Wtorek, 6 sierpnia 2024

imieniny: Jakuba, Sławy, Sykstusa

RSS

Wolontariusze do Przytuliska potrzebni od zaraz. Środki ochrony też

10.04.2020 07:00 | 0 komentarzy | AgaKa

Wskutek obostrzeń stracili blisko połowę wolontariuszy. Sprawdzamy, jak w dobie koronawirusa radzi sobie wodzisławskie Przytulisko dla zwierząt.

Wolontariusze do Przytuliska potrzebni od zaraz. Środki ochrony też
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

WODZISŁAW ŚLĄSKI Na terenie Służb Komunalnych Miasta w Wodzisławiu Śląskim, przy ulicy Marklowickiej, działa Przytulisko dla zwierząt prowadzone przez stowarzyszenie „Wodzisławskie psy i koty”. To właśnie tam Straż Miejska przywozi wyłapane na terenie miasta bezpańskie psy, trafiają tam również koty. Zwierzaki otrzymują pomoc, ciepły kąt, jedzenie i szansę na nowe życie dzięki adopcji. Jak radzi sobie Przytulisko w dobie koronawirusa?

Psiaki znajdujące się na terenie Przytuliska muszą być wyprowadzane co najmniej 3 razy dziennie, muszą także być karmione, dlatego też codzienne wizyty wolontariuszy w Przytulisku są koniecznością. Niezbędne jest także sprzątanie kojców. Obecnie (1 kwietnia) pod opieką stowarzyszenia jest 11 psów, które są na miejscu, a kolejne 2 w hotelach. 3 pieski przechodzą proces adopcji, sprawdzane są rodziny oraz warunki, w których miałyby żyć.

Wyprowadzanie psów wiąże się z wizytami wolontariuszy w Przytulisku. - Dwóch to minimum, by móc sprawnie pracować, zadbać o czystość i wrócić do domu. Jeden wolontariusz nie wystarczy - mówi prowadząca Przytulisko Ewelina Połednik. - Na tyle, na ile pozwalają nam warunki zachowujemy ostrożność, ograniczmy ilość osób, zachowujemy odstępy. Posiadamy rękawiczki, płyny do dezynfekcji rąk i powierzchni, ale płacimy za nie jak za złoto. Zakupem niezbędnych środków ochrony zajmuje się stowarzyszenie - dodaje.

Przez zaostrzenie przepisów Przytulisko straciło blisko połowę wolontariuszy. Nowe obostrzenia dotyczą bowiem osób nieletnich, a takowe pomagały nam w opiece nad zwierzętami. Po ogłoszeniu nowych restrykcji straciliśmy sporo młodszych wolontariuszy, którzy nie mogą się poruszać samodzielnie i na dyżur dojechać nie są w stanie - mówi pani Ewelina. - Dorosłych wolontariuszy mamy około 20, mniej więcej tyle samo osób nieletnich. Nie chcemy, by na obecnej sytuacji ucierpiały psy. One by mieć szansę na adopcję muszą mieć kontakt z człowiekiem. Robimy co możemy, by zapewnić im stałą opiekę.

Stowarzyszenie zapewnia swoim wolontariuszom niezbędne środki ochrony: maseczki, rękawiczki, płyny do dezynfekcji, ale ich ceny nieustannie rosną, stąd apel do osób mających dostęp do wymienionych środków o kontakt z Przytuliskiem. - Obecnie najbardziej potrzebne są środki do dezynfekcji rąk, przedmiotów. Rękawiczki, ewentualnie maseczki. Byśmy bezpiecznie mogli dalej działać. Czyli potrzeby takie jak w każdym innym miejscu - mówi pani Ewelina.

AgaKa