Pomoc dla przedsiębiorców nie prędzej niż pod koniec kwietnia albo nawet maja
Prezydent Raciborza spotkał się ponownie z Konsultacyjną Radą Przedsiębiorców. Tych interesowało, co urząd zrobił dla poprawy ich trudnej sytuacji w ciągu 10 dni od poprzednich rozmów.
Ankieta
zobacz wszystkieKiedy urząd miasta powinien pomóc przedsiębiorcom?
Szef rady Ireneusz Burek był ciekaw czy radni Raciborza na niedawnej nadzwyczajnej sesji byli zainteresowani kondycją lokalnego biznesu borykającego się z ograniczeniami działalności wskutek pandemii.
Prezydent Dariusz Polowy powiedział, że nie było dyskusji na ten temat i przypomniał, że rada zajmowała się przede wszystkim sytuacją szpitala i danymi z Sanepidu o epidemii w mieście.
Włodarz wyjaśniał, że na aktywność samorządu w zakresie wsparcia przedsiębiorców przyjdzie czas, gdy Miasto dowie się, jakie jest wykonanie dochodów za kwiecień. Polowy orzekł, że nastąpi to najwcześniej na kwietniowej sesji rady miasta, a najpewniej dopiero na majowej. - Wcześniej nie ma podstaw, by występować o coś w tej sprawie do radnych - oznajmił prezydent.
Polowy zaznaczył, że nie można jeszcze mówić o programie wsparcia, bo to, czym gmina dysponuje, to wpływy z podatków i opłat, a resztę stanowią rządowe dotacje na konkretne cele.
Jeśli Miasto zdecyduje się na jakieś dodatkowe działania w czasie korona-kryzysu, to będzie musiało zaciągnąć zobowiązania finansowe, na co potrzeba zgody radnych.
- My wydajemy rzeczywiste pieniądze, a nie kreowane na poziomie Banku Centralnego. Musimy znać wykonanie wpływów do budżetu miejskiego z marca i kwietnia, co jest jeszcze niemożliwe na obecnym etapie - wyjaśnił D. Polowy uczestnikom zdalnego posiedzenia.
Kierująca wydziałem rozwoju naczelniczka Anna Kobierska - Mróz powiedziała, że Miasto nie ma za wiele instrumentów pomocowych i wskazała przedsiębiorcom wsparcie rządowe - tzw. Tarczę II oraz spodziewane środki planowane na taką pomoc przez Marszałka Województwa z puli unijnych dotacji.
Zajmujący się bezpośrednio tematyką wspierania przedsiębiorczości w magistracie Wojciech Hipnarowicz przyznał, że to za szybko, by składać ze strony urzędu jakieś deklaracje, bo nie wiadomo, jaka jest skala problemu w Raciborzu i na jakie ulgi w opłatach może pozwolić sobie magistrat. - Pani skarbnik analizuje sytuację na bieżąco - przekazał kierownik referatu.
Umorzenia tylko na wniosek
Przewodniczący rady gospodarczej I. Burek zauważył, że dziś każdy z lokalnych przedsiębiorców potrzebuje pomocy. Spytał, czy w urzędzie miasta przygotowano, chociaż jakieś warianty przyszłego działania w zakresie pomocy biznesowi.
Prezydent Polowy odparł, że dziś można wiele mówić o ulgach, ale liczy się to, co jest zrobione. - Dopiero w czerwcu powstanie zaległość w podatku od nieruchomości, a prezydent może umorzyć taką zaległość jedynie na wniosek - stwierdził włodarz. Już wcześniej mówił, że wniosek musi mieć uzasadnienie, a zestaw dokumentów stanowi "mały segregator".
Głowa miasta przekazała, że radni nie mogą podejmować decyzji o ruchach budżetowych, bez danych jak realizują się wpływy do tegorocznego budżetu. - Kluczowe będą informacje na temat wpływów z kwietnia, by móc bezwzględnie odczuć sytuację, z jaką się zmagamy. Budżet, póki co, to jest realizowany - przyznał D. Polowy, dodając, że przyblokował na sesji nadzwyczajnej przyszłe wydatki magistratu i placówek mu podległych.
Urząd to nie firma
Przedsiębiorca Konrad Migocki poruszył wątek ulg w opłatach za wieczyste użytkowanie, ale nie dowiedział się, czy raciborski samorząd zastosuje jakieś zwolnienia z tego tytułu. - Są osoby, które na gruntach prowadzą handel i płacą za to znaczne pieniądze. Czy będą jakieś ulgi w podatkach gruntowych? Choćby cząstkowe? Czas mamy bardzo ciężki, zastanawiamy się, czy nie będziemy zwalniać ludzi - zaznaczył członek Raciborskiej Izby Gospodarczej. Spytał, czy prezydent, którego przyrównał do funkcji prezesa dużej firmy, też rozważa zwolnienia w urzędzie?
Dariusz Polowy oznajmił, że nie przewiduje żadnej reorganizacji w urzędzie miasta, a do tego musiałaby się sprowadzać decyzja o zwolnieniach jego pracowników. - Urząd to nie firma, gdzie pracodawca mówi podwładnemu, że od tego, a tego dnia ktoś już nie pracuje. Żeby zwolnić pracownika samorządowego, trzeba podać uzasadniony powód - przekazał włodarz.
Wyjaśniał, że magistrat działa teraz z ograniczeniami, bo takie są przepisy - rozporządzenie Ministra Zdrowia. - Wydajemy dowody osobiste, USC funkcjonuje, przygotowujemy się do organizowania przetargów. Nic nie wstrzymano - podkreślił prezydent. Tłumaczył przedsiębiorcom, że praca zdalna jest na Batorego trudna do zastosowania, bo urzędników obowiązują regulacje, uniemożliwiające wykonywanie jej poza siedzibą samorządu. - Część ludzi bierze pracę do domu, ale praca z sieci jest prawie niemożliwa. Nawet ja sam pocztę elektroniczną służbową nie mogę odebrać poza urzędem - podsumował D. Polowy. Tak odniósł się do uwag Ireneusza Burka, czy nie można wykorzystać potencjału służb prezydenckich do aktualnych potrzeb, skoro nie wszystkie są obecnie angażowane do rutynowych zadań.
Czas jest w sam raz
Na koniec głos zabrał radny i przedsiębiorca Józef Galli z klubu radnych Niezależnych Michała Fity. Według niego obecny czas "to nie za szybko", bo lokalny biznes widzi już, w jak trudnej znalazł się sytuacji. Podał, że radni już dwa tygodnie temu zwrócili się do prezydenta miasta o podjęcie działań pomocowych dla przedsiębiorców (efektem była obniżka do 1 zł czynszów w lokalach komunalnych wynajmowanych pod działalność gospodarczą - przyp. red.). Zdaniem rajcy o skali obecnego problemu świadczy choćby zainteresowanie internetowymi konsultacjami organizowanymi przez Inkubator Przedsiębiorczości. Na najbliższe nie ma już wolnych miejsc, a zapisano nań 190 osób i znaleźliby się kolejni chętni.
Ludzie:
Dariusz Polowy
Radny, były prezydent Raciborza
Józef Galli
Radny Raciborza, szef komisji budżetu
Michał Fita
Dyrektor Centrum Kultury i Sportu w Kietrzu - TKALNIA, były wiceprezydent Raciborza, radny Raciborza
Komentarze
1 komentarz
Do tego czasu to nie będzie już co zbierać po firmach w Raciborzu. Działania powinny być tu i teraz. Zamiast kisić kasę na szatnie w Brzeziu czy imprezki z rycerzami i żonglerami pomóżcie państwo urzędnicy tym, co dają wam żyć - firmom miejscowym. Te ulgi podatkowe powinny iść z automatu a nie po prośbach na klęczkach.