środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Oskar walczy o życie. W tej bitwie nie jest jednak sam

13.09.2019 07:00 | 5 komentarzy | juk

Lubi zwierzęta, lubi oglądać bajki, ale największą frajdę sprawia mu zabawa z młodszym bratem. Choć ma dopiero cztery lata, toczy jedną z najtrudniejszych walk - walkę o swoje życie. - Wiem, że niedługo będę zdrowy - mówi nam z przekonaniem mały Oskar z Godowa, który choruje na ostrą białaczkę limfoblastyczną.

Oskar walczy o życie. W tej bitwie nie jest jednak sam
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Oskar Mocz ma cztery lata. Mieszka w Godowie razem ze swoimi rodzicami - Sabiną i Bogusławem - i młodszym o półtora roku bratem Frankiem. - Oskarek był zawsze ruchliwym chłopcem - wspominają rodzice. - Wszędzie było go pełno. Lubił biegać, bawić się z bratem - dodają. W pewnym momencie zaczął jednak unikać wszelkiej aktywności ruchowej. Skarżył się, że czuje się zmęczony i osłabiony. Po wielu konsultacjach z lekarzami w końcu rozpoznano przyczynę złego stanu zdrowia chłopca. Jest nią ostra białaczka limfoblastyczna.

Pierwsze diagnozy

Początek marca. W trakcie jednej z zabaw ze swoim młodszym bratem Oskar uderzył się o kaloryfer. Nie był to groźny wypadek, jedynie lekkie stuknięcie. Jednak jak wspomina pani Sabina, od tamtej pory chłopiec zaczął uskarżać się na ciągły ból pleców. Stał się spokojniejszy i coraz rzadziej się bawił. Rodzice postanowili znaleźć przyczynę zmiany zachowania syna. - Jeździliśmy od lekarza do lekarza. Odwiedzaliśmy publiczne przychodnie, jak i prywatnych pediatrów - mówi pan Bogusław. W trakcie wizyt lekarskich chłopcu wykonywano przede wszystkim podstawowe badania m.in. badanie krwi i moczu. Ich wyniki nie wykazywały jednak nic niepocącego. - Tłumaczono nam, że zmiana zachowania syna wynika ze skoku rozwojowego, które każde dziecko przechodzi w tym wieku - mówią rodzice chłopca.

Wątpliwości rodziców

Pierwsza diagnoza nie uspokoiła jednak rodziców Oskara. - Czuliśmy, że z synem dzieje się coś poważniejszego - mówią. Ich przeczucia nasilił kolejny objaw. - Zauważyłam, że na ciele syna pojawiają się wybroczyny, małe czerwone plamki. Na pierwszy rzut oka wyglądały jak siniaki, ale wiedziałam, że nigdzie się nie uderzył - opowiada pani Sabina. - Przejrzałam internet. Wpisałam objawy, które mnie niepokoiły. To, czego się dowiedziałam, zmroziło mi krew w żyłach. Prawdopodobnie mogła to być białaczka - dodaje. Następnego dnia Moczowie pojechali do lekarza. - Podzieliliśmy się obawami, ale usłyszeliśmy, że za dużo naczytaliśmy się internetu. Powiedziano nam, że Oskara boli kręgosłup z powodu stóp i zalecono rehabilitację oraz zakup butów ortopedycznych - mówią rodzice Oskara. Zastosowali się do tych zaleceń. Kilka dni później stan Oskara uległ jednak diametralnemu pogorszeniu.