W Rybniku zmieniają podejście do zieleni
Panująca susza sprawia, że niektóre miasta decydują się wstrzymać koszenie miejskich trawników i zieleńców. Jak zawsze są zwolennicy i przeciwnicy takiego rozwiązania… Jak jest w Rybniku?
- Kosimy, starając się zachować zdrowe podejście do tej kwestii – mówi Joanna Kotynia-Gnot, dyrektor rybnickiego Zarządu Zieleni Miejskiej. - W pierwszej kolejności są koszone ronda, rozjazdy, tereny przy ciągach komunikacyjnych, miejsca z utrudnioną widocznością - są to koszenia związane z bezpieczeństwem w mieście. Trawy koszone są również na terenach placów zabaw i siłowni na wolnym powietrzu - tu kwestia dotyczy ograniczenia występowania kleszczy, komarów i meszek. Koszenia obejmują też interwencje mieszkańców, związane z niebezpiecznymi nieużytkami przy domach i posesjach które stanowią potencjalne zagrożenie pożarem, podczas wypalania traw czy podpaleń – wyjaśnia dyrektor Kotynia-Gnot.
Opinie specjalistów mówią jednoznacznie, że nasz ekosystem został dość znacznie zaburzony ze względu na zamiłowanie do koszonych trawników. Dlatego w Rybniku, konieczne w wielu miejscach koszenie, Zarząd Zieleni Miejskiej stara się równoważyć sianiem - tam gdzie jest to możliwe - łąk kwietnych.
Łąki kwietne sprawdziły się w wielu miejscach naszego miasta już w ubiegłym roku. Przyciągają one pszczoły, motyle i ptaki szukające pożywienia oraz schronienia. Nie potrzebują nawozów i środków ochrony roślin, ani intensywnego podlewania, gromadzą za to wodę deszczową, tworzą lepszy mikroklimat w mieście, zapobiegają nagrzewaniu się powierzchni gleby. Łąki nie wymagają częstego koszenia, co oszczędza pieniądze miasta i zdrowie mieszkańców (mniej spalin z kosiarek). Łąkę wystarczy skosić dwa razy w ciągu roku, a trawniki koszone są w sezonie kilka a czasem kilkanaście razy.
(acz)
Komentarze
7 komentarzy
Don_C łąki w latach 80 były uprawiane na paszę (siano), były tam wypasane krowy barany kozy... Ale co ty możesz o tym wiedzieć gimnazjalisto
Don_C - problem tylko w tym że w pożarach łąk i lasów nie ginęły wyłącznie kleszcze ale przede wszystkim szereg pożytecznych zwierząt i owadów.
asdc - zakazy i nakazy biorą się z niskiej świadomości społeczeństwa co do popełnianych czynów. W krajach gdzie ta świadomość jest wysoka nie trzeba wprowadzać przepisów zakazujących wlewania oleju silnikowego do rzeki czy jeziora bo i tak nikt tego nie zrobi. W Polsce jednak cham jest na swoim więc chamowi wolno na tej własności wszystko. Na szczęście tylko w jego wyobrażeniach.
Wysokie trawsko to siedlisko wszelkiego robactwa z kleszczami na czele. Czy kosić? Lepiej zamówić napalm i wypalić to do ziemi. Problem na 2 lata z głowy. Tak samo łąki jak były wypalane w latach 80 czy 90 nie było problemu z kleszczami a teraz wszędzie klesze się panosza i choroby. No ale eko świry zadowolone.
Obraza się należy każdemu kto popiera kolejne nakazy i zakazy. Jeszcze brakuje tego żeby urzędasy decydowały kiedy można trawnik skosić. W tym kraju praktycznie już mało co wolno, jeszcze ludzie takie coś popierają. Niech wprowadzą zakaz suszy i problem rozwiązany a jak przyjdzie deszcz to zakaz powodzi.
asdc - nie nazwał bym wypowiedzi tego człowieka mianem głupoty. Raz że w przeciwieństwie do Ciebie nikogo nie obraził, a dwa że ma całkowitą rację. Łąki są siedliskiem życia rozmaitych owadów pożytecznych i niezbędnych dla całego łańcucha pokarmowego. Trawy, mlecze, polne kwiaty a nawet chwasty są pożyteczne o wiele bardziej niż murawa przystrzyżona na parę centymetrów.
Powinien być całkowity zakaz głupoty wtedy może tacy jak ty by poznikali.
Swieta racja , kiedys nie koszono i jakos ludzie zyli , wiecej tlenu bylo w miastach .Powinien byc calkowity zakaz koszenia traw , kosić tylko w miejscach by byla potrzebna widocznosc dla kierowców i innych użytkowników.