Pomógł nastolatce po wypadku. Jego postawa została wyróżniona
Pracownik KWK ROW Ruchu Marcel w Radlinie, który w listopadzie zeszłego roku jako jedyny ze świadków udzielił pomocy nastolatce potrąconej przez dwa samochody, został nagrodzony przez dyrekcję kopalni. - Nie uważam się za bohatera - przyznaje ratujący dziewczynę Krzysztof Ososiński.
10 listopada na ul. Korfantego w Radlinie panowały fatalne warunki. Po godz. 17.00 w 15-letnią Emilię na środku oznakowanego przejścia dla pieszych uderzył najpierw opel. Wyrzucona w powietrze spadła prosto pod koła jadącego z naprzeciwka volkswagena. Oba samochody prowadzili młodzi kierowcy (o sprawie pisaliśmy TUTAJ). Jako jedyny ze świadków pomocy rannej dziewczynie udzielił pracownik radlińskiej kopalni Marcel Krzysztof Ososiński. Wracający samochodem do domu z żoną nie widział momentu samego wypadku, ale obserwując sytuację zrozumiał, że trzeba interweniować.
Jak dziś wspomina pan Krzysztof, na początku nie było z nastolatką żadnego kontaktu. Po chwili odzyskała jednak przytomność. - Sprawdziłem, czy reaguje na bodźce, czy ma zachowane czucie w kończynach, wykluczyłem uraz kręgosłupa i wtedy ułożyłem ją w pozycji bezpiecznej na boku, ocierałem gazą krew z twarzy. Starałem się cały czas rozmawiać z ranną, uspokajałem, pocieszałem ją i podtrzymywałem kontakt werbalny, by nie utraciła świadomości - mówi. Gdy pogotowie ratunkowe było już w drodze, Emilia podała mu numer telefonu do domu. Zawiadomił rodzinę, że córka jest ranna, ale przytomna. - Nie przerywając udzielania pomocy, poinstruowałem też gapiów stojących w pobliżu, żeby zabezpieczyli miejsce wypadku, bo samochody przejeżdżały tuż za plecami, jakby nic się nie stało – wspomina. Po przyjeździe służb ratunkowych pan Krzysztof przekazał dziewczynę w ręce ratowników medycznych, opisał wykonane czynności i wstępne rozpoznanie obrażeń. Potem spokojnie wrócił z żoną do domu, do 5-letniego syna i 2-letniej córki.
Skąd pracownik kopalni Marcel wiedział, jak fachowo udzielić pomocy przedmedycznej ofierze wypadku na drodze? Traf sprawił, że niedługo przedtem Krzysztof Ososiński dotarł aż do półfinału w konkursie PGG „Pracuję bezpiecznie”. Przygotowując się do eliminacji, rozwiązał setki testów o zasadach BHP i udzielania pierwszej pomocy. W pracy przeszedł też odpowiedni kurs. - W żaden sposób nie uważam się za bohatera. Moja reakcja była czymś naturalnym, co powinien wykonać każdy. W momencie, gdy zobaczyłem ofiarę leżącą na drodze, przestałem myśleć, a zacząłem działać. Każdy ruch, czynność, treść pytań kierowanych do rannej, były jak zakodowane w głowie. Na efekty nauki w konkursie BHP nie trzeba było długo czekać i cieszę się, że wiedziałem, jak się zachować – mówi.
Jest jeszcze inny powód, dla którego ratownictwo jest panu Krzysztofowi bliskie. Jego nieżyjący już ojciec przez całe życie był ratownikiem górniczym. - Moim skrytym marzeniem jest iść w jego ślady - mówi dodając, że o pracę w kopalni zabiegał długich dziesięć lat. Udało się wiosną zeszłego roku i Krzysztof Ososiński rozpoczął staż w Marcelu. Jako technik elektryk z doświadczeniem operatora obrabiarek cyfrowych trafił do Oddziału Elektrycznego ds. Obiektów Podstawowych i Ruchu Powierzchni 2.
Dyrektor ds. Pracowniczych Ruchu Marcel i Rydułtowy kopalni ROW PGG Marcin Maciejczyk postanowił nagrodzić postawę Krzysztofa Ososińskiego, wyróżniono go podczas uroczystej akademii barbórkowej w Marcelu. Po spotkaniu z pracownikiem wyraził też zgodę, aby pan Krzysztof mógł zrealizować inne swoje plany – z pomocą PGG rozpocznie zaoczne studia wyższe na Politechnice Śląskiej w Gliwicach.
Komentarze
4 komentarze
Nie możecie pisać normalnie że z Marcela? że wciśli ROW do nazwy to wy nowiny.pl też go musicie za każdym razem wtykać?
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem
A w szkole był istnym szatanem
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu