środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Pięć milionów przejdzie koło nosa?

23.08.2017 19:00 | 7 komentarzy | mak

Wodzisław nie może doczekać się na to, aż byli wykonawcy Rodzinnego Parku Rozrywki zapłacą kary umowne. Kwoty są niebagatelne. Chodzi o ponad 5 mln zł!

Pięć milionów przejdzie koło nosa?
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Rodzinny Park Rozrywki „Trzy Wzgórza” w Wodzisławiu istnieje już ponad dwa lata i ma się dobrze. Jest chętnie odwiedzanym miejscem. Początkowo inwestycja miała jednak wielkiego pecha. Powstawała w bólach, przypomnijmy, że pierwsi wykonawcy zostali wyrzuceni z placu budowy.

Do dziś wątek z byłymi wykonawcami nie został zamknięty. Chodzi o naliczone kary umowne, które wyrzuceni wykonawcy inwestycji powinni zapłacić na rzecz miasta. Kwoty są niemałe. Firma Satbud z Żywca jest winna miastu ok. 2,35 mln zł. Z kolei przedsiębiorstwo Silesia Constructions ma do zapłacenia ok. 3,19 mln zł.

Niestety, do tej pory miastu nie udało się odzyskać naliczonych kwot. - W obydwu przypadkach robiliśmy wszystko, co tylko było możliwe - zapewnia prezydent Wodzisławia, Mieczysław Kieca.

Miasto występowało do firm o zapłatę. Musiało wyczerpać całą procedurę, jaką prawo przewiduje w tego rodzaju sytuacjach. Bezskutecznie. Na przykład w przypadku Satbudu urzędnicy zwrócili się do spółki z ostatecznym przedsądowym wezwaniem do zapłaty, ale po drugiej stronie był „brak odbioru”, a wezwanie dwukrotnie awizowano.

Cały problem polega na tym, że przedsiębiorstwa są w fazie likwidacji. A kolejka wierzycieli nie jest krótka. - Jako miasto jesteśmy na odległym stopniu zaspokajania roszczeń - tłumaczy prezydent.

W tej sytuacji w grę wchodzi jedynie droga sądowa. Niestety, i tu jest pewne „ale”. Jeśli miasto zdecyduje się wystąpić do sądu z wnioskiem o odzyskanie kar, to każdorazowo musi zapłacić 100 tys. zł. W przypadku dwóch firm byłoby to 200 tys. zł. Sęk w tym, że jak na razie są marne szanse na to, że pieniądze uda się odzyskać. Włodarze miasta zastanawiają się więc, co robić dalej. Trzeba oszacować, czy jest sens wykładać 200 tys. zł, jeśli po 2 czy 3 latach sądowych procesów okaże się, że i tak nici z walki o kary umowne. - Na razie w budżecie nie mamy zabezpieczonej kwoty na to, by występować na drogę sądową. Obecnie nasze biuro radców prawnych prowadzi analizę procesu likwidacyjnego obydwu przedsiębiorstw i jest w kontakcie z likwidatorami. Cały czas obserwujemy zaawansowanie procesu likwidacyjnego. Będziemy musieli ocenić, jakie mamy szanse na odzyskanie środków. Dodatkowo skarbnik miasta prowadzi analizę pod kątem dyscypliny finansów publicznych, bo trzeba pamiętać, że wystąpienie na drogę sądową wiąże się z zaangażowaniem dużych środków publicznych - zaznacza prezydent.

Dalszy scenariusz jest następujący. Biuro radców prawnych przygotuje analizę, która zobrazuje, jakie są szanse miasta na odzyskanie pieniędzy. Wyniki tej analizy prezydent przedstawi radnym z komisji budżetu. Po dyskusji zostanie podjęta decyzja, co dalej.

Równolegle radcy prawni przygotowują wnioski dotyczące postępowania sądowego. Miasto chce być przygotowane na taką ewentualność.

(mak)

Ludzie:

Mieczysław Kieca

Mieczysław Kieca

Prezydent Wodzisławia Śl.