Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Tego jeszcze nie było! Martwy wilk w Wodzisławiu. "Policjanci myśleli, że to pies"

08.03.2019 16:32 | 10 komentarzy | mak

Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Katowicach, leśnicy, policjanci - wszyscy zostali postawieni na nogi po tym, jak wpłynęło zgłoszenie, że w lesie w Kokoszycach w Wodzisławiu leży martwy wilk. Możliwe, że zastrzelony. - Jeśli chodzi o ten teren, to będzie pierwszy taki przypadek - mówi nam o obecności wilka specjalista z Uniwersytetu Warszawskiego.

Tego jeszcze nie było! Martwy wilk w Wodzisławiu. "Policjanci myśleli, że to pies"
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Martwe zwierzę zostało znalezione 8 marca w lesie w Kokoszycach - w dzielnicy Wodzisławia Śląskiego. Na wysokości jednego z warsztatów samochodowych przy ul. Młodzieżowej. - Zdjęcia wskazują, że prawdopodobnie jest to wilk. Ale konieczne są szczegółowe oględziny przeprowadzone przez specjalistę - mówi nam dr inż. Robert Mysłajek z Instytutu Genetyki i Biotechnologii Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego, który pełni też funkcję wiceprezesa Stowarzyszenia Dla Natury "Wilk".

Spychologia?

Tak naprawdę cała sprawa nabrała rozpędu dzięki pani Agacie z Raciborza. Kobieta ma już doświadczenie w walce o prawa zwierząt, dlatego właśnie do niej zgłosił się mężczyzna, który jako pierwszy zauważył martwego wilka w Kokoszycach. Raciborzanka postanowiła działać. Niestety, początkowo odbijała się od ściany. Najpierw skontaktowała się z nadleśnictwem w Rudach, jednak tam usłyszała "to nie nasz teren". Odesłano ją do nadleśnictwa w Rybniku. - Już samo to mnie zaskoczyło, bo przecież fachowcom z nadleśnictwa powinno chyba zależeć na wyjaśnieniu tak poważnej sprawy. Sami między sobą nie potrafią przekazywać informacji? Chodzi o martwego wilka, czyli zwierzę pod ochroną - dziwi się kobieta.

Nadleśnictwo w Rybniku sprawę przyjęło, ale też zasugerowano pani Agacie zgłoszenie tematu policji. Raciborzanka wybrała numer wodzisławskiej komendy i opowiedziała o wszystkim. I tu spotkało ją niemałe rozczarowanie. - Przekazałam, że w lesie leży martwy wilk. Że prawdopodobnie jest zastrzelony, bo tak przekazała mi osoba, która go widziała. Jednak pan dyżurny zamiast interesować się samą sprawą, skupiał się bardziej na tym, dlaczego to ja dzwonię, a nie mężczyzna, który jako pierwszy widział wilka. Ostatecznie sprawę przyjął, ale mimo wszystko uważałam, że muszę działać dalej, bo miałam mieszane uczucia co do zaangażowania wodzisławskiej policji - opowiada pani Agata.

Kontakt ze specjalistą

Pani Agata znalazła kontakt do wspomnianego już wcześniej dr inż. Roberta Mysłajka z Uniwersytetu Warszawskiego. - Zadzwoniłam do niego i powiedziałam o wszystkim, co wiedziałam. Wysłałam mu także zdjęcia. Pan Robert przekazał nawet sprawę Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska - chwali postawę specjalisty raciborzanka.

"Policjanci stwierdzili, że to pies"

Panią Agatę spotkało jednak kolejne rozczarowanie ze strony wodzisławskiej policji. - Prosiłam pana z dyżurki o przesłanie mi kolejnych zdjęć, żebym mogła dostarczyć je panu Robertowi Mysłajkowi. Usłyszałam "nie". Mało tego, wodzisławska policja stwierdziła, że to pies a nie wilk! - nie kryje oburzenia kobieta.

Interwencja RDOŚ

Do Wodzisławia - na prośbę pracowników Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach - jadą przedstawiciele nadleśnictwa w Rybniku. Wszystko wskazuje na to, że najpierw dojdzie do oględzin, a później martwy wilk zostanie przetransportowany do chłodni i ostatecznie poddany sekcji zwłok.

Pierwszy taki przypadek

Sekcja wykaże też, co dokładnie było przyczyną zgonu. - Jeśli chodzi o ten teren, to będzie pierwsze stwierdzenie obecności wilka. Natomiast zarówno na północ jak i południe od tego terenu wilki są, np. w lasach rudzkich czy w górach - podkreśla dr inż. Robert Mysłajek. Dlaczego zatem wilk znalazł się na naszym obszarze? - Po zimie podrośnięte, młodociane wilki zaczynają poszukiwać swojego terenu. Mógł zapuścić się w ten rejon i spotkało go jakieś nieszczęście - dodaje specjalista. Podkreśla też, że można przeprowadzić badania pozwalające ustalić pochodzenie konkretnego osobnika. Jego profil genetyczny wskaże, z którego rejonu pochodzi.

- Warto podkreślić, że pani Agata świetnie się w zachowała w całej sytuacji. Poinformowała wiele instytucji, a także nasze stowarzyszenie - chwali specjalista. Dodaje, że trochę rozczarowująca wydaje się pierwsza reakcja policji.

- Ja z kolei dziękuję panu Robertowi, bo tylko dzięki jego zaangażowaniu udało się uniknąć utylizacji wilka, a raczej - zdaniem wodzisławskiej policji - "dzikiego psa" jak zwykłego padłego zwierzęcia - podkreśla pani Agata. Dodaje, że jeśli doszło do kłusownictwa, to może teraz sprawę uda się wyjaśnić.

Do sprawy wrócimy