środa, 26 czerwca 2024

imieniny: Jana, Pawła, Miromira

RSS

Jastrzębie: Przewodniczący RM do dziennikarza - nie ma pan głosu

28.02.2020 15:06 | 11 komentarzy | RED

Do niecodziennej sytuacji doszło wczoraj na sesji Rady Miasta Jastrzębie-Zdrój. Obecny na posiedzeniu dziennikarz naszego portalu chciał w punkcie "Wolne głosy i wnioski" zabrać głos, aby przedstawić się radnym, bo po raz pierwszy uczestniczył w tamtejszej sesji. Przewodniczący rady jednak odmówił mu głosu, argumentując to stwierdzeniem "pan nie jest radnym". Choć sprawa wydaje się błaha, podobnie mógłby zostać potraktowany każdy mieszkaniec Jastrzębia-Zdroju, który przyszedłby na sesję ze swoim problemem. Czy mieszkaniec może w ogóle zabrać głos na sesji? Podpowiadamy.

Jastrzębie: Przewodniczący RM do dziennikarza - nie ma pan głosu
Piotr Szereda, przewodniczący Rady Miasta Jastrzębie-Zdrój
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Jastrzębie: Przewodniczący RM do dziennikarza - nie ma pan głosu

Podczas wczorajszej sesji Rady Miasta w Jastrzębiu-Zdroju w punkcie "Wolne głosy i wnioski" nasz dziennikarz Szymon Kamczyk chciał przedstawić się wszystkim radnym i urzędnikom obecnym na sesji. Kiedy już zgłosił chęć zabrania glosu, nie pozwolono na to. - Pan nie jest radnym, nie został pan zaproszony na sesję - uciął przewodniczący rady Piotr Szereda

Punkt sesji każdej rady miasta "Wolne głosy i wnioski" to czas, kiedy poruszyć można sprawy nie będące w programie, a ważne dla miasta. W wielu gminach jednak taki głos może przysługiwać wyłącznie radnym, którzy w imieniu mieszkańców mogą opowiedzieć o jakimś problemie. Oczywiście, zgodnie ze statutem Jastrzębia-Zdroju, przewodniczący może zezwolić na głos, ale nie musi. Co do tego nie ma żadnej wątpliwości i pod względem formalnym wszystko przebiegło prawidłowo. 

Może się jednak zdarzyć, że na sesję przyjdzie mieszkaniec, który chciałby podzielić się z radnymi swoim problemem lub uzyskać pomoc. Wtedy będzie czekać kilka godzin trwania sesji do punktu "Wolne głosy i wnioski", a kiedy już będzie chciał zabrać głos zostanie odesłany z kwitkiem. Już po sesji nasz dziennikarz został poinformowany, że zwyczajowo jeśli ktoś przychodzi i chce zabrać głos, najpierw informuje o tym przewodniczącego rady. Jeśli jednak mieszkaniec nie bywa na sesjach, to skąd ma o tym wiedzieć?

- W mojej 10-letniej praktyce dziennikarskiej nie spotkałem się nigdy z taką sytuacją. To być może pokazuje stosunek do mieszkańców. Akurat moja sprawa była prozaiczna, ale umiem postawić się na miejscu mieszkańca, który szukałby pomocy u radnych w sprawie życia i śmierci, czekałby do tych "Wolnych głosów" kilka godzin, po czym zostałby odesłany z kwitkiem. Nie znając człowieka nie pozwala mu się odezwać. Chyba nie tędy droga - komentuje Szymon Kamczyk, dziennikarz portalu Nowiny.pl

Ogólnie przyjmuje się, że mieszkańcy mogą zabrać głos i uczestniczyć aktywnie w zebraniach komisji rady miasta. To praktykowane jest w każdej gminie i mieście. O ile zarówno na komisji, jak i na sesji, mieszkańcy czy dziennikarze mogą być obecni, okazuje się, że nie zawsze mogą zabrać głos. 

- Wolne głosy i wnioski to rzeczywiście punkt zaplanowany pod kątem radnych, jednak są samorządy, które do programu sesji włączają specjalny czas, właśnie dla mieszkańców. Niestety nie są to przypadki powszechne - mówi nam Grzegorz Wójkowski ze stowarzyszenia Bona Fides, które zajmuje się m.in. przejrzystością życia publicznego. 

Przykładu takiej otwartości rady miasta dla mieszkańców nie trzeba szukać daleko. W sąsiednim Wodzisławiu Śląskim niedawno radni do programu sesji wprowadzili właśnie punkt "Wystąpienia mieszkańców", dodatkowo planując go na samym początku sesji, aby mieszkańcy nie musieli czekać. - Wprowadziliśmy punkt zaraz na początku sesji. Jeśli są na sesji mieszkańcy, mogą od razu zabrać głos - mówi nam Dezyderiusz Szwagrzak, przewodniczący Rady Miasta Wodzisławia Śląskiego. - Uważam, że rada miasta jest dla mieszkańców. Wiem, że inne gminy nie mają takich punktów w programie sesji, ale my postanowilismy go wprowadzić. W większości mamy nowy skład rady i chcemy wychodzić naprzeciw mieszkańcom - podkreśla Dezyderiusz Szwagrzak. Mało? Radni z Wodzisławia wprowadzili także transmisję wideo z komisji rady miasta, mimo tego, że nie jest to wymagane przez ustawę. Wszystko dla szeroko pojętej przejrzystości i otwartości. 

Być może przyjdzie nam czekać długo, zanim samorządy, śladem Wodzisławia Śląskiego wybiorą drogę większej przejrzystości. Warto jednak promować podobne praktyki, a przy okazji patrzeć na ręce samorządowcom.