Prokurator sprawdza czy pacjenci konali w pasach
Prokuratura okręgowa bada okoliczności śmierci pacjentów rybnickiego szpitala psychiatrycznego, którzy przed śmiercią byli przywiązywani pasami do łóżek.
W Prokuraturze Okręgowej w Gliwicach prowadzone są w sumie trzy postępowania dotyczące narażenia pacjentów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia przez personel medyczny Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku. Śledczy zainteresowali się sprawą po serii tajemniczych zgonów. Do dwóch z nich doszło w tym roku. Wycieńczeni pacjenci z rybnickiego psychiatryka trafiali do szpitali w Rybniku i Raciborzu. Ich stan był na tyle ciężki, że nie udawało się im pomóc. – Sprawdzamy co dokładnie działo się na oddziałach psychiatrycznych – mówi nam prokurator Joanna Smorczewska z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Nie mogła wstawać z łóżka
Najbardziej bulwersująca jest sprawa schorowanej Zenony S., która zmarła 29 kwietnia 2017 roku. Pacjentka przebywała w szpitalu psychiatrycznym w Rybniku w okresie od 6 do 28 kwietnia, kiedy to w sytuacji narastania objawów niewydolności krążeniowej przetransportowano ją do WSS nr 3 w Rybniku, gdzie zmarła. – W trakcie pobytu w szpitalu psychiatrycznym stan pacjentki ulegał – zdaniem rodziny – systematycznemu pogorszeniu. Zauważalne były również zaniedbania w opiece nad pacjentką. Była przypinana do łóżka pasami, mimo że już nie potrafiła wstać z łóżka. Na rękach obu rąk widoczne były zasinienia – wylicza prokurator. Z sekcji zwłok pokrzywdzonej wynika, ze przyczyną zgonu była niewydolność krążeniowo oddechowa z podejrzeniem zawału serca i zapalenia płuc. Prokuratura sprawdza jednak, czy przypinanie jej pasami do łóżka nie doprowadziło pośrednio do takiego schorzenia. Trzy miesiące wcześniej w szpitalu zmarł Ryszard W. On również trafił przed śmiercią w pasy. – Pacjent przyjęty do szpitala Psychiatrycznego w Rybniku w dniu 9 stycznia 2017 roku z rozpoznaniem wstępnego otępienia w przebiegu choroby Alzheimera. – W dniach od 10–13 stycznia wobec pacjenta stosowano unieruchomienie w postaci pasów na kończyny górne i dolne. W dniu 13 stycznia z uwagi na pogarszający się stan zdrowia został przewieziony do Szpitala Rejonowego w Raciborzu. Pokrzywdzony zmarł 20 stycznia 2017 r. – mówi Joanna Smorczewska.
Zmarła po kilku godzinach
W tej samej prokuraturze prowadzone jest jeszcze jedno śledztwo, gdzie znów pojawiają się pasy. Chodzi o pacjentkę, która zmarła po długim leczeniu w rybnickim psychiatryku. Janina Z. trafiła do szpitala przy Gliwickiej 28 grudnia 2013 roku i przebywała w nim do 20 lutego 2014 roku. Jak wynika z przeprowadzonej sekcji zwłok kobieta zmarła w wyniku niewydolności krążeniowo – oddechowej związanej z zatorowością płucną. Zgon nastąpił kilka godzin po przewiezieniu jej ze szpitala psychiatrycznego do WSS nr 3 w Rybniku z uwagi na znaczne pogorszenie stanu zdrowia. – Obecnie w sprawie niezbędne jest uzyskanie opinii biegłych celem ustalenia, czy proces diagnostyczny i leczenia pacjentki w szpitalu psychiatrycznym był prawidłowy, czy decyzja o przewiezieniu jej do WSS nr 3 nie była zbyt późna, bo trafiła tam na kilka godzin przed śmiercią i czy stosowane unieruchomienie miało związek ze śmiercią pacjentki – mówi prokurator. – We wszystkich tych sprawach okolicznością jaka podlega badaniu jest między innymi zasadność długotrwałego stosowania pasów i unieruchomienia wobec pacjentów. Jednocześnie prokuratura ustala czy istnieje związek pomiędzy działaniami personelu medycznego i pomocniczego szpitala w Rybniku a śmiercią pacjentów – dodaje.
Dyrekcja Państwowego Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku nie odpowiedziała na nasze pytania.
Adrian Czarnota
Komentarze
3 komentarze
UMIERALNIA,DAC PSYCHOTROPY,I PROBLEM Z GŁOWY,PASY,BYŁAM TAK JAKO ODWIEDZAJCA I SERCE SIĘ KRAJE,LUDZIE ŻYWI ALE JAKBY UMARLI..KAZDY TAM PACJENT DO OBSERWACJI...NIE TYLKO CI CO POUMIERALI.
Dudek,ty chyba nie wiesz o czym ty piszesz,to samo ten co pisze takie artykuły.To jest szpital dla nerwowo i psychicznie chorych,nie tylko ludzi z depresją ale z przypadkami tak agresywnymi,że ci się nawet nie śniło.Rozumiem,że lekarz i pielęgniarki mają dać się pogryźć czy pobić osobie chorej,ciężko chorej,która żyje w innym świecie?Widać,że żaden z Was nie pracuje w rybnickim psychiatryku i o pracy na takich oddziałach nie ma zielonego pojęcia.Najbardziej wkurzające jest to,że ludzie myślą,że psychiatryk to takie więzienie na Kubie czy obozy w Auschwitz,gdzie ludzie są torturowani i źle traktowani...
Dajcie im podwyzke tym konowalom bo oni nie patrza na pacjentuw tylko na wlasna kieszen