środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Zielono mi, ale nie do śmiechu. Problem z wywozem odpadów w Rudach

31.07.2019 19:00 | 7 komentarzy | mad

Zamieszanie z odbiorem odpadów zielonych w Rudach. Te, mimo że w odpowiednim terminie zostały przygotowane i wystawione przez naszego czytelnika przed jego posesję, nie zostały zabrane przez pracowników firmy wywożącej śmieci. Zdezorientowany tłumaczeniem wykonawcy, poprosił nas o interwencję.

Zielono mi, ale nie do śmiechu. Problem z wywozem odpadów w Rudach
Jan Wodok nie godzi się na sytuację, która go spotkała. Został z pełnym kubłem zielonych odpadów.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Do redakcji Nowin zgłosił się Jan Wodok z Rud, który poinformował nas o swoim śmieciowym problemie. W miejscowości, gdzie mieszka zbliżał się termin odbioru odpadów zielonych i kuchennych. Nasz czytelnik chciał oddać tylko te pierwsze. Tak jak zawsze przygotował kubeł, do którego włożył m.in. suche gałęzie i chwasty. Wystawił go przed swoją posesję, będąc przekonanym, że ten opróżniony zostanie tak jak zawsze przez firmę wywożącą śmieci. Zdziwił się, kiedy jakiś czas później zajrzał do pojemnika, a ten, mimo że został przestawiony przez pracowników firmy, nie został opróżniony. – Zauważyłem, że jest w innym miejscu, niż go postawiłem. Sprawdziłem więc zapis na swoim monitoringu i zobaczyłem, że jeden z pracowników firmy odbierającej śmieci, wziął mój kubeł, niósł go do śmieciarki, w połowie drogi jednak zawrócił i odłożył pojemnik, nie opróżniając go – opowiada zdezorientowany.

Kilka powodów

Kuźnia Raciborska jako jedyna w powiecie raciborskim sama reguluje gospodarkę odpadami, bez zlecania wywozu prywatnej firmie. Taką możliwość daje prawo, które obowiązuje od 2017 r. i tzw. zamówienia in house (wewnętrzne). Umożliwia rezygnację z przetargu i zlecenie zadania samorządowej spółce. W Kuźni tą działką zajmuje się Gminne Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji. Nasz rozmówca chwycił więc za telefon i zadzwonił tam. Miał usłyszeć zaskakującą dlań informację. – Zapytano mnie, czy zgłaszałem chęć wywozu odpadów zielonych, odpowiedziałem, że „dla mnie zgłaszanie tego, co miesiąc jest głupotą” – relacjonuje czytelnik. Argumentując, że dotychczas „zielone” były odbierane z jego posesji bez problemu, więc tłumaczenie, które usłyszał, było dla niego abstrakcyjne. – Skoro nie zgłaszałem, to dlaczego śmieciarka w ogóle się zatrzymała przed moją posesją? – zapytał przez słuchawkę. Wówczas zostałem poinformowany, że sytuacja ta zostanie wyjaśniona z załogą – kontynuuje rudzianin.

Jan Wodok chwilę później przeprowadził kolejną rozmowę z wodociągami. – Tym razem usłyszałem, że w moim pojemniku nie było odpowiednich uchwytów. Wysłałem więc zdjęcie pojemnika, argumentując, że pojemnik mimo wszystko został zabrany przez pracowników, jednak pełen został odłożony – opisuje sytuację.

Po przesłaniu fotografii Czytelnik ponownie nawiązał kontakt telefoniczny i wówczas miał znowu usłyszeć, że jednak brak uchwytów w kuble był przyczyną pozostawienia śmieci. A także, że co miesiąc do pojemnika, była wrzucana informacja, że ma wymienić pojemnik. – Nie było tak. Gdyby nie usunął mi się zapis monitoringu z poprzednich miesięcy, to bym to udowodnił – ubolewa w rozmowie z Nowinami.

Nasz czytelnik powiedział nam również, że następną przyczyną nieodebrania odpadów, którą mu podano, był fakt, że pojemnik był za ciężki, dlatego pracownicy nie opróżnili go ręcznie. – Do tej pory był właśnie tak opróżniany. W tym miesiącu ważył 20 kg, a mógł 15 kg, więc nie przekraczał dopuszczalnej normy przypadającej na dwóch pracowników – uważa.

Rudzianin dowiedział się również że, aby pozbyć się odpadów zielonych, może sam zawieźć je do PSZOK-u.

Czytelnik: To jest chore

Jan Wodok komentuje, że jest to dlań niezrozumiałe, aby co miesiąc zgłaszać odbiór „zielonych”. Jest także zdezorientowany całą tą sprawą, bo usłyszał kilka przyczyn nieodebrania odpadów z jego posesji. – Teraz te śmieci będą czekały do następnego miesiąca, do Kuźni Raciborskiej z nimi nie pojadę – mówi stanowczo. – To jest chore. Już to kiedyś mówiłem, że sporo płacimy za śmieci, a mamy kiepską obsługę – dodaje zdenerwowany.

W rozmowie z nami zauważył również, że kupi nowy pojemnik na odpady, jednak martwi się, że ten zostanie zniszczony. Jak zaznacza, kubły są „niedbale odkładane, szarpane” przez pracowników wywożących śmieci. Rozgoryczony tą sprawą nawiązał również do tematu odejścia Rud od gminy Kuźnia i przyłączenia miejscowości do Rybnika. – Opowiadam się za takim rozwiązaniem – zaznaczył rudzianin argumentując decyzję problemem śmieciowym.

Zabrakło odpowiednich uchwytów...

W celu wyjaśnienia problemu skontaktowaliśmy się z prezesem kuźniańskich wodociągów Marianem Kostką, który w rozmowie z nami potwierdził, że sytuacja, o której opowiedział nasz czytelnik, miała miejsce.

– Pracownicy naszego Przedsiębiorstwa zajmujący się odbiorem odpadów, w każdym dniu odbioru odpadów zielonych i kuchennych, dysponują aktualną listą posesji, których właściciele wcześniej zgłosili (telefonicznie, e-mailowo lub osobiście) konieczność ich wywozu, zgodnie z obowiązującymi w naszej gminie zasadami – powiedział prezes Kostka. Zauważył przy tym, że na tej liście nie pojawiło się nazwisko naszego czytelnika „mimo tego samochód śmieciarka zbierająca w tym dniu odpady przejeżdżając bezpośrednio przed jego posesją (mieszka on przy głównej ulicy w Rudach), widząc wystawiony pojemnik, zatrzymała się w celu jego opróżnienia”. – Pracownicy przenieśli pojemnik z zamiarem jego opróżnienia. Okazało się jednak, że kubeł zawierający odpady zielone ma uszkodzone (urwane) mocowania, co uniemożliwia zawieszenie go na mechanizmie wywrotu śmieciarki i jego mechaniczne opróżnienie. Wobec powyższego nieopróżniony pojemnik został odstawiony na miejsce. Ze względów BHP pracownicy nie mogą ręcznie podnosić pojemników na wysokość ok. 140 cm w celu jego opróżnienia – mówi szef kuźniańskich wodociągów.

W rozmowie z Nowinami prezes powołuje się na zapisy regulaminu utrzymania czystości i porządku uchwalonego przez kuźniańskich radnych. W dokumencie zaznaczono, że „dla potrzeb selektywnego zbierania odpadów zielonych stosuje się zamykane pojemniki wykonane z tworzyw sztucznych lub ze stali o pojemności maksymalnej 120 l dostosowane do odbioru przez samochody specjalistyczne”.

– Każdy mieszkaniec gminy jest zobowiązany zapisami aktów prawa miejscowego (uchwałami rady gminy) do utrzymywania pojemników w odpowiednim stanie sanitarnym, porządkowym i technicznym. W szczególności poprzez ich okresowe mycie, dezynfekowanie i konserwowanie, oraz w przypadku ich uszkodzenia, naprawę – akcentuje Marian Kostka.

... i odpowiedniej reakcji

Prezes w rozmowie z Nowinami podkreślił również, że nasz czytelnik zadzwonił do biura GPWiK z prośbą o wyjaśnienie przyczyny nieodebrania wspomnianych odpadów, twierdząc, że „pojemnik nie jest uszkodzony”. Przyznał jednocześnie, że nie zgłaszał konieczności odbioru odpadów zielonych. – Na dowód swoich racji, drogą elektroniczną przesłał zdjęcia pojemnika, na których jednak wyraźnie widać uszkodzenie mocowań, co właśnie było bezpośrednią przyczyną zaistniałej sytuacji. Z relacji naszych Pracowników obsługujących śmieciarkę wynika, iż pojemnik ten już był wcześniej uszkodzony, a pisemna informacja o konieczności jego naprawy lub wymiany na nowy (kartka A4 wkładana pomiędzy krawędź pojemnika i jego pokrywę) była zostawiana na pojemniku – zauważa M. Kostka. I dodaje: – Faktem jest, że wcześniej te odpady były odbierane w sposób manualny (ręcznie ładowane do śmieciarki), lecz w związku z brakiem reakcji mieszkańca na pozostawiane informacje, w tym dniu nie dokonano odbioru.

GPWiK: Mieszkańcy przeciążają pojemniki

Marian Kostka nie zgadza się ze stwierdzeniem, że pracownicy „niedbale odkładają puste pojemniki, szarpią nimi”. – Po opróżnieniu pracownik odkłada pojemnik na miejsce, z którego go zabrał – zaznacza prezes GPWiK.

Usłyszeliśmy również, że pojemniki na odpady o pojemności 120 l, zgodnie z normą PN–EN 840–1:2013–05 nie powinny być obciążone więcej niż 60 kg. W przypadku ich przeciążenia, przy ich opróżnianiu za pomocą mechanizmu wywrotu śmieciarki, dochodzi do uszkodzenia chwytaków grzebieniowych lub pęknięcia pojemnika. – Często mieszkańcy nie do końca zdając sobie z tego sprawę, przeciążają pojemniki (pełny pojemnik z popiołem o poj. 120 l. waży ok. 98 kg), przez co dochodzi do uszkodzeń, za które firma odbierająca odpady nie ponosi odpowiedzialności – twierdzi prezes.

– Reasumując: aby zapewnić skuteczny odbiór odpadów biodegradowalnych zielonych i kuchennych, należy zgodnie z przyjętą procedurą zgłosić ich odbiór oraz gromadzić je w odpowiednich (zgodnych z regulaminem) i sprawnych technicznie pojemnikach. Pozostałe frakcje odpadów nie wymagają zgłoszenia odbioru – kończy Marian Kostka.

Dawid Machecki