Wtorek, 5 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Sławomira, Zachariasza

RSS

Nauczyciele z powiatu raciborskiego gotują się do strajku. "Nasze pensje to wstyd"

21.03.2019 07:00 | 38 komentarzy | żet

Wkrótce w szkołach i przedszkolach Raciborszczyzny rozpoczną się referenda, w trakcie których pracownicy oświaty zdecydują, czy 8 kwietnia rozpocznie się strajk. Jakie są żądania nauczycieli? Dlaczego chcą strajku tuż przed egzaminami gimnazjalnymi? Ile jest prawdy w twierdzeniu, że nauczyciel pracuje 18 godzin tygodniowo? Zapytaliśmy o to szefowe dwóch największych związków nauczycielskich w naszym regionie – Teresę Ćwik z ZNP oraz Teresę Frencel z „Solidarności”.

Nauczyciele z powiatu raciborskiego gotują się do strajku. "Nasze pensje to wstyd"
Szefowa nauczycielskiej "Solidarności" Teresa Frencel oraz szefowa powiatowych struktur ZNP Teresa Ćwik
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Czy uważasz, że nauczyciele powinni walczyć o podwyżki nawet podczas egzaminów gimnazjalistów/ósmoklasistów?

Referenda strajkowe. Kiedy i gdzie?

Widmo strajku w naszych przedszkolach i szkołach to element ogólnopolskiej akcji, w którą zaangażowały się Związek Nauczycielstwa Polskiego oraz Międzyzakładowa Organizacja Związkowa NSZZ „Solidarność” Pracowników Oświaty. Do 25 marca powiatowy oddział ZNP zamierza przeprowadzić referenda strajkowe w 41 placówkach oświatowych na terenie Nędzy, Kuźni Raciborskiej oraz Raciborza, a więc w 90 proc. wszystkich przedszkoli i szkół działających na terenie tych gmin. Nauczycielska „Solidarność” weszła w spór zbiorowy z pracodawcami nieco później niż ZNP i ma czas do końca marca na przeprowadzenie referendum strajkowego, choć stojąca na czele raciborskiego oddziału tego związku Teresa Frencel zapewnia, że zrobi wszystko, aby referenda organizowane przez oba związki odbyły się w tym samym terminie. – Po prostu nie chcemy wprowadzać w szkołach dodatkowego fermentu i zamieszania – wyjaśnia T. Frencel.

Strajk tuż przed egzaminami

Najwięcej kontrowersji budzi termin ewentualnego strajku, który ma się rozpocząć 8 kwietnia – na dwa dni przed egzaminami gimnazjalistów oraz na tydzień przed egzaminem ósmoklasistów. Dlaczego związkowcy zamierzają strajkować w tak wrażliwym czasie?

– Wielokrotnie podejmowaliśmy strajki, które odbywały się podczas lekcji, nie zagrażając nikomu. Te strajki nie przynosiły skutku. Naprawdę z bólem serca robimy ten strajk w czasie egzaminów. Wiem, że to jest stresujące dla uczniów, ale kiedy mamy strajkować? W wakacje? W soboty i niedziele? – mówi Teresa Frencel.

– Zdajemy sobie sprawę, że ewentualny strajk w szkołach może spowodować sporo zamieszania. Apelujemy do rodziców o zrozumienie. Walczymy w tym sporze nie tylko dla siebie. Pragniemy zwrócić uwagę społeczeństwa, że w polskich szkołach trwają zmiany, które negatywnie odbijają się na jakości nauczania i wychowania, a w niedalekiej przyszłości zobaczymy skutki jakie wywarły na młodym pokoleniu – argumentuje z kolei Teresa Ćwik. Szefowa lokalnych struktur ZNP w rozmowie z Nowinami zwraca uwagę, że główny problem polega na tym, iż „w zasadzie ani ministerstwo ani premier nie rozmawiają ze związkami zawodowymi”. Jednocześnie przypomina, że spór zbiorowy nauczycieli trwa od grudnia 2018 r. Próby rokowań i mediacji nie przyniosły rezultatów.

„Solidarność” chce średniej krajowej

Żądania obydwu związków zawodowych różnią się między sobą. Wspólnym mianownikiem jest podwyżka płac. „Solidarność” chce powiązania pensji nauczycieli ze średnią krajową. – Nasze pensje to jest po prostu wstyd. Nauczyciele są najgorzej wynagradzaną grupą spośród osób z wyższym wykształceniem. A przecież dzisiaj nauczyciele są naprawdę świetnie wykształceni – mamy ukończone po kilka kierunków studiów, ustawicznie doskonalimy się, szkolimy na różnych kursach. Dlatego nie może tak być, żebyśmy ciągle czekali w ogonku z nadzieją, że ktoś sobie o nas przypomni. Domagamy się, aby nasza płaca zależała od średniej płacy w państwie polskim. Na dzisiaj to jest 4800 zł. Tyle dostaje przeciętny pracujący w Polsce i my też tak chcemy. Jeśli w przyszłym roku średnia płaca wzrośnie o 100 zł, to chcielibyśmy, żeby o tyle wzrosła nasza płaca. Wtedy nie będzie strajków i niepokojów – mówi Teresa Frencel.

Zdaniem Teresy Frencel kwoty, którymi szermuje minister Anna Zalewska nie mają pokrycia w rzeczywistości. – W tej chwili słyszę, że nauczyciel zarabia 5400 zł. My takich kwot naprawdę nie widzimy. Nauczyciel z wyższym wykształceniem, po studiach, zatrudniając się do szkoły otrzymuje 1800 zł, a nauczyciel po 30 latach pracy ma 3100 zł – dodaje T. Frencel.



Ludzie:

Teresa Frencel

Teresa Frencel

Radna powiatowa, przewodnicząca Międzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ "Solidarność"