Nikogo nie wyrzucamy z targowiska. Bezpieczeństwo przede wszystkim.
Mamy dokumentację zdjęciową jak to wyglądało (zdjęcie rozwieszonej plandeki pod dachem).
PK jako administrator musi dbać o bezpieczeństwo obiektów. Jeżeli dochodzi do sytuacji, że ma miejsce czynność niedozwolona, to musimy zastosować odpowiednie środki. Łącznie z tak drastycznymi jak możliwość wypowiedzenia umowy. Chodzi o zdyscyplinowanie stron umowy, aby przepisy były przestrzegane.
Może kiedyś było coś „odpuszczone”. Teraz nie może być o tym mowy. Jeżeli dochodzi do uszkodzeń mienia publicznego, jeżeli docierają do nas sygnały na temat niewłaściwego użytkowania urządzeń na targowisku, to my musimy reagować.
Działania podjęte ze strony handlujących zostały podjęte bez konsultacji i zgody z nami. To PK odpowiada za stan bezpieczeństwa obiektu i każdy kto przebywa na terenie targu musi czuć się tam bezpiecznie.
Ludzie:
Bogdan Gawliczek
Dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej Zakładu Pielęgnacyjno-Opiekuńczego w Krzanowicach, były prezes PK Racibórz
Michał Fita
Dyrektor Centrum Kultury i Sportu w Kietrzu - TKALNIA, były wiceprezydent Raciborza, radny Raciborza
Michał Kuliga
Wiceprezydent Raciborza
Komentarze
1 komentarz
Pan Kancik się mija z prawdą, klapy nie były montowane na prośbę miejscowych, tylko są wymagane przepisami, gdyż pasaże - a tym jest własnie targowisko, muszą być oddymiane. Targowisko nie zostało by dopuszczone do użytkowania bez tych klap. Poza tym są to drogi ewakuacyjne, na których nie można montować żadnych okładzin z materiałów palnych , czy topiących się. Oczywiście jest tam gorąco, oczywiście projektant nie przemyślał sprawy, ale trzeba to zacienienie wykonać inaczej.