Ostatnie pożegnanie Maestro. Piotr Libera spoczął na Ostrogu
Mszę pogrzebową w kościele odprawiało pięciu księży. Przewodniczył proboszcz Hetmańczyk, towarzyszył m.in. prałat Szywalski. Pożegnać przyjaciela muzyka, kolegę z pracy lub opiekuna z lat szkolnych przyszły tłumy. Wśród nich wielu oficjeli; trzy poczty sztandarowe i ubrana na ludowo młodzież.
- Żył Ostrogiem i żył swoim kościołem - mówił o zmarłym proboszcz Jerzy Hetmańczyk. Wspominał nad grobem 75 urodziny P. Libery, w których kapłan uczestniczył. Mówił też, że Libera często sam przygrywał do mszy w języku niemieckim. Kapłan powiedział, że w kościele, po mszy padło „wiele pięknych słów” na temat zmarłego. - To był człowiek otwartego serca - scharakteryzował swego parafianina.
W nabożeństwie uczestniczyli także: proboszcz Henryk Rzega z Łubowic; ksiądz Antoni Pośpiech ze środowiska chórów; ksiądz z Rybnika oraz duchowny z farnego. Hetmańczyk określił rodzinę P. Libery jako „scementowaną”.
Swoje delegacje ze sztandarami wystawiły: Miasto Racibórz, ZSO nr 1 oraz organizacja zrzeszająca chórzystów. Przyszła posłanka Dutkiewicz, minister Woś, wiceprezydent Fita, szef rady miasta Fiołka, radny wojewódzki Siedlaczeki reprezentujący władze powiatowe wicestarosta Kurpis. - W imieniu śp. Piotra dziękuję wszysytkim, za udział w ostatniej drodze zmarłego. Serdeczne Bóg zapłać - mówił proboszcz.
Hetmańczyk stwierdził, że po P. Liberze zostało puste miejsce, że zamknęła się księga wiedzy o dawnym Raciborzu, już jedna z nielicznych. - Wypełniajmy tę pustkę modlitwą - apelował na koniec kapłan.