Szpital w Raciborzu: Widmo straty 8 mln zł nadciąga
Skąd wzięła się w szpitalu rejonowym obawa, że placówka zamknie rok ze stratą finansową w wysokości aż 8 mln zł? – Stratę zakładałem już dawno, w planie finansowym na ten rok – wyjaśnia dyrektor Ryszard Rudnik.
W pierwotnym planie, sporządzanym jeszcze w 2016 r., zakładano stratę w kolejnym. Spodziewano się wzrostu kosztów działalności lecznicy. – Te wciąż rosną, a wysokość przychodów nie do końca jest jasna – twierdzi R. Rudnik. Plan finansowy na 2017 r. przewidywał stratę na poziomie około 7 mln zł. Jednak po trzech kwartałach obecnego roku świadczeń udzielonych przez szpital poza kontraktem z NFZ (tzw. nadwykonań) było już 5 mln zł. Dyrekcja podjęła desperacką decyzję ograniczenia przyjęć planowych.
Minimalne w górę
Kłopotów finansowych przysporzyły lecznicy zmiany w krajowych przepisach o wynagrodzeniach. Wzrosła płaca minimalna co obciążyło szpital kwotą 508 tys. zł. Za sprzątanie trzeba było zapłacić więcej niż dotąd – o 968 tys. zł. Nawet ochrona podrożała o 70 tys. zł. Suma tych zwyżek kosztów sięgnęła 1,5 mln zł.
Doszły jeszcze regulacje najniższych wynagrodzeń w ochronie zdrowia i szpital znów musiał zapewnić podwyżki swej kadrze. Ozaczało to konieczność wydatkowania na płace o 10% więcej w tym roku, od lipca. – Na to nikt nie zaplanował żadnych środków. Pytaliśmy się pana ministra, ale nie wskazał źródeł finansowania – rozkłada ręce Ryszard Rudnik.
Protest burzy strukturę
Słynna głodówka rezydentów też rodzi nowe problemy – jak zaznacza R. Rudnik – zwłaszcza dyrektorom szpitali. – Burzy to całkowicie strukturę wynagrodzeń w placówce. Niektórzy rezydenci przychodząc do nas już mieli wyższe wynagrodzenie niż w niektórych dziedzinach anestezjologii czy pediatrii. Na przykłąd rezydent miał 3700 zł, a lekarz specjalista 3500 zł. Ten co go uczył miał mniejsze wynagrodzenie od ucznia – opowiada szef szpitala. „Wielkim zamętem” określa takie rozwiązania. – Bo mówi się, że gdzieś tam się znajdą te pieniądze. Że zwiększy się nakłady na ochronę zdrowia, ale nie idą za tym konkretne rozwiązania – ocenia dyrektor.
Powiatowe mają najgorzej
Przez wiele lat szpital zamykał swój rok budżetowy bez straty. – Teraz należy się spodziewać, że wynik finansowy nie będzie tak korzystny jak w poprzednich latach. Strata, która się pojawi, jest stratą konieczną do pokrycia przez organ prowadzący – mówi Ryszard Rudnik. Latem 2018 roku starosta raciborski stanie przed rozwiązaniem tej kwestii, a wiadomo, że w powiecie się nie przelewa. Dyrektor przyznaje, że rozmawia z kolegami dyrektorami innych szpitali i utwierdza się w przekonaniu, że w najgroszej sytuacji finansowej są szpitale powiatowe. – Sytuacja jest napięta i nikt nie widzi jej końca – kończy Rudnik.
(ma.w)
Ludzie:
Ryszard Rudnik
Dyrektor Szpitala Rejonowego w Raciborzu
Komentarze
7 komentarzy
Ja proponuję dać p. Rudnikowi kolejną podwyżkę! W końcu przewidział, że rok zakończy ze stratą! Cóż za wspaniały i przewidujący dyrektor! A może jeszcze jakieś auto służbowe? Jak najbardziej! No kurczę, po prostu brak mi słów, taki zachwycony jestem działalnością najwspanialszego pod słońcem dyrektora szpitala :3
Moim zdaniem wszystko zmierza w kierunku prywatyzacji...
Tak jest teraz szuka oszczednosci to wezmie sie za sprzataczki i moze dobrze zrobi .
Obniżyć pensję o 75% i resztę przekazywać na spłatę długu. Za kilka lat będzie spłacony.
DOBRZE WYNAGRADZANY DYREKTOR CHYBA NIEDOBRZE INTERPRETUJE PRZEPISY
Jakie widmo, to realia. Powiat będzie musiał pokryć straty. Ale co tam, pensję podwyższa dyrektorowi - za co?
Deficyt 8 mln zł personel ma pracować najlepiej za darmo albo za minimalna bo musi na podwyżkę dla dyrektora o 3400zł/mies wystarczyć. Zakłamany jak całe PIS