Niedziela, 24 listopada 2024

imieniny: Emmy, Flory, Jana

RSS

Aut Richardus, aut nihil. Rzecz o błogosławionym ojciu Henkesie

23.02.2020 07:00 | 0 komentarzy | red

Zmarł 22 II 1945 r. w obozie w Dachau. 15 IX 2019 r. został beatyfikowany. Mowa o Richardzie Henkesie. Ponieważ droga jego życia wiodła także przez Racibórz, w tę niedzielę odbędą się w naszym mieście uroczystości ku jego pamięci - pisze ks. Łukasz Libowski.

Aut Richardus, aut nihil. Rzecz o błogosławionym ojciu Henkesie
Richard Henkes na obrazie autorstwa Beate Heinen
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

„[…] Wiele dusz oczekuje na krzyż, jaki dźwigam […]”

Richard Henkes urodził się 25 V 1900 roku w Ruppach k. Montabaur (Nadrenia – Palatynat). Jego rodzice, prowadzili zakład kamieniarski a ponadto kram i niewielkie gospodarstwo. Mieli 13. dzieci, z których 4. zmarło. Richard wychowywał się więc z 4. braćmi i tylomaż siostrami.

W 1912 r., ukończywszy szkołę podstawową w rodzinnej miejscowości, zapatrzony w posługujących w Ruppach pallotynów, pragnąc zostać jednym z nich, kontynuował naukę w prowadzonej przez tych zakonników szkole średniej Schönstatt w Vallendar. Tu umocniło się jego powołanie. Tu dla pogłębienia swojej duchowości wstąpił do Kongregacji Mariańskiej, w działalności której brał czynny udział.

23 III 1918 został powołany do wojska. Przebywał w nim od 21 VI do 26 XI tego roku. Było mu tam źle. Przede wszystkim ze względu na niemoralność kolegów i przełożonych. W liście do Karla Kubisza wyznał: „Życie w wojsku wyobrażałem sobie inaczej niż w rzeczywistości to się okazało”. Niezwykle trudne były dlań ćwiczenia z lekkim i ciężkim pistoletem maszynowym, które trwały całe tygodnie. Ze służby wrócił innym mężczyzną: swoje ideały uczynił realistycznymi.

Zdawszy maturę, 17 XI 1919 r. rozpoczął 2-letni nowicjat w Stowarzyszeniu Apostolstwa Katolickiego w Limburgu. 25 IX 1921 roku złożył pierwsze śluby zakonne, a z początkiem października rozpoczął studia filozoficzno-teologiczne. Był studentem ponadprzeciętnym, ale nie najzdolniejszym. Interesowała go filozofia. W czasie studiów przeżył głęboki, wielowymiarowy kryzys: zmagał się z poważnymi wątpliwościami religijnymi i miał myśli samobójcze. 24 IX 1922 r. złożył drugi ślub, a następnego roku ślub trzeci i wieczysty. W 1924 r. wyświęcony został także na subdiakona i diakona. 6 VI 1925 r. z rąk bpa Augustyna Kiliana przyjął święcenia prezbiteratu. Niecały miesiąc przed święceniami, mając na myśli swój stan duchowy, pisał: „Wkrótce mam zostać księdzem i jestem przekonany, że wiele dusz oczekuje na krzyż, jaki dźwigam na moich ramionach. Daj Boże, abym się lepiej nauczył go dźwigać. W każdym razie raduję się bardzo na te czasy”. W 1926 r. Henkes skończył studia.

Zajmować oficjalne stanowisko na ambonie

W latach 1926 – 1931 pracował jako nauczyciel. Wpierw w Schönstatt. Uczył łaciny, niemieckiego, historii i religii. W maju 1927 r. zaczyął mieć poważne problemy zdrowotne. Diagnoza brzmiała: otwarta gruźlica obu płuc z tendencją do zwapnienia. Leczy się. Naprzód w Ahrweiler, a dalej w Schwarzwaldzie. W pierwszej poł. 1928 r. wrócił do pracy. Uczył w Alpen, a od 13 IX 1929 r. geografii i niemieckiego znów w Vallendar. Był charyzmatycznym pedagogiem. Skory do żartów i figli, szybko zyskał sympatię uczniów. Pracował z młodzieżą niekonwencjonalnie, co nie podobało się jego współpracownikom i przełożonym. Zarzucało się mu zbytnią nowoczesność. Ponadto – bezpodstawnie – podejrzewany był o niewłaściwe relacje z kobietami, w związku z czym 2 VII 1931 r. otrzymał nawet napomnienie kanoniczne.

Zostaje oddelegowany do pracy na Śląsk. Tu pozostał aż do aresztowania w 1943 r., pracując kolejno: do 1937 r. jako nauczyciel w Kietrzu; do 1940 r. najpierw jako nauczyciel, a później – od 1938 r. – już tylko jako duszpasterz w Ząbkowicach Śląskich; wreszcie jako rekolekcjonista w ośrodku rekolekcyjnym w Branicach i od 1941 jako proboszcz w Strachowicach.

Henkes przybył na Śląsk w momencie, kiedy w Niemczech rośli w siłę socjaliści nacjonalistyczni. I wraz we wzrostem ich znaczenia, stawał się ich zagorzałym krytykiem. Uważał, podobnie jak bp berliński Konrad von Preysing, a nie zgadzając się ze stanowiskiem bpa wrocławskiego Adolfa Bertrama, że wobec tego, co się dzieje, musi zajmować oficjalne stanowisko na ambonie. Wnet jego kazania, które chętnie głosił i w których umiał trafiać do słuchaczy, zachęcając ich do prowadzenia radykalnie chrześcijańskiego życia, zaczęły wzbudzać powszechne zainteresowanie. Zasłynął w całym Górnym Śląsku jako dobry mówca. Dlatego też zapraszany był na różne okazje do Bytomia, Zabrza, Gliwic, Wrocławia, Opawy, Głubczyc, Kietrza, Raciborza i na Górę Świętej Anny.

„[…] Bóg jest tu z nami bliżej niż gdziekolwiek indziej […]”

Henkes został aresztowany 7 IV 1943 r. w Raciborzu. Powodem było kazanie z 12 III, w którym, jak podają gestapowskie akta, „[…] nadużył ambony do podburzania narodu […]”. Został osadzony w raciborskim areszcie. Przez 7 tygodni siedział w celi pojedynczej. 10 VII przybył do obozu w Dachau. W przededniu napisał: „Jutro […] tam dotrę. Tym razem mówię poważnie:

Bogu niech będą dzięki” – a 17 VII tak: „Idę i tutaj moją drogą z Bogiem. Tak, Bóg jest tu z nami bliżej niż gdziekolwiek indziej, ponieważ my Go też bardziej potrzebujemy”.

Przez 3 tygodnie żył w bloku 15. Następnie został przeniesiony do bloku 26. dla duchownych niemieckich. Skierowano go do pracy najpierw na plantacjach poza obozem, potem w oddziałach transportowym i pocztowym oraz jako zaopatrzeniowca kantyny w bloku 17. Pomagał współwięźniom, jak tylko mógł, czym zdobył ich wielki szacunek. Sprawował dla nich sakramenty, duszpasterzował im. Kiedy przed Bożym Narodzeniem 1944 r. wybuchła w obozie epidemia tyfusu, dał się zamknąć z odizolowanymi chorymi, aby się nimi opiekować. Zaraził się na 5 dni przed śmiercią. Zmarł 22 II 1945, otoczony przyjaciółmi i modlitwą.

Wstępując do Kongregacji Mariańskiej Henkes obrał sobie za dewizę hasło, którym kierował się w życiu Cezar Borgia, postać niechlubna: Aut nihil – aut Caesar; to znaczy: albo nic, albo Cezar. Lecz nadał temu hasłu nowe znaczenie: to, co daje Bóg, podjąć, wejść w to, uczynić swoim, w ten sposób „tworząc” siebie, „konstruując” swoją tożsamość, a jeśli nie, to dać sobie ze wszystkim pokój. Ks. Franz Geiger twierdzi: „To, że […] [Henkes] zameldował się do bloku śmierci, świadczy o jego temperamencie i sposobie bycia: wszystko albo nic”.

Skorzystałem z: R. Syga, Sługa Boży Richard Henkes SAC i jego związek ze Śląskiem, Opole 2009

ks. Łukasz Libowski